Drużyny z Nysy i Lubina do wtorku nie miały jeszcze okazji mierzyć się ze sobą na parkietach PlusLigi. Beniaminek z Opolszczyzny wrócił bowiem do elity latem po 15 sezonach przerwy, a Cuprum zaczęło w niej grać dopiero w 2014 r. Do pierwszej konfrontacji też doszło ze sporym, sięgającym niemal trzech miesięcy opóźnieniem. Spotkanie było zacięte, ale to lubinianie dopisali sobie po nim cenne trzy punkty. Już pierwszego seta rozpoczęli lepiej niż przeciwnicy. Dobrze prezentował się Szymon Jakubiszak, który oprócz udanego ataku popisał się też ważną obroną. Gdy na tablicy wyników pojawił się rezultat 7:3 dla Cuprum, trener gospodarzy Krzysztof Stelmach poprosił o przerwę. Jego wskazówki musiały być cenne, bo gospodarze szybko doprowadzili do remisu 12:12. Duża w tym zasługa Wassima Ben-Tary, na którym opierał się atak Stali. Gdy Tunezyjczyk wykończył kontrę swojej drużyny, objęła prowadzenie 17:15, a po chwili to szkoleniowiec rywali wezwał do siebie swoich zawodników. Marcelo Fronckowiak próbował ratować partię, wprowadzając na boisko nowego atakującego i rozgrywającego, ale rozpędzonej Stali nie udało się już zatrzymać. Zespół z Nysy wygrał 25:20. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Stal i Cuprum to sąsiedzi w ligowej tabeli, w której przed spotkaniem dzielił je tylko jeden punkt. Obie drużyny mogą być już niemal pewne utrzymania ze względu na dużą przewagę nad ostatnim MKS-em Będzin. Wciąż jest jednak o co grać, przy dobrej dyspozycji w końcówce rundy zasadniczej w zasięgu obu zespołów jest 10. miejsce. - Jeszcze parę meczów chcielibyśmy wygrać. Mamy potencjał - przekonywał przed spotkaniem Marcin Komenda, rozgrywający Stali. Na początku drugiej partii wraz z kolegami kontynuował dobrą grę. Gospodarze szybko osiągnęli trzypunktową przewagę. W jej utrzymaniu pomógł między innymi pojedynczy blok w wykonaniu Bartłomieja Lemańskiego, który we wtorek wrócił do gry po kilku spotkaniach przerwy. Mimo to lubinianie doprowadzili do remisu 13:13. I choć siatkarze z Nysy jeszcze dwukrotnie odskakiwali im na dwa punkty, goście za każdym razem potrafili wyrównać. W końcówce seta udało im się w dodatku zablokować Ben Tarę oraz wykorzystać kontratak, dzięki czemu wygrali 25:23. Trzecia partia zaczęła się od dwupunktowej przewagi Cuprum. Kłopoty ze skutecznością dotknęły atakującego gospodarzy. Po drugiej stronie wiatr w żagle złapał natomiast Ronald Jimenez, który już po kilku akcjach tego meczu wrócił na czoło rankingu najlepiej punktujących zawodników ligi. Po jego asie serwisowym goście prowadzili już 15:10, tyle że wystarczyła chwila, by zupełnie roztrwonić przewagę. Końcówka znów była bardzo zacięta, szansę na skończenie partii miały oba zespoły. W końcu jednak to Cuprum wykorzystało swoją piątą piłkę setową, wygrywając partię trwającą aż 40 minut 31:29. Gospodarze nie potrafili przeciwstawić się lubinianom również na początku czwartego seta. Gdy blokiem popisał się Dawid Gunia, a efektownym atakiem Wojciech Ferens, Cuprum prowadziło już 7:3. Przewaga gości szybko rosła, wkrótce osiągając aż siedem punktów. Widowiskowym blokiem po ataku Lemańskiego przypomniał o sobie Jakubiszak, losów seta i meczu nie odwróciła podwójna zmiana, na jaką zdecydował się Stelmach. Goście bez większych nerwów wygrali 25:16. Ich przewaga w tabeli nad Stalą wzrosła więc do czterech punktów. Stal Nysa - Cuprum Lubin 1:3 (25:20, 23:25, 29:31, 16:25) Stal: Ben Tara, M’Baye, Łapszyński, Komenda, Lemański, Bućko - Ruciak (libero) oraz Dembiec (libero), Filip, Szczurek, Długosz Cuprum: Jimenez, Gunia, Ferens, Tavares, Jakubiszak, Penczew - Makoś (libero) oraz Szymura (libero), Lorenc, Magnuszewski, Maruszczyk Damian Gołąb