Prezes Trefla Gdańsk, Dariusz Gadomski stawiał w roli faworyta niżej przed siatkarskim play-off notowanych gości z Warszawy. Argumentował, że mają oni w swych szeregach aż pięciu mistrzów świata (Andrzej Wrona, Damian Wojtaszek, Artur Szalpuk, Bartosz Kwolek, Piotr Nowakowski). Gospodarze mieli za to Mariusza Wlazłego. W takich właśnie meczach o stawkę do gry wchodzą zawodnicy najbardziej doświadczeni, jak wspomniany Wlazły, których nie takie mecze grywał. Atakujący zaczął od dwóch asów serwisowych, potem dołożył pojedynczy blok i eleganckie, plasowane minięcie bloku. Praktycznie sam wyprowadził gospodarzy na pięciopunktowe prowadzenie 11:6. W całej pierwszej partii Wlazły zdobył aż osiem punktów. Gospodarze utrzymywali kilkupunktową, bezpieczną przewagę. Było 17:10, gdy goście zanotowali dobrą, kilkupunktową serię. Wtedy dał o sobie znać Wlazły, prawie bezbłędny w ataku studził nadzieje VERVY. W drugim secie sprawy w swoje ręce wziął pochodzący z gdańskiej dzielnicy Stogi, Karol Urbanowicz. Po jego skutecznym bloku, a następnie atakach i asie było 15:11. Szala zaczęła się przechylać na stronę "Gdańskich Lwów". Swą grą 19-letni środkowy udowadniał, że "szkolenie ma znaczenie". Pod koniec seta kroku dorównał mu drugi środkowy "Lwów" Pablo Crer i było 2:0 w setach. Wreszcie trzeci set, który zaczął się jak pierwszy. Od koncertu Wlazłego, którego akcję dały prowadzenie Trefla 4:1. Zaraz było już 5:6, głównie dzięki Arturowi Szalpukowi. Gdy goście wreszcie wyszli na prowadzenie, zaraz do akcji wkroczył, tak zgadliście, Mariusz Wlazły. Po bardzo długiej wymianie było 10:8 dla "Lwów". Nic nie może wiecznie trwać, Wlazły wreszcie też został zablokowany, pomylił się Urbanowicz, goście poprawili asem i było 13:16. Tym razem to VERVA była na prowadzeniu, a Trefl gonił. "Lwy" doszły na jeden punkt 19:20. Trefl gonił, ale nie dogonił, goście złapali kontakt w dużej mierze dzięki wychowanego w Warszawie, Janowi Królowi. Dobrą passę z trzeciego goście przeciągnęli na czwarty set. Prowadzili początkowo dwoma punktami, ale Crer zagraniami rodem z koszykówki (!) odmienił ten stan rzeczy. Po stronie warszawskiej wynik trzymał dwukrotny mistrz świata, Piotr Nowakowski, w latach 2017-19 zawodnik "Lwów". Było blisko remisu. Impas przełamał dwoma kolejnymi (!) asami serwisowymi Moritz Reichert i było 20:17 dla miejscowych, to prowadzenie gospodarze dowieźli do końca i wygrali 3:1. Niemiecki przyjmujący został wybrany najlepszym zawodnikiem na parkiecie i był najskuteczniejszym zawodnikiem Trefla z 19 punktami. Kolejny mecz drużyny rozegrają za tydzień, 27 marca o 17:30 w Warszawie (transmisja: Polsat Sport). W tegorocznym play-off PlusLigi gra się do dwóch zwycięstw. Trefl jest jeden mecz od ligowego półfinału. Jeśli za tydzień wygra VERVA drużyny wrócą do Ergo Areny. Trefl Gdańsk - VERVA Warszawa Orlen Paliwa 3:1 (25:18, 25:20, 21:25, 25:22) Trefl: Marcin Janusz (0 punktów), Karol Urbanowicz (7), Pablo Crer (11), Mariusz Wlazły (18), Moritz Reichert (19), Bartłomiej Lipiński (14), Maciej Olenderek (libero) - Bartosz Pietruczuk (0), Bartłomiej Mordyl (2), Kewin Sasak (0). VERVA: Angel Trinidad De Haro (0), Jan Król (18), Andrzej Wrona (7), Bartosz Kwolek (14), Piotr Nowakowski (11), Igor Grobelny (0), Damian Wojtaszek (libero) - Artur Szalpuk (16), Michał Kozłowski (1), Michał Superlak (0). Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Maciej Słomiński