Pierwsze miejsce na koniec sezonu zasadniczego PlusLigi zagwarantowała sobie Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, drugiej pozycji pewny jest Jastrzębski Węgiel. Za ich plecami wciąż możliwe są jednak przetasowania. Zarówno Verva, jak i Warta mogą jeszcze poprawić swoją pozycję. Po niedzielnym spotkaniu większe szanse na awans w tabeli na finiszu sezonu zasadniczego ma drużyna z Warszawy. Pierwszą partię lepiej zaczęli jednak gospodarze. W ataku pomylił się Piotr Nowakowski, zawiercianie wyprowadzili skuteczny kontratak i wygrywali 3:0. Ich przewaga utrzymała się przez kilka minut. Gdy jednak pod siatką nie porozumieli się Maximiliano Cavanna i Flavio Gualberto, a po chwili na lewym skrzydle dobrze zaatakował Igor Grobelny, to Verva objęła prowadzenie 11:10. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Pod siatką było sporo emocji, po jednej z akcji zaiskrzyło między Cavanną i Andrzejem Wroną. Goście świetnie grali w obronie, gdzie prym wiódł Damian Wojtaszek. To w dużej mierze dzięki temu odskoczyli rywalom na trzy punkty. To wystarczyło do dość spokojnej końcówki, którą rozstrzygnął podwójny blok w wykonaniu Nowakowskiego i Bartosza Kwolka. Dla Vervy spotkanie w Zawierciu było pierwszym po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. 10 dni wcześniej zmarnowała wielką szansę: by awansować do czołowej ósemki rozgrywek zabrakło jej zaledwie czterech punktów w tie-breaku z Kuzbassem Kemerowo. Ostatnie starcie w lidze warszawianie też przegrali - z Asseco Resovią. Później głośniej było o potencjalnych zmianach właścicielskich w klubie, który mogą przejąć Wilfredo Leon i Michał Kubiak. Na razie do transakcji nie doszło, a warszawianie świetnie rozpoczęli drugą partię. Dwa bloki Wrony zapewniły im prowadzenie 3:0. Kilka minut później, po asie serwisowym Grobelnego i kolejnym bloku, ich przewaga sięgnęła siedmiu punktów. Takiego kapitału siatkarze Vervy nie roztrwonili. Nie pomogły mocne słowa trenera gospodarzy Igora Kolakovicia, którymi próbował pobudzić swoją drużynę do walki w czasie przerw. Pawła Halabę zmienił Piotr Orczyk, Cavannę Gjorgi Gjorgiew, straty do rywali pozostały jednak ogromne. Po drugiej stronie siatki brylowali Grobelny i Wrona - warszawianie wygrali 25:13. Zawiercianie ostatni mecz o ligowe punkty, podobnie jak Verva, przegrali z Resovią. W niedzielę byli pozbawieni wsparcia rezerwowego atakującego, czyli przeziębionego Grzegorza Boćka. Na początku trzeciego seta stracili jednak dwa punkty do rywali przez błąd w przyjęciu po zagrywce Grobelnego. Jedynym solidnym punktem w ataku gospodarzy był Mateusz Malinowski. To jednak nie powstrzymało Vervy, która objęła prowadzenie 13:7. Wartę stać było tylko na pojedyncze udane akcje, jak wtedy, kiedy udało im się zablokować atak Kwolka czy też punkt zagrywką zdobył Marcin Kania. W końcówce po stronie warszawian na boisku pojawił się Jakub Kowalczyk, wracający do gry po wygranej walce z powikłaniami po Covid-19. Jego zespół wygrał 25:20. Vervie w sezonie zasadniczym pozostały do rozegrania jeszcze dwa mecze - najbliższy za tydzień z PGE Skrą Bełchatów. Dzięki zwycięstwu z Wartą zachowuje szanse na miejsce na podium przed fazą play-off. Zawiercianie mają w kalendarzu o jedno spotkanie więcej i już w środę zmierzą się z Jastrzębskim Węglem. Aluron CMC Warta Zawiercie - Verva Warszawa Orlen Paliwa 0:3 (21:25, 13:25, 20:25) Warta: Malinowski, Flavio, Muagututia, Cavanna, Kania, Halaba - Żurek (libero) oraz Orczyk, Niemiec, Gjorgiew Verva: Superlak, Nowakowski, Kwolek, Trinidad, Wrona, Grobelny - Wojtaszek (libero) oraz Kowalczyk Damian Gołąb