Znów w tie breaku, ale tym razem przegranym przez ZAKS-ę, rozstrzygnęło się trzecie już spotkanie mistrza i wicemistrza Polski z ubiegłego sezonu. Asseco tym samym zostało w grze i dalej walczy o finał. Początek meczu należał do ZAKS-y. Gospodarze na starcie stracili wprawdzie punkt po nieudanym serwisie Holendra Dicka Kooya. Szybko jednak złapali rytm gry i dzięki raz po raz ustawianym blokom nie dali pograć przeciwnikowi. Swoje robił Dominik Witczak atakując skutecznie, a Paweł Zagumny rozprowadzał piłkę gubiąc rywali. Przy drugiej z przerw technicznych podopieczni Sebastiana Świderskiego prowadzili czterema punktami. W końcówce siatkarze ZAKS-y zablokowali Dawida Konarskiego, Marcin Możdżonek zdobył punkt i była piłka setowa. Wybronił ją jeszcze Konarski punktowym atakiem, ale Łukasz Perłowski przestrzelił przy serwisie i pierwsza partię zwycięsko skończyli gospodarze. Na początku drugiego starcia kędzierzynianie wypracowali sobie trzypunktowe prowadzenie po atakach Witczaka i asie serwisowym Kooya. Potem jednak błąd pod siatką popełnił Zagumny, rzeszowianie ustawili skuteczny blok i goście wyrównali stan rywalizacji (5:5). W kolejnych minutach drużyny kąsały się wzajemnie odskakując na punkt lub dwa, ale przewaga gospodarzy nie była już tak wyraźna, jak w pierwszej partii. Na drugiej z przerw technicznych o jedno oczko lepsi byli podopieczni Andrzeja Kowala. W końcówce sporo było zwrotów akcji, głównie za sprawą wideoweryfikacji. Najpierw Świderski skorzystał z możliwości sprawdzenia decyzji sędziów, co dało ZAKS-ie remis przy stanie 22:22, zamiast dwupunktowej straty. Potem, w ten sam sposób, trener Andrzej Kowal "odzyskał" punkt dla swojej drużyny przy stanie 25:25. Na koniec partii kolejny challenge wykorzystał szkoleniowiec Asseco - sprawdzał, czy któryś z zawodników z Kędzierzyna-Koźla nie dotknął siatki, po tym jak Konarski atakował w aut. Błędu gospodarzy nie było i to oni znów triumfowali. W kolejny set dobrze weszli siatkarze Asseco Resovii. Skutecznie atakowali Konarski i Nikołaj Penczew doprowadzając do trzypunktowej przewagi swojej drużyny przy stanie 6:3. ZAKSA nie dała się jednak wybić z rytmu, wyrównała przy stanie 8:8, a potem wyszła na prowadzenie. Na krótki czas, bo goście znów przypuścili atak. Skuteczny był Perłowski. W końcówce podopieczni Kowala zablokowali po długiej wymianie piłek Witczaka i było 23:21 dla Asseco. Piłkę setową wywalczył znów Perłowski. Kędzierzynianie próbowali jeszcze odwrócić sytuację, ale musieli ostatecznie uznać wyższość rywala. Ataki niezawodnego Witczaka sprawiły, że w czwartej partii ZAKSA wyszła na trzypunktowe prowadzenie przy stanie 8:5. Potem luki w obronie wykorzystał Kooy i gospodarze odskoczyli na pięć oczek. Ale holenderski atakujący pomylił się w ataku, a potem został zablokowany i przewaga ZAKS-y stopniała do jednego punktu. Gospodarze próbowali odskoczyć, ale rzeszowianie skutecznie blokowali, wyrównali przy stanie 19:19, a w końcówce punkty wbijał Piotr Nowakowski zdobywając piłkę setową i starcie za chwilę się skończyło. W tie breaku rzeszowianie złapali wiatr w żagle i to oni stawiali warunki. Przy zmianie stron mieli dwa punkty przewagi i nie dali się zaskoczyć rywalowi. Zmęczony Witczak nie radził sobie z blokiem rywala, a po drugiej stronie punktował Konarski. Ostatecznie goście rozstrzygnęli spotkanie na swoją korzyść z pięciopunktową przewagą. Po meczu powiedzieli: Łukasz Perłowski (kapitan Asseco Resovii): "To był na pewno wspaniały mecz po obu stronach. Zakończył się naszym zwycięstwem, ale trzeba przyznać, że wyszliśmy z bardzo trudnej sytuacji. Praktycznie - trzeba stwierdzić - na boisku w Kędzierzynie-Koźlu dokonał się cud. Przegrywając 0:2 udało się nam wyrównać, a w końcu wygrać spotkanie w tie breaku". Michał Ruciak (kapitan ZAKS-y): "Mogę powiedzieć tylko tyle, że ekipie z Rzeszowa należą się gratulacje. My musimy się jak najlepiej w piątek zregenerować i zacząć myśleć o sobotnim spotkaniu". Andrzej Kowal (trener Asseco Resovii): "Jesteśmy dalej w grze, a w sobotę jest kolejne spotkanie. Ogromne gratulacje dla chłopaków z zespołu za wielką determinację. Za to, że w trudnym momencie potrafili podnieść rękawicę. Po przegranych dwóch setach, bez Oliega Achrema, pokazujemy, że też potrafimy grać. Jutro jest nowy dzień, w nas są nowe nadzieje i na pewno będziemy walczyć. Co życie przyniesie, zobaczymy". Sebastian Świderski (trener ZAKS-y): "Przegraliśmy bitwę, ale wojna trwa nadal - jutro kolejne spotkanie. W piątek przegraliśmy mecz po walce. Praktycznie wszystkie sety kończyły się na przewagi. Decydowały niuanse - jeden czy dwa błędy, jedna stracona lub wygrana piłka w bloku czy zagrywce. Dziś rywale ryzykowali i im się to opłaciło. My będziemy musieli coś na pewno zmienić w naszej grze. Przygotowana na piątkowe spotkanie taktyka nie za bardzo się sprawdziła, ale z pewnością wyciągniemy z tego wnioski przed sobotnim starciem". Trzeci mecz półfinałowy: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia 2:3 (25:16, 27:25, 23:25, 22:25, 10:15) Stan rywalizacji play off (do trzech zwycięstw) 2-1 dla ZAKS-y ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Paweł Zagumny, Michał Ruciak, Dick Kooy, Marcin Możdżonek, Łukasz Wiśniewski, Dominik Witczak - Piotr Gacek (libero) - Wojciech Ferens, Grzegorz Pilarz, Grzegorz Bociek. Asseco Resovia: Paul Lotman, Piotr Nowakowski, Łukasz Perłowski, Peter Veres, Dawid Konarski, Lukas Tichacek - Krzysztof Ignaczak (libero) - Jochen Schoeps, Fabian Drzyzga, Nikołaj Penczew, Grzegorz Kosok, Wojciech Grzyb.