Do półfinału awansuje zespół, który wygra dwa mecze. Ewentualny trzeci, decydujący pojedynek zostanie rozegrany w niedzielę, też w Jastrzębiu-Zdroju. - Bywaliśmy w tarapatach, co nie znaczy, że to lubimy. Oczywiście kontuzje zawodników powodują dodatkowe problemy, jednak ten zespół ma możliwości - dodał prezes. Jastrzębianie przegrali ostatnie pięć spotkań - trzy w ekstraklasie i dwa w pierwszej rundzie play off Ligi Mistrzów z włoskim Sir Safety Perugia. Wyższość zespołu z Lubina podopieczni trenera Robert Piazzy musieli uznać dwa razy z rzędu. W ostatniej kolejce sezonu zasadniczego u siebie przegrali 2:3, a ćwierćfinał zaczęli od wyjazdowej porażki 0:3. W Lubinie duże znaczenie miał pierwszy set, w którym goście prowadzili 23:21 i popełnili dwa błędy, co pozwoliło Cuprum na skuteczną walkę o wygraną. - Przegraliśmy 0:3, ale nie wszystko stracone. Wracamy teraz do własnej hali, swojej publiczności. Nie mamy nic do stracenia. Musimy wygrać dwa mecze, żeby awansować do czwórki. Wierzymy, że to zrobimy - dodał 39-letni Krzysztof Gierczyński, który zagrał we wszystkich meczach Jastrzębskiego Węgla tego sezonu. Włoski szkoleniowiec jastrzębian podkreślał wielokrotnie, że ten sezon nie jest dla niego szczęśliwy. Wielkim wzmocnieniem drużyny miał być reprezentacyjny niemiecki przyjmujący Denis Kaliberda, który świetnie wypadł podczas wrześniowych MŚ rozgrywanych w Polsce. Tymczasem już w meczu pierwszej kolejki doznał kontuzji barku wykluczającej go na cały sezon. Pod koniec grudnia w "trybie awaryjnym" zatrudniono Francuza Guillaume'a Quesque'a. W styczniu artroskopię stawu łokciowego przeszedł inny gracz z tej pozycji Zbigniew Bartman i na razie nie wrócił do gry. Przed rozpoczęciem play off na problemy z kolanami narzekali atakujący Michał Łasko i rozgrywający Michal Masny. - Czy rozmawiałem z drużyną i trenerami po meczu w Lubinie? Codziennie to robię - zakończył prezes. Początek sobotniego i ewentualnie niedzielnego meczu w Jastrzębiu-Zdroju o godzinie 17.00.