Jastrzębianie jako jedyna drużyna PlusLigi mogą myśleć o tym, by w sezonie zasadniczym dotrzymać kroku ZAKS-ie. Do soboty przegrali bowiem tylko dwa mecze o punkty - właśnie z kędzierzynianami. Tym razem sensacyjnie przegrali jednak z przedostatnią w tabeli Stalą i na razie muszą skupić się na obronie drugiej pozycji w ligowej tabeli. Już początek meczu w Nysie nie był dla nich udany. Po dwóch błędach w ataku Mohameda Al Hachdadiego i niezłych zagrywkach rywali faworyci przegrywali 1:4. Szybko opanowali jednak sytuację, a sygnał do odrabiania strat asem serwisowym dał właśnie Marokańczyk, rehabilitując się za pomyłki z początku seta. Gdy swoje w polu zagrywki dołożył Tomasz Fornal, a w ataku Rafał Szymura, goście prowadzili 10:7.Stal szybko wróciła jednak do obiecującej gry z początku seta. Dobrze funkcjonowała współpraca rozgrywającego Marcina Komendy ze środkowymi i gospodarze ponownie prowadzili. Ich rywale spokojnie wytrzymali jednak napór Stali, jeszcze przed końcówką seta po raz kolejny wypracowując sobie bezpieczną przewagę. Wygraną 25:18 przypieczętował as serwisowym Eemiego Tervaporttiego. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Po raz ostatni obie drużyny spotkały się w rozgrywkach PlusLigi prawie 16 lat temu. Wówczas gospodarzami byli jastrzębianie i uporali się z rywalami w nieco ponad godzinę, pewnie wygrywając 3:0. Po tamtym sezonie Stal opuściła ligę i wróciła do niej dopiero przed startem obecnych rozgrywek. W nich znów nie wiedzie się jej najlepiej, ale zbliża się do utrzymania w lidze, budując przewagę nad ostatnim w tabeli MKS-em Będzin. W dwóch ostatnich spotkaniach zawodnicy z Nysy zdobyli cztery punkty. Przegrany pierwszy set nie pozbawił ich więc pewności siebie. W kolejnym ponownie szybko objęli trzypunktowe prowadzenie. Udało im się zablokować Fornala, dobrze funkcjonowały ataki z lewego skrzydła, gdzie poziom utrzymywali Bartosz Bućko i Łukasz Łapszyński. Stal prowadziła już 16:10, a jastrzębianie nadal nie potrafili zniwelować strat. Ich trener Luke Reynolds wprowadził na boisko Lukasa Kampę i Jakuba Buckiego, ale seta uratować się nie udało. Gospodarze wygrali 25:18. Stal wygrała partię między innymi dzięki świetnej grze w obronie. Gospodarze kilka razy podbili mocne ataki rywali, a Tervaportti miał problemy ze zgubieniem ich bloku. Reynolds pozostawił więc Kampę na parkiecie również w trzecim secie. Tyle że przeciwnicy znów szybko uciekli jego zawodnikom, prowadząc 9:5. Goście nie potrafili zagrozić Stali zagrywką, dwa razy zablokowany został Al Hachdadi, i w Nysie zaczęło zanosić się na niespodziankę. Nie pomagały przerwy na żądanie dla trenera Jastrzębskiego Węgla - wygrana 25:18 zapewniła gospodarzom co najmniej punkt do ligowej tabeli. W czwartej partii szukający optymalnego ustawienia Reynolds wezwał na pomoc Łukasza Wiśniewskiego, który dopiero wraca do gry po kontuzji. Tym razem to jastrzębianie objęli prowadzenie 4:1, ale gospodarze szybko odrobili straty i wynik długo oscylował wokół remisu. Stal mogła liczyć na równą grę Wassima Ben Tary, który w ostatnich tygodniach utrzymuje wysoką dyspozycję. W końcówce został jednak zablokowany, a problemy miał też uderzony przypadkowo w twarz Łapszyński. To jednak było za mało, by powstrzymać Stal. Beniaminek wykorzystał już pierwszą piłkę meczową, wygrywając 25:23. Dla siatkarzy z Nysy to dopiero trzeci triumf w tym sezonie, ale po raz kolejny, po zwycięstwie z PGE Skrą Bełchatów, pokonali jednego z faworytów rozgrywek. Przy okazji awansowali na 12. miejsce w tabeli. Kolejny mecz rozegrają w czwartek z Indykpolem AZS. Jastrzębianie okazję do rehabilitacji będą mieli już we wtorek, gdy zmierzą się z Vervą Warszawa Orlen Paliwa. Stal Nysa - Jastrzębski Węgiel 3:1 (18:25, 25:18, 25:18, 25:23) Stal: Ben Tara, M’Baye, Bućko, Komenda, Schamlewski, Łapszyński - Ruciak (libero) oraz Dembiec (libero), Filip, Szczurek Jastrzębski: Al Hachdadi, Gladyr, Szymura, Tervaportti, Szalacha, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Kosok, Bucki, Kampa, Wiśniewski Damian Gołąb