Tylko dwaj szkoleniowcy PlusLigi nie wytrwali na stanowisku do końca sezonu zasadniczego. Pierwszy posadę stracił Robert Prygiel. Jego Cerrad Enea Czarni Radom byli mocnym kandydatem do czołowej ósemki. Gdy jednak po serii porażek stało się jasne, że sezonu nie da się uratować, Prygiel w połowie stycznia pożegnał się z zespołem. Tydzień później posterunek w Jastrzębiu-Zdroju opuścił Luke Reynolds. Został zwolniony po porażce z Indykpolem AZS Olsztyn, mimo że jego drużyna była wówczas wiceliderem rozgrywek. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! - To zaskoczenie, warto było chyba zachować spokój - dziwił się w rozmowie z Interią Krzysztof Ignaczak, były libero reprezentacji Polski. Klub jako przyczynę decyzji o zwolnieniu Reynoldsa podał “niestabilną formę drużyny walczącej o najwyższe cele". Prezes Jastrzębskiego Węgla podjął odważną decyzję. Zatrudnienie Reynoldsa było jego autorskim projektem, w końcu wcześniej Australijczyk pełnił funkcję trenera przygotowania fizycznego. Drużyna pod jego wodzą zdobyła 40 na 57 możliwych punktów - to 70-procentowa skuteczność. W kolejnych siedmiu ligowych meczach te wartości wzrosły nieznacznie - 16 na 21 punktów to 76 procent możliwej zdobyczy. A w tym czasie jastrzębianie tylko raz zmierzyli się z zespołem, który zagra w fazie play-off. Był nim Aluron CMC Warta Zawiercie, w dodatku okazał się wyraźnie lepszy. Najpierw Puchar Polski, potem mistrzostwo Jastrzębian przejął Andrea Gardini. Od początku miał nieco pod górkę, bo drużyna i sztab szkoleniowy po raz kolejny zmagała się z koronawirusem. W efekcie poprowadził jastrzębian w pięciu z siedmiu ligowych meczów - na pierwszy po zwolnieniu Reynoldsa nie zdążył dojechać - a także w ćwierćfinale PP. Dużego ustabilizowania formy na razie nie widać, choć zespół spokojnie finiszował na drugiej pozycji. A z szatni w Jastrzębiu-Zdroju słychać głosy, że Włoch mocno “przykręcił śrubę", by przygotować siatkarzy na najważniejszą fazę sezonu. Półfinał Pucharu Polski z Treflem będzie więc pierwszym sprawdzianem Gardiniego i pierwszą odpowiedzią na pytanie, czy prezes Gorol nie pospieszył się ze zmianą trenera. W końcu Jastrzębski Węgiel jak mało który klub otwarcie mówi o tym, że celuje w trofea. Ewentualnej porażki z gdańszczanami nikt więc nie bierze pod uwagę. - Jedziemy do Krakowa, by wygrać ten puchar. Trefl prezentuje bardzo dobrą siatkówkę, ale to my będziemy faworytem. Jestem głodny zwycięstw: Pucharu Polski i mistrzostwa - podkreśla Rafał Szymura, przyjmujący z Jastrzębia. 25-letni siatkarz niedawno zmagał się z lekkim urazem, podobne problemy miał Yacine Louati. Obaj są już gotowi do gry, na boisku zabraknie dziś natomiast Tomasza Fornala. Reprezentant Polski zmaga się z koronawirusem. Ani faworyt, ani kopciuszek Mimo że Trefl skończył sezon zasadniczy tylko o jedną pozycję niżej niż Jastrzębski Węgiel, wśród gdańszczan tak odważnych deklaracji nie słychać. Siatkarze z Pomorza byli jedną z największych niespodzianek sezonu zasadniczego, ale w końcówce rozgrywek zanotowali kilka porażek. Może dlatego z obozu Trefla dobiegają przede wszystkim głosy pełne szacunku dla rywali. - Nie jesteśmy faworytem. Zdajemy sobie sprawę, z kim przyjdzie nam się mierzyć. ZAKSA i Jastrzębski Węgiel to zespoły budowane z myślą o trofeach. My jesteśmy zespołem, który z każdym walczy i stara się podchodzić do spotkań na sto procent, wierzyć w siebie. Może nie jesteśmy kopciuszkiem, ale mamy zawodników głodnych zwycięstw. Będziemy walczyć w każdym spotkaniu - zaznacza Michał Winiarski, trener Trefla. Były przyjmujący jako zawodnik triumfował w Pucharze Polski cztery razy. W tym sezonie jego zespół w dwóch starciach z jastrzębianami ugrał tylko jednego seta. Ale wtedy jeszcze opiekunem rywali był Reynolds. Spotkanie Jastrzębskiego Węgla z Treflem Gdańsk rozpocznie się o godz. 17.30. Transmisja w Polsacie Sport. Damian Gołąb