PGE Skra w końcówce sezonu zasadniczego spisuje się bez zarzutu. W pokonanym polu pozostawiła w ostatnich tygodniach m.in. Grupę Azoty ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle. Wygrana w Katowicach przybliża bełchatowian do ścisłej ligowej czołówki - w tym momencie tracą do lidera z Kędzierzyna-Koźla tylko dwa punkty. Gospodarze rozpoczęli spotkanie od dynamicznych ataków i zaangażowanej gry. Dzięki temu szybko objęli trzypunktowe prowadzenie. Dobrze prezentował się Jakub Jarosz, który w ostatnich dniach przedłużył kontrakt z GKS-em. 35-letni zawodnik do skutecznych ataków dołożył niewygodną dla rywali zagrywkę. W drugiej połowie seta zaczął przypominać o sobie bełchatowski blok. W końcu PGE Skra ma w drużynie Karola Kłosa, czyli najlepiej blokującego zawodnika PlusLigi. Z czasem jej siatkarze zmniejszyli straty do punktu, ale wyrównać nie zdołali. Zabrakło im skuteczności w ataku, gospodarze świetnie grali w obronie i wygrali 25:21. GKS Katowice protestuje przeciwko decyzjom władz ligi W końcówce sezonu z większym niepokojem w tabelę zerka GKS. Katowiczanie zajmują w niej ósme miejsce i mają cztery punkty przewagi nad goniącym ich Treflem Gdańsk, który w piątek pokonał Ślepsk Malow Suwałki. Tyle że drużyna z Trójmiasta ma jeszcze dwa zaległe mecze. W dodatku rozegra je już po ostatniej kolejce fazy zasadniczej. Taki terminarz władze ligi uzasadniły występami Jastrzębskiego Węgla i Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle w półfinale Ligi Mistrzów. A to właśnie z tymi zespołami mają zmierzyć się gdańszczanie. GKS przygotował więc oficjalne oświadczenie, w którym sprzeciwia się takiemu kalendarzowi rozgrywek. “Zarząd PLS zdaje się jednak nie dostrzegać problemu, jaki powstał i będzie się eskalował przez jego decyzje" - głosi komunikat śląskiego klubu. Katowiczanie o miejsce w ósemce walczą jednak cały czas na boisku. Drugi set nie przebiegał po ich myśli, bo na siatce blokami znów popisywał się Kłos. Gdy to samo zrobił Milad Ebadipour, PGE Skra prowadziła już sześcioma punktami. Trener gospodarzy Grzegorz Słaby próbował zmian i przerw, ale rywali dogonić się nie udało. Bełchatowianie świetnie radzili sobie w ofensywie na środku siatki i wygrali 25:19. CZYTAJ TAKŻE: Polska siatkarka zaskakuje. Zakochała się w Rosjanach Środkowi prowadzą PGE Skrę Bełchatów do zwycięskich setów PGE Skra w ostatnich tygodniach była w PlusLidze nie do zatrzymania. I to mimo problemów z urazami - w piątek do składu wrócił podstawowy libero Kacper Piechocki, grać wciąż nie może przyjmujący Robert Taht. Kłopoty z przyjmującymi ma też GKS. W ostatnich tygodniach problemy ze zdrowiem miał Tomas Rousseaux. W trzecim secie Belg w końcu pojawił się na boisku, zmieniając słabo radzącego sobie Gonzalo Quirogę. Rywale świetnie sprawowali się w ataku, rozbijając blok i obronę gospodarzy. Udało im się zdominować rywali i szybko wypracować sobie kilka punktów przewagi. Grzegorz Łomacz równo obdzielał atakami kolegów. Co prawda w końcówce, gdy katowiczanie zdobyli kilka punktów, Slobodan Kovacz poprosił o czas. Ale jego podopieczni dość spokojnie wygrali 25:21. PGE Skra goni lidera PlusLigi. Grzegorz Łomacz MVP W czwartej partii gospodarze nie złożyli jednak broni. Na przyjęciu grali już wówczas i Rousseaux, i Quiroga - miejsce w szóstce stracił Jakub Szymański. Przy zagrywkach Argentyńczyka GKS objął nawet prowadzenie. Po stronie gospodarzy zaczęła jednak szwankować skuteczność. Bełchatowianie złapali lepszy rytm gry, podbijali sporo piłek. Przy stanie 16:13 dla gości trener Słaby wezwał zawodników do siebie. Po chwili udało się zmniejszyć stratę do zaledwie punktu. Nadzieje na wygraną katowiczan schłodził Aleksandar Atanasijević, który posłał na drugą stronę serię niezwykle mocnych zagrywek. PGE Skra rozstrzygnęła końcówkę na swoją korzyść, wygrywając 25:19. Nagrodę dla MVP spotkania otrzymał Łomacz. W ostatniej kolejce bełchatowianie zagrają z Cerrad Enea Czarnymi Radom, a GKS ze Ślepskiem. GKS Katowice - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:21, 19:25, 21:25, 19:25) GKS: Jarosz, Hain, Szymański, Ma’a, Kania, Quiroga - Mariański (libero) oraz Lewandowski, Domagała, Nowosielski, Drzazga, Rousseaux, Ogórek (libero) PGE Skra: Atanasijević, Kłos, Ebadipour, Łomacz, Bieniek, Kooy - Piechocki (libero) oraz Mitić, Schulz