Starcia lidera z wiceliderem rozgrywek zawsze elektryzują kibiców - nawet wtedy, gdy mogą je oglądać jedynie w telewizji, a ligowa tabela jest nieco wypaczona przez mecze odwołane z powodu zakażeń koronawirusem. Ani ZAKSA, ani Trefl nie zajmują jednak miejsc na czele stawki przypadkowo. Kędzierzynianie od początku sezonu nie przegrali ani jednego meczu w PlusLidze oraz Lidze Mistrzów. Z kolei Trefl pod wodzą trenera Michała Winiarskiego robi regularne postępy, a osiem zwycięstw z rzędu wywindowało gdańską drużynę na drugą pozycję w tabeli. W najbliższych miesiącach Treflowi będzie jednak trudniej, bo musi radzić sobie bez kontuzjowanego Mateusza Miki. W składzie zastępuje go Moritz Reichert, ale niemiecki przyjmujący już na początku sobotniego meczu popełnił błąd w ataku. Mistrzom Polski szybko udało się też zablokować Bartłomieja Lipińskiego. Efektem była dość łatwo zbudowana, czteropunktowa przewaga ZAKS-y. Dobrze radził sobie szczególnie Kamil Semeniuk i już w połowie partii Winiarski poprosił o przerwę. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Wskazówki od szkoleniowca nie zdołały jednak odmienić losów seta. Lipińskiego zastąpił Mateusz Janikowski, ale gospodarze bez większych problemów utrzymali bezpieczną przewagę do końca partii. Udało im się zablokować również Mariusza Wlazłego, punkt zagrywką dołożył Jakub Kochanowski i ZAKSA wygrała 25:17. Kolejny set rozpoczął się od jeszcze bardziej wyraźnej przewagi kędzierzynian, którzy dobrze prezentowali się w obronie i bloku. Goście mieli natomiast problemy ze skutecznym atakiem oraz przyjęciem zagrywki - już na początku partii dwa razy z pola serwisowego zaskoczył ich Kochanowski. ZAKSA prowadziła już 6:1, a potem 10:5. W Treflu Marcina Janusza na rozegraniu zastąpił Łukasz Kozub, ale na rywalach ta zmiana nie zrobiła wrażenia.Jeśli ktoś bowiem wybijał mistrzów Polski z rytmu, był to głównie... sędzia Wojciech Maroszek. Jego decyzje na temat piłki rzuconej kilka razy sprawiły, że zawodnicy obu drużyn łapali się za głowy. Gdańszczanom z czasem udało się doprowadzić do stanu 15:17, ale pełni strat nie odrobili. Mistrzowie Polsk błyskawicznie odbudowali przewagę, a set zakończył się nieudaną zagrywką Wlazłego. Na początku trzeciej partii gdańszczanie wreszcie doczekali się dwupunktowego prowadzenia. Tyle że siatkarze lidera odpowiedzieli jeszcze lepszymi zagrywkami - po asie serwisowym Davida Smitha wygrywali 8:5. Taka przewaga utrzymała się przez dłuższy czas, mimo że problemy ze skuteczną grą miał Łukasz Kaczmarek, atakujący ZAKS-y. Nadal nie do zatrzymania był natomiast Semeniuk, którego wybrano najlepszym zawodnikiem spotkania. Mistrzowie Polski nie dali się już dogonić i wygrali trzecią partię 25:22, kontynuując znakomitą serię zwycięstw.Po wygranej przewaga ZAKS-y nad Treflem w ligowej tabeli wzrosła do pięciu punktów. W dodatku lider rozgrywek rozegrał o cztery mecze mniej od gdańszczan. Kędzierzynian jeszcze przed końcem roku czeka więc odrabianie zaległości - już we wtorek zagrają na wyjeździe z Indykpolem AZS Olsztyn. Trefl kolejne spotkanie rozegra dopiero 9 stycznia. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Trefl Gdańsk 3:0 (25:17, 25:21, 25:22) ZAKSA: Kaczmarek, Smith, Śliwka, Toniutti, Kochanowski, Semeniuk - Zatorski (libero) oraz Kluth Trefl: Wlazły, Mordyl, Reichert, Janusz, Crer, Lipiński - Olenderek (libero) oraz Janikowski, Kozub, Sasak Damian Gołąb