W meczu tych ekip w pierwszej rundzie fazy zasadniczej Skra wygrała u siebie w listopadzie 3:0. Od tego czasu trochę się zmieniło. Bełchatowianie zmagają się od pewnego czasu z poważnymi kłopotami zdrowotnymi. W minionej kolejce co prawda wygrali z Cuprum Lubin, ale wcześniej doznali w Pluslidze trzech porażek z rzędu. Nie wiedzie im się ostatnio także w Lidze Mistrzów - przegrali dwa spotkania i - by awansować do ćwierćfinału - w finalnej kolejce fazy grupowej będą musieli wygrać i liczyć na korzystne rozstrzygnięcia w innych grupach. Niedawno do gry w ekipie mistrzów Polski wrócił Milad Ebadipour i w środę widać było, jak ważną jest w niej postacią. Irańczyk w dwóch pierwszych setach wraz z Serbem Milanem Katicem, Estończykiem Renee Teppanem i Jakubem Kochanowskim siali postrach w szeregach rywali za sprawą mocnej zagrywki i ataków. Kilka razy także popisali się efektownymi blokami. Gospodarze mieli bardzo duże kłopoty w przyjęciu, a to przekładało się na małą skuteczność w ataku. Mylił się nieraz lider ONICO Bartosz Kurek, za sprawą błędów którego rywale zdobyli dwa ostatnie punkty w inauguracyjnym secie. Jego koledzy z drużyny również nie byli w stanie wiele zrobić w ofensywie. Skra wciąż jednak ma poważne braki kadrowe. Kapitan zespołu atakujący Mariusz Wlazły leczy się we Włoszech, kontuzjowani wciąż są środkowi Patryk Czarnowski i Kubańczyk David Fiel Rodriguez. Zmagający zaś do niedawna z kontuzją barku przyjmujący Artur Szalpuk, co prawda wrócił już do treningów i był w składzie na środowy mecz, ale w trakcie przerw nawet się nie rozgrzewał, tylko oglądał poczynania kolegów, siedząc na krzesełku. Wąska kadra gości dała o sobie znać przy ich prowadzeniu 2:0 - podstawowi zawodnicy już tak nie brylowali jak wcześniej. W końcówce drugiej odsłony na przyjęciu w zespole ONICO Bartosza Kwolka zastąpił Nikołaj Penczew. Bułgar dał sygnał do odrabiania strat mocną zagrywką. Do lepszej dyspozycji wrócił także Kurek, który swoimi żywiołowymi reakcjami starał się zmotywować kolegów z zespołu. Zwycięstwo w tej partii nie przyszło ich jednak łatwo. Wykorzystali piątą piłkę setową, broniąc wcześniej jednego meczbola. Czwarta odsłona była bez historii. Bełchatowianie wyraźnie opadli z sił i warszawski zespół bez problemu doprowadził do remisu. Losy tie-breaka do samego końca były trudne do przewidzenia. Ostatecznie bełchatowianie wygrali na przewagi 18:16, gdy Kochanowski zablokował Kurka. "To nie jest tak, że odpuściliśmy te dwa sety. Finalnie bardzo się cieszymy, że zwyciężyliśmy na tak trudnym terenie. Kibice zobaczyli widowisko na wysokim poziomie. Powoli, krok po kroku wracamy do dobrej dyspozycji. Mam nadzieję, że chłopaki też po kontuzjach będą do nas powoli wracać. Wrócił już Milad, który nam bardzo pomógł. Mamy rotację na przyjęciu i widać, że to duże wzmocnienie. W moim odczuciu daliśmy dzisiaj z siebie 'maksa' i za to myślę, że trener nas za to spotkanie pochwali" - podsumował rozgrywający Skry Grzegorz Łomacz. Szkoleniowiec mistrzów Polski Roberto Piazza rzeczywiście był zadowolony z gry podopiecznych. "To było ważne zwycięstwo, a mogliśmy przecież przegrać, bo tie-break był zacięty, a w końcówce popełniliśmy dwa proste błędy. Czy wyszliśmy z kryzysu? Moim zdaniem graliśmy dobrze, ale proszę pamiętać, że nie mieliśmy trzech podstawowych zawodników" - argumentował Włoch. Zadowolony - mimo porażki - był także Andrzej Wrona. "Skra bardzo dobrze zagrywała przez pierwsze dwa sety. Oddawaliśmy im bezpośrednio punkty. Potem oni przestali aż tak mocno zagrywać, a my uspokoiliśmy przyjęcie. Zagraliśmy dużo odważniej, bardziej na luzie. To spotkanie mogło się skończyć godzinę wcześniej naszą porażką 0:3. Ale wróciliśmy i przegraliśmy o dwie piłki w tie-breaku. Generalnie z naszej postawy jesteśmy zadowoleni. Błędy oczywiście musimy korygować, ale pokazaliśmy charakter, a to czasem - a nawet bardzo często - jest bardzo ważne" - zaznaczył środkowy ONICO. Jego zespół wciąż zajmuje drugie miejsce w tabeli i po 19 kolejkach ma punkt przewagi nad Jastrzębskim Węglem. "Kluczowe do utrzymania pozycji lidera przed play offami pewnie będzie spotkanie u nas z Jastrzębskim Węglem, ale o nim jeszcze nie myślimy. Bo na razie mamy przed sobą ważny mecz w Kędzierzynie" - zastrzegł Wrona. Bełchatowianie z kolei są na siódmej pozycji ze stratą punktu do GKS-u Katowice. "Szóstka to nasze absolutne minimum. Innego scenariusza sobie nie wyobrażamy" - podkreślił Łomacz. Spotkanie na Torwarze zza trybun oglądał Laurent Tillie. W mediach pojawiły się sugestie, że trener reprezentacji Francji pojawił się w Polsce na zaproszenie swojego rodaka - szkoleniowca ONICO Stephane'a Antigi. "Znamy się bardzo dobrze. Chciał po prostu obejrzeć dwa mecze w Polsce. Był dziś i pojedzie jeszcze na mecz z Zaksą" - skwitował Antiga. Stołeczna drużyna za trzy dni zmierzy się na wyjeździe z wicemistrzem Polski - Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Potem kolejny mecz rozegra dopiero 2 marca. Przerwę wykorzysta na wyjazd do... Turcji. Ekipa z Warszawy została zaproszona przez Buyuksehir Belediyesi Stambuł, z którym we wtorek zagra sparing. Spotka się także z miejscową Polonią. Antiga nie skomentował tego pomysłu. Pozytywy starał się dostrzec Wrona. "Byłem parę razy w Turcji. Fajnie, ciepło, fajny kraj, dobre jedzenie. To może być trochę taka forma oczyszczenia głów i odskoczni od tego, co nas czeka w lidze, a przed nami najważniejsze mecze" - zaznaczył środkowy. Agnieszka Niedziałek