Rzadko zdarza się, że te same ekipy spotykają się z przeciągu zaledwie kilku dni. Tak stało się w przypadku Trefla Gdańsk oraz Indykpolu AZS Olsztyn, którzy mieli przyjemność stoczyć batalię o ligowe punkty już w poprzednią niedzielę. Lepsi w stolicy Warmii i Mazur byli miejscowi. Zwycięstwo z wyżej notowanym rywalem w trzech setach można było uznać za niemałą niespodziankę. - Bardzo bym chciał, żebyśmy zareagowali w podobny sposób jak przed rokiem, gdy po najsłabszym meczu w sezonie - ze Ślepskiem Malow - cztery dni później zagraliśmy świetne spotkanie z VERVĄ Warszawa. Dzięki ułożeniu terminarza jesteśmy teraz w bardzo dobrej sytuacji, ponieważ już po kilku dniach od przegranej mamy okazję zagrania z tym samym rywalem, a dodatkowo u siebie - mówił przed czwartkowym rewanżem trener Michał Winiarski. Do kadry meczowej wróciła największa gwiazda zespołu z Trójmiasta, czyli Mariusz Wlazły. Kapitan wyszedł na plac gry już w wyjściowym składzie. Po drugiej stronie barykady natomiast znaleźli się byli siatkarze Trefla: Ruben Schott oraz Damian Schulz (w dalszej części pojedynku pojawił się Wojciech Żaliński). Ten pierwszy jeszcze w poprzednich rozgrywkach reprezentował gdańszczan. Na początku premierowego seta lepsze wrażenie sprawiali przyjezdni. Nie do zatrzymania byli przede wszystkim Dmytro Teryomenko, który co chwilę punktował ze środka, a także Damian Schulz (9:6 dla Indykpolu AZS). Wcześniej wspomniany Schott przypomniał o tym, że potrafi groźnie zaserwować, lecz Challenge pokazał, że piłka znalazła się poza boiskiem. Następnie to gospodarze zaczęli grać lepiej. Szybko złapali kontakt z olsztynianami (14:15). Wstrzelić się nie mógł jednak powracający do zespołu Wlazły i zaliczka gości wzrosła do trzech "oczek". Na nic zdały się przerwy na prośbę Michała Winiarskiego, do końca partii Indykpol AZS kontrolował wydarzenia na boisku i dowiózł zwycięstwo 25:21. Drugi set to kontynuacja problemów miejscowych i dobrej postawy przyjezdnych (10:6 dla Indykpolu AZS). W pierwszych akcjach w tarapatach znajdowali się Wlazły oraz Reichert. Wśród gości uaktywnił się Schulz, który zdobył kilka ważnych punktów. Siatkarze z Gdańska popełniali coraz więcej błędów, efektem czego był wynik 14:7 dla przyjezdnych. Gdy wydawało się, że miejscowi nie wstaną z kolan, to zaczęli odrabiać straty. Nagła metamorfoza i Indykpol AZS prowadził już tylko 17:15. Gra w końcówce toczyła się pod dyktando Trefla, a punkty w najważniejszych akcjach dorzucał Mariusz Wlazły (25:22). Niesamowita zmiana ról i wynik na tablicy wyników widniał 1:1. Na początku trzeciej odsłony skuteczniejsi byli gospodarze (14:11). Ku zaskoczeniu obserwatorów - kilka piłek zepsuł Robbert Andringa. Przyjmujący przyjezdnych w dwóch wcześniejszych partiach grał równo, a co najważniejsze - spisywał się doskonale. Niemal wszyscy zawodnicy Trefla poprawili swoją grę, ich ataki najczęściej kończyły się zdobyciem punktów. Podopieczni Danielego Castellaniego nie zamierzali jednak spuszczać głów i nawiązali równorzędną walkę. Na uwagę zasługuje świetna postawa - w tym fragmencie meczu - Pablo Crera (17:16). Więcej zimnej krwi zachowali miejscowi 25:22, którzy objęli prowadzenie 2:1 i to oni byli bliżej wygranej w całym pojedynku. Trefl z każdą kolejną akcją przybliżał się do zwycięstwa za trzy punkty (10:5). Przewaga gdańszczan nawet przez chwilę nie była zagrożona. Wszyscy zawodnicy stawali na wysokości zadania, więc kibice znad morza - oglądający spotkanie przed telewizorami - mogli spokojnie obserwować rywalizację w czwartym secie (16:10). Ostatecznie drużyna Michała Winiarskiego zwyciężyła 25:21, a cały mecz 3:1. Najlepszym zawodnikiem meczu okazał się rezerwowy Łukasz Kozub, który odmienił grę miejscowych i doskonale rozgrywał piłki od drugiego seta. Trefl Gdańsk - Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (21:25, 25:22, 25:22, 25:21) Trefl: Karol Urbanowicz, Pablo Crer, Marcin Janusz, Moritz Reichert, Bartłomiej Lipiński, Mariusz Wlazły, Maciej Olenderek (libero) oraz Łukasz Kozub, Bartosz Pietruczuk, Mateusz Janikowski, Jordan Zaleszczyk. Indykpol AZS: Mateusz Poręba, Dmytro Teryomenko, Przemysław Stępień, Ruben Schott, Robbert Andringa, Damian Schulz, Jędrzej Gruszczyński (libero) oraz Dawid Woch, Wojciech Żaliński. MVP: Łukasz Kozub (Trefl Gdańsk). Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź