Projekt przed sezonem przebudował skład po tym, jak w poprzednich rozgrywkach zajął dopiero dziewiąte miejsce. Nowa drużyna powstawała pod batutą trenera Roberto Santillego. 57-letni Włoch wrócił do polskiej ligi po trzech latach przerwy, ale na razie nie ma się czym chwalić. O grze jego zespołu trudno powiedzieć cokolwiek dobrego. W weekend obie drużyny przegrały na inaugurację 0:3. Lepsze wrażenie pozostawili jednak katowiczanie, którzy w kilku fragmentach meczu potrafili nawiązać walkę z Jastrzębskim Węglem. Projekt właściwie nie postawił się Asseco Resovii. W pierwszym secie wtorkowego spotkania siatkarze z Warszawy niemal od początku przegrywali z GKS-em. Ich straty nie były duże głównie dzięki temu, że gospodarze seryjnie psuli zagrywki. W tym elemencie pomylili się aż osiem razy. Kiedy jednak przyszło do końcówki, błędów było mniej. Katowiczanie zdołali za to podbić piłkę po ataku Igora Grobelnego i zwiększyć przewagę, a po chwili wygrać 25:22. PlusLiga. Zagrywki kluczowe i dla GKS-u, i dla Projektu Projekt przyjechał na Górny Śląsk osłabiony. Grać nadal nie mogą Kevin Tillie ani Artur Szalpuk. Co prawda polski siatkarz był z drużyną w Katowicach, ale przebrany w strój libero. W najbliższych tygodniach obaj przyjmujący, przymierzani do roli podstawowych zawodników, dalej będą się rehabilitować. Zastępują ich Grobelny oraz Kamil Baranek. Ten drugi, 39-letni Czech, już na początku drugiej partii nadział się na blok Jakuba Jarosza. W tej części meczu jego drużyna sporo atakowała jednak środkiem, gdzie prym wiódł Piotr Nowakowski. Kluczowe okazały się jednak zagrywki Linusa Webera. Niemiecki atakujący popisał się serią mocnych zagrań, po których jego drużyna odskoczyła na pięć punktów. Co prawda niemal zmarnowała tę przewagę przez własne kłopoty z przyjęciem, ale ostatecznie wygrała 25:20. W trzecim secie to gospodarze zaczęli od mocnych zagrywek Jarosza, szybko zbudowali czteropunktową przewagę. Różnica szybko rosła, a Satnilli próbował poprawić grę drużyny zmianami. Na boisku pojawili się Mateusz Janikowski i Jurij Semeniuk, ale katowiczanie cały czas byli w natarciu. Łącznie zdobyli zagrywką cztery punkty, właśnie tym elementem ustalając wynik na 25:16. Jako ostatni asem serwisowym popisał się Gonzalo Quiroga. Gospodarze lepsi w Katowicach. Jakub Jarosz MVP Katowiczanie rozpoczęli sezon podobnym składem, jak poprzedni. Jedyna poważna zmiana to nowy rozgrywający. Micah Ma'a mimo ważnego kontraktu przeniósł się do Turcji, GKS dochodzi swoich praw w FIVB. Zastępuje go Georgi Seganow. Na początku sezonu gra nierówno. Podobnie było z całą drużyną w czwartym secie. Zaczęła od trzypunktowego prowadzenia. Goście się denerwowali, Damian Wojtaszek obejrzał żółtą kartkę. Później jednak warszawianie zmniejszyli straty, m. in. dzięki błędom gospodarzy. W drugiej części seta GKS ponownie jednak odskoczył na trzy punkty. Kolejną świetną zagrywkę zaprezentował Jarosz, który po chwili odebrał statuetkę dla MVP spotkania. Katowiczanie wygrali 25:19 i zainkasowali pierwsze punkty w sezonie. Kolejne spotkania obie drużyny rozegrają już w sobotę. Przeciwnikiem GKS-u będzie Indykpol AZS Olsztyn, warszawianie podejmą Barkom Każany Lwów. GKS Katowice - Projekt Warszawa 3:1 (25:22, 20:25, 25:16, 25:19) GKS: Jarosz, Hain, Szymański, Seganow, Kania, Quiroga - Mariański (libero) oraz Mielczarek, Domagała, Rousseaux Projekt: Weber, Nowakowski, Baranek, Firlej, Wrona, Grobelny - Wojtaszek (libero) oraz Kowalczyk, Pawlun, Janikowski, Semeniuk, Jaglarski