Andrzej Kowal, trener drużyny z Suwałk, ma patent na Resovię. Przez lata był związany z ekipą z Rzeszowa, a teraz regularnie ją ogrywa. Do poniedziałku w roli szkoleniowca Ślepska dokonał tego już trzykrotnie, czyli w każdym spotkaniu od awansu zespołu z Suwałk do PlusLigi. Tym razem rzeszowianie również nie znaleźli sposobu na byłego trenera. Początek meczu przebiegał pod dyktando gospodarzy. Dzięki świetnym serwisom Marcina Walińskiego i Cezarego Sapińskiego prowadzili już 5:1. Przewaga Ślepska się utrzymywała, po autowych atakach Karola Butryna i Klemena Cebulja wzrosła nawet do sześciu punktów. Rzeszowianom nie wychodziło na parkiecie niemal nic, gry nie poprawił wprowadzony z ławki rezerwowych Rafał Buszek. Zawodnicy z Suwałk prowadzili 16:7, potem 20:9, by ostatecznie wygrać 25:12. Resovia została niemal zmieciona z parkietu. A przecież obie drużyny sąsiadowały w ligowej tabeli. O dwa punkty więcej mieli co prawda na koncie zawodnicy z Suwałk, ósma w klasyfikacji Resovia rozegrała jednak aż o trzy mecze mniej. W dodatku gospodarze przystępowali do gry po dwóch porażkach. Usprawiedliwieniem mógł być jednak dla nich brak kilku zawodników pauzujących z powodu zakażenia koronawirusem - grać nie mogli między innymi Joshua Tuaniga i Kevin Klinkenberg. W poniedziałek amerykański rozgrywający był już w stanie prowadzić grę Ślepska i robił to z powodzeniem, w drugim secie dokładając do tego punkt zdobyty zagrywką. Na początku partii trener gości Alberto Giuliani wrócił do podstawowej szóstki, która tym razem nie pozwoliła rywalom odskoczyć tak daleko, jak w poprzednim secie. Nie znaczy to jednak, że zespół z Suwałk miał poważne kłopoty - szybko objął prowadzenie 8:5. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! Przewaga gospodarzy powoli rosła, bo choć rzeszowianie popełniali nieco mniej błędów, nadal mieli olbrzymie problemy z kończeniem ataków ze skrzydeł. Nie pomagali sobie również blokiem, a po drugiej stronie siatki z minuty na minutę lepiej prezentował się Bartłomiej Bołądź. Prowadzenie Ślepska nie było zagrożone ani przez moment, a drugiego seta zakończyła nieudana zagrywka Cebulja. W pierwszych dwóch partiach gospodarze zdobyli aż dziewięć punktów bezpośrednio zagrywką. W trzeciej wydawało się, że Resovia w końcu złapała właściwy rytm. Przy prowadzeniu gości 5:1 Kowal poprosił o przerwę. Nadal jednak nieźle prezentował się Włoch Simone Parodi, który dopiero od tygodnia trenuje z drużyną z Rzeszowa. Grę poprawił także Cebulj. Cóż z tego, skoro przy stanie 12:7 siatkarze Giulianiego przegrali pięć kolejnych akcji i cała przewaga zniknęła. Druga część seta stała pod znakiem wyrównanej walki, z której tym razem zwycięsko wyszli jednak goście, wygrywając 25:21. Na początku czwartej partii na boisku znów dominowali jednak gospodarze. Giuliani szybko ściągnął z boiska Drzyzgę, a gra pod batutą Pawła Woickiego wyraźnie się poprawiła. Rezultat 6:3 dla Ślepska zmienił się w 6:8. Obie drużyny łatwo wpadały jednak w serie nieudanych zagrań i po chwili to gospodarze prowadzili trzema punktami. Przed końcówką na boisko wrócił Drzyzga, a na tablicy wyników widniał remis 20:20. W decydującej fazie partii było sporo emocji, ale ekipa z Suwałk zachowała więcej zimnej krwi i wygrała 25:23.Zwycięstwo Ślepska oznacza, że udało mu się wyprzedzić w tabeli PlusLigi GKS Katowice i Aluron CMC Wartę Zawiercie. W następnej serii gier przeciwnikiem zespołu z Suwałk będzie właśnie ta ostatnia drużyna. Rzeszowianie podejmą natomiast Cerrad Eneę Czarnych Radom. Ślepsk Malow Suwałki - Asseco Resovia 3:1 (25:12, 25:21, 21:25, 25:23) Ślepsk: Bołądź, Takvam, Waliński, Tuaniga, Sapiński, Rousseaux - Czunkiewicz (libero) oraz Szwaradzki, Rudzewicz, Rohnka Resovia: Butryn, Tammemaa, Cebulj, Drzyzga, Hain, Parodi - Potera (libero) oraz Buszek, Domagała, Woicki, Jendryk, Krulicki, Mariański (libero) Damian Gołąb