Damian Gołąb: ZAKSA zaczęła PreZero Grand Prix w Krakowie od zwycięstwa. Piasek, słońce, muzyka - więcej w tym zabawy czy rywalizacji? Wojciech Żaliński, przyjmujący ZAKS-y: Zdecydowanie więcej zabawy. Rywalizujemy, więc chcemy wygrać, ale nie jest to nasz nadrzędny cel. Jesteśmy na etapie przygotowań do naszej kluczowej odmiany siatkówki, czyli halowej. To nasz priorytet. Czy coś z piasku można przełożyć na grę w hali? Pewnie tak, ale nie nie jestem wielkim ekspertem od siatkówki plażowej. Do tej pory dużo trenowaliśmy na plaży, ale nie chodziło nam o sprawy techniczne, tylko bardziej o motorykę. Właśnie na plaży zostaliście pierwszą drużyną z PlusLigi, która zmierzyła się z Barkomem Każany Lwów, czyli nowym zespołem w stawce. Dołączenie ukraińskiej drużyny oznacza poszerzenie ligi do 16 zespołów. Jak pan ocenia tę zmianę? - Można to nazwać ciekawostką. Mam nadzieję, że to się sprawdzi. Za rok będziemy mądrzejsi i odpowiemy sobie na pytanie, czy to był dobry ruch. Na ten moment trzymamy kciuki za drużynę ze Lwowa, by przygotowała się jak najlepiej i godnie rywalizowała w naszej lidze. Więcej drużyn to więcej meczów. Dla pana klubowych kolegów, którzy przebywają na zgrupowaniach reprezentacji, to dodatkowe obciążenia. - Z perspektywy naszej drużyny rozszerzenie ligi to nie najlepszy pomysł. Ale jesteśmy siatkarzami, mamy po prostu grać. Śliwka i Kaczmarek niedocenieni? "Jeśli ktoś ich obraża, wtedy warto ich bronić" Może więcej meczów to więcej szans dla pana? W ostatnim sezonie trener Gheorghe Cretu nie rotował składem zbyt często. - To już historia. Każdy wie, jak skończył się tamten sezon. Nikt nie ma prawa być niezadowolonym, przede wszystkim ja. Zobaczymy, jaki pomysł na grę będzie miał nasz trener. Może będę miał więcej szans, a może nie. Nie jest tak, że głęboko się nad tym zastanawiam. Jakie wrażenie na pierwszych spotkaniach z drużyną sprawił nowy trener Tuomas Sammelvuo? - W porządku. Na tym etapie zawsze się siebie uczymy. Jest za wcześnie na jakiekolwiek wnioski, mieliśmy mało treningów. Powiedział pan, że nie może być niezadowolony z poprzedniego sezonu. Nie brakowało panu jednak trochę regularnej gry z poprzedniego klubu, z Olsztyna? - Nie mam prawa powiedzieć, że czegokolwiek mi brakowało. Gdybym chciał więcej grać, wybrałbym taki zespół, w którym tak by się stało. Zdecydowałem się na ofertę z Kędzierzyna i zdawałem sobie sprawę z roli, jaką będę odgrywał w drużynie. Byłem z niej na swój sposób zadowolony. Siłą ZAKS-y w poprzednim sezonie była m.in. dobra atmosfera. Będzie ją łatwiej utrzymać, bo trzon drużyny na nowe rozgrywki pozostaje ten sam? - Największą siłą ZAKS-y była jakość siatkarska. A do tego doszła znakomita atmosfera, która zdecydowanie pomagała nam w grze. Myślę, że w tym sezonie będzie podobnie. Tę atmosferę było widać także poza boiskiem. Na przykład pan w mediach społecznościowych wdawał się w dyskusje w obronie Aleksandra Śliwki, kapitana ZAKS-y. - To nie było moje założenie. Po prostu taki jestem, to wyszło ze środka. Jeśli ktoś atakuje zupełnie bezpodstawnie i używa do tego idiotycznych argumentów w kierunku mojego kolegi, po prostu staram się go bronić. Miał pan wrażenie, że pozycja Aleksandra Śliwki w kadrze jest niesłusznie podważana przez część kibiców? - Zdecydowanie, Olek i Łukasz Kaczmarek są bardzo niedoceniani. Jak ktoś nie chce, nie musi tego robić. Myślę, że czują się docenieni przez ludzi, którzy stanowią dla nich największą wartość. Ale jeżeli ktoś ich obraża czy bezpodstawnie atakuje, wtedy warto ich bronić. Rywalizacja ZAKSA - Jstrzębski Węgiel. "Rozwija i nas, i jastrzębian. Jest potrzebna" Czujecie, że rywale na ZAKS-ę mobilizują się bardziej niż zwykle? - Tak. Reguła “bij mistrza" jest aktualna zawsze i wszędzie. Pamiętam, jak sam grałem przeciwko ZAKS-ie w innych drużynach. Zawsze była podwójna motywacja, by utrudnić życie mistrzowi. Stojąc po drugiej stronie też to czuję. W ostatnich sezonach w kluczowych meczach ZAKSA walczyła przede wszystkim z Jastrzębskim Węglem. Widać, że między wami tworzy się większa rywalizacja? Przed meczami czuć dodatkowe napięcie? - To bardzo zdrowa rywalizacja. Da się jednak wyczuć, że Jastrzębski Węgiel przez dłuższy moment jest największym rywalem ZAKS-y. Te mecze są szczególne. W zeszłym roku praktycznie wszystkie były rozgrywane o dużą stawkę. Często kończyły się naszym zwycięstwem, więc często byliśmy po nich zadowoleni. Może taka rywalizacja jest PlusLidze potrzebna, by zwiększyć zainteresowanie wokół meczów? - Rywalizacja pcha do przodu każdego, kto w niej uczestniczy. Na pewno rozwija i nas, i jastrzębian. Rywalizacja między nami jest potrzebna, ale między innymi klubami również. Patrząc na zmiany w innych zespołach, myśli pan, że ktoś doskoczy w tym sezonie do poziomu ZAKS-y lub przynajmniej Jastrzębskiego Węgla? - Jastrzębski Węgiel był na naszym poziomie, często niuanse decydowały o tym, że wygrywaliśmy. Ale w tej lidze jest wiele innych mocnych zespołów. Zawiercie w zeszłym roku było o włos od finału, PGE Skra Bełchatów jest zawsze mocna, zawsze trzeba obawiać się Asseco Resovii. Można tak jeszcze wymieniać. W tej lidze są mocne zespoły i nie jest tak, że ZAKSA komuś odjechała. CZYTAJ TEŻ: Długo wyczekiwana decyzja wicemistrza Polski. Zatrudnił selekcjonera