Środowy mecz tych drużyn w Olsztynie zakończył się zwycięstwem AZS 3:1. Ta porażka przypieczętowała los trenera Jastrzębskiego Węgla Luka Reynoldsa. Zastąpi go od poniedziałku Włoch Andrea Gardini, a w sobotę gospodarzy poprowadził wieloletni asystent Dejewski. "To był ciężki mecz. Myśleliśmy, że we własnej hali zagramy lepiej. Rywale potwierdzili, że ta nasza środkowa porażka nie była przypadkowa. Grali naprawdę na bardzo dobrym poziomie w dwóch pierwszych setach. Próbowaliśmy różnych ustawień, w końcu to wypaliło. Myślę, że rywale trochę opadli z sił, a my się napędzaliśmy" - ocenił szkoleniowiec, związany z klubem od lat 80-tych ubiegłego wieku. W sobotę nie mógł zagrać z powodu kontuzji podstawowy atakujący jastrzębian Mohamed Al Hachdadi. "Był problem, bo odczuwał ból w kolanie. Mamy wyrównany zespół i trzeba wyciągnąć z niego 100 procent, robiąc zmiany" - wyjaśnił. Zaznaczył, że niezależnie od pełnionej roli, liczy się dla niego przede wszystkim wygrana zespołu. "Jestem z tym klubem całym sercem. Rozmawialiśmy w piątek telefonicznie z trenerem Gardinim, przekazaliśmy mu swoje plany i spostrzeżenia. On nie jest nowy w PlusLidze, zna zawodników. Do każdego będzie dzwonił, od poniedziałku będzie chciał powoli wejść w nową rolę"- podsumował Dejewski. Libero gospodarzy Jakub Popiwczak przyznał, że w pierwszych dwóch setach jego zespół był "okrutnie bity" przez rywali. "Walczyliśmy nie tylko z olsztynianami, ale też sami ze sobą. Gra się nam kompletnie nie kleiła, wiele było nieporozumień, sytuacji, które nie powinny się zdarzać" - powiedział. Podkreślił, że trzy porażki w pięciu ostatnich kolejkach nie oznaczają, że zespół jest słaby. "Zagraliśmy kilka gorszych spotkań, zmiana trenera też wywraca pewne rzeczy do góry nogami. Cieszę się, że się z tego otrząsnęliśmy. Nie poddaliśmy się dziś, mimo trudnych momentów daliśmy sobie radę. W tie breaku pokazaliśmy, jaką potrafimy grać siatkówkę. Razem z nowym trenerem będziemy ciągnąć wózek w stronę mistrzostwa"- stwierdził Popiwczak. Autor: Piotr Girczys gir/ sab/