Po raz ostatni pięć spotkań w finale rozgrywano w 2007 roku, kiedy o złoto walczyły Skra Bełchatów i Jastrzębski Węgiel. W tegorocznym do tej pory oba zespoły połowicznie wykorzystują atut swojego boiska. Po dwóch pierwszych meczach w Kędzierzynie-Koźlu był remis 1-1. Później w Rzeszowie najpierw wygrali gospodarze, ale w spotkaniu numer 4 nie wykorzystali szansy, by obronić tytuł. Oba kluby walczą o szósty tytuł w historii, choć ZAKSA poprzednie zdobyła pod nazwą Mostostal. Zainteresowanie decydującym starciem jest olbrzymie. Bilety sprzedano w ciągu godziny, a kibice w kolejce ustawiali się już nawet dobę przed otwarciem kas. Wielu chętnych odeszło z kwitkiem. Pod wrażeniem zainteresowania meczem był szkoleniowiec Zaksy Daniel Castellani. - Hala wypełni się do ostatniego miejsca, więc na pewno będzie bardzo dobra atmosfera do gry - powiedział Argentyńczyk. - Pojechaliśmy do Kędzierzyna ogromnie zdeterminowani i z wiarą, że możemy wygrać. Ale to jest finał i wyniku tego meczu nie można przewidzieć - powiedział szkoleniowiec Asseco Resovii Andrzej Kowal. Ci, którzy nie zdołali kupić biletów, będą mogli śledzić wydarzenia w strefach kibica, które powstaną w Kędzierzynie-Koźlu i Opolu. Także sympatycy siatkówki w Rzeszowie będą mogli wspólnie przeżywać ostatni akord sezonu - olbrzymi telebim stanie na Rynku.