Obie drużyny miały się spotkać już 27 września, ale koronawirus, który wówczas uderzył w drużynę z Warszawy, spowodował przesunięcie spotkania. Wtorkowa rywalizacja rozpoczęła się od udanych akcji gości. Sprytnym zagraniem punkt zdobył Marcin Komenda, a jego zespół po chwili prowadził 2:0. Warszawscy siatkarze szybko opanowali jednak sytuację i jeszcze przed połową pierwszego seta wygrywali 12:8 po ataku Bartosza Kwolka z szóstej strefy. Po tej akcji w grze Stali nastąpiło kompletne załamanie, a przewaga Vervy sięgnęła siedmiu punktów. Funkcjonować zaczął warszawski blok, sam Piotr Nowakowski w pierwszej partii zdobył w ten sposób trzy punkty. Kolejne "oczka" zagrywką dołożył Igor Grobelny. Zawodnicy z Nysy mieli ogromne problemy w ataku i przyjęciu. Nie pomogła im podwójna zmiana oraz wprowadzenie na parkiet Michała Filipa i Patryka Szczurka. W końcówce na atak skusił się nawet rozgrywający gospodarzy Angel Trinidad de Haro, a set zakończył się pogromem 25:10. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Trener Stali Krzysztof Stelmach zszedł na przerwę po pierwszej partii wściekły, bo przecież jego siatkarze mieli podstawy, by myśleć o dobrym wyniku. W pierwszym spotkaniu obu drużyn, na początku grudnia, zawodnicy z Nysy byli bliscy sprawienia niespodzianki. Ostatecznie przegrali z Vervą dopiero po tie-breaku. W dodatku w ostatnim meczu przed przerwą świąteczną Stal sensacyjnie pokonała 3:0 PGE Skrę Bełchatów, a warszawianie zakończyli poprzedni rok dwiema porażkami. Na drugą partię Stelmach posłał więc nieco eksperymentalną szóstkę - na parkiecie zameldowali się Kamil Długosz i Mariusz Schamlewski. Goście w tym składzie wrócili do niezłej dyspozycji z początku spotkania. Zadyszka dopadła natomiast zawodników z Warszawy. Kiedy Stal objęła prowadzenie 8:7, trener Vervy Andrea Anastasi zdecydował się na zmianę atakującego: miejsce Michała Superlaka zajął Jakub Ziobrowski. W kolejnych minutach na boisku trwała wyrównana walka. Po bloku Komendy Stal wygrywała już 16:14, a szkoleniowiec gospodarzy miał coraz bardziej kwaśną minę. W końcówce dwa ataki zepsuł Ziobrowski, po stronie Vervy pojawiły się też błędy w przyjęciu. Słabego seta gospodarzy podsumowała nieudana współpraca Trinidada i Nowakowskiego pod siatką - Stal wygrała 25:22. Goście musieli radzić sobie w Warszawie bez Bartłomieja Lemańskiego oraz Zbigniewa Bartmana - ten drugi kilka dni temu z powodów osobistych rozwiązał kontrakt z drużyną. W trzeciej partii Stal szybko przegrywała z gospodarzami 3:6, a Stelmach już na początku seta poprosił o przerwę. Chwila oddechu przyniosła efekt: po kilku akcjach to siatkarze z Nysy prowadzili 11:9. Anastasi zdecydował się na zmianę rozgrywającego, zastępując Trinidada Michałem Kozłowskim, po chwili na parkiecie pojawił się też Szalpuk. Po stronie Stali w ataku świetnie spisywał się natomiast Wassim Ben Tara. Tunezyjczyk miał jednak coraz trudniej, bo gospodarze zaczęli zasadzać się na niego blokiem. Kiedy już faworyci z Warszawy wyglądali coraz lepiej i wydawało się, że jednak unikną porażki, zagrywkę zepsuł Szalpuk, w przyjęciu pomylił się Kwolek i to goście wygrali 25:23. Po wyrównanym początku czwartej partii Verva zdołała odskoczyć rywalom na trzy punkty. Sporo ożywienia w jej grę wniósł Szalpuk, który popisał się między innymi asem serwisowym oraz skutecznym zbiciem z drugiej linii. Po tym, jak w ataku pomylił się Długosz, przewaga Vervy jeszcze wzrosła. W końcówce żadnego zwrotu akcji nie było i gospodarze doprowadzili do tie-breaka, wygrywając 25:22. Piąta partia długo wyglądała na mecz bez historii. Po kilku wyrównanych akcjach Verva objęła bowiem trzypunktowe prowadzenie. W dużej mierze zawdzięczała to Kwolkowi, który w tie-breaku wyraźnie złapał drugi oddech. Vervę wyhamowała jednak kontuzja Szalpuka. W końcówce reprezentant Polski po wyskoku upadł na stopę Andrzeja Wrony i został zniesiony z parkietu przez kolegów. Przyjmujący doznał kontuzji stawu skokowego, ale na razie nie wiadomo, jak poważny jest to uraz. Wyraźnie wybici z rytmu gospodarze przegrali cztery kolejne akcje, co doprowadziło do końcówki na przewagi. Wojnę nerwów w ostatnich minutach lepiej wytrzymali siatkarze Vervy, wygrywając 20:18. Choć po spotkaniu obie drużyny mogą być rozczarowane, nawet zwycięstwo za dwa punkty pozwala warszawianom na znaczny awans w tabeli PlusLigi - z ósmego miejsca wspięli się na piątą pozycję. Stal pozostaje przedostatnia, ale do dwunastego Cuprum Lubin traci już tylko punkt. W dodatku beniaminek rozegrał o dwa mecze mniej niż rywale. Verva Warszawa Orlen Paliwa - Stal Nysa 3:2 (25:10, 22:25, 23:25, 25:22, 20:18) Verva: Superlak, Nowakowski, Grobelny, Trinidad, Wrona, Kwolek - Wojtaszek (libero) oraz Ziobrowski, Kozłowski, Szalpuk Stal: Ben Tara, M’Baye, Bućko, Komenda, Zajder, Łapszyński - Ruciak (libero) oraz Dembiec (libero), Filip, Szczurek, Schamlewski, Długosz Damian Gołąb