Bociek nie tylko pojawił się na boisku, ale też został wybrany MVP sobotniego spotkania, które ZAKSA wygrała 3:0 (30:28, 25:20, 25:23). Pytany na pomeczowej konferencji prasowej o kwestię zawodnika trener kędzierzyńskiej ekipy Sebastian Świderski powiedział, że gdyby atakujący miał być teraz zawieszony, to klub powinien być obłożony walkowerami od początku sezonu, łącznie z meczami Ligi Mistrzów. Zaznaczył też, że w całej sprawie najbardziej żal mu zawodnika, który od jakiegoś czasu wciąż jest tematem medialnych publikacji. Przebywająca za granicą prezes klubu Sabina Nowosielska w telefonicznej rozmowie w sobotę wyjaśniała, że wykonawcą wyroku sądu przy PZPS jest, jej zdaniem, Profesjonalna Ligi Piłki Siatkowej S.A. (PLPS). Ta - dodała Nowosielska - wyroku nie wykonała, bo do komisarza meczu nie dotarła informacja o zawieszeniu zawodnika. Dlatego pojawił się on na parkiecie. W piątek Polski Związek Piłki Siatkowej (PZPS) na swojej stronie internetowej poinformował, że działający przy związku sąd odwoławczy nie uznał odwołań ZAKS-y i Grzegorza Boćka dotyczących unieważnienia kar za transfer zawodnika z AZS Częstochowa do Kędzierzyna-Koźla. Zgodnie z orzeczeniem ze stycznia klub i siatkarz mają zapłacić kary - ZAKSA 60 tys. zł, a Bociek 25 tys. zł. Ponadto Bociek został zawieszony na cztery spotkania. Prezes kędzierzyńskiego klubu poinformowała w sobotę, że ZAKSA zaskarżyła tę decyzję sądu odwoławczego PZPS do Trybunału Arbitrażowego przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Nowosielska powiedziała, że póki skarga nie zostanie rozpatrzona, klub może zapłacić kary finansowe, które w wypadku wygranej ZAKS-y w sporze będą zwrócone. Natomiast wykluczenie Boćka byłoby "nieodwracalną szkodą" klubu, dlatego zawodnik będzie grał. Sąd odwoławczy przy PZPS w styczniu, po rozpoznaniu odwołania klubu AZS Częstochowa, nałożył kary w związku z transferem Boćka na ZAKS-ę i zawodnika. Zmienił tym samym podjęte w październiku decyzje Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej S.A., umarzające postępowania dyscyplinarne w tej sprawie. ZAKSA i sam Bociek odwołali się od decyzji PZPS. Zawnioskowali też w związku z odwołaniem o wstrzymanie biegu wykonania wyroku, dlatego Bociek zagrał w ostatnich meczach klubu z Kędzierzyna-Koźla. Niejasności w sprawie transferu Boćka z AZS Częstochowa do ZAKS-y pojawiły się tuż po informacji o podpisaniu przez niego kontraktu z kędzierzyńskim klubem. Władze klubu z Częstochowy uznały, że wiążąc się z ZAKS-ą siatkarz złamał warunki umowy i zakaz konkurencji. Na stronie internetowej zarząd częstochowskiego AZS informował nawet w sierpniu, że zawiesza go w prawach zawodnika na 12 miesięcy. W październiku wiceprezes Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej S.A. Jan Zaremba poinformował jednak, że zarząd ligi w "jednoznacznym stanowisku" przyznał prawo występowania Boćkowi w barwach kędzierzyńskiego klubu. Drużyna z Częstochowy kilka dni później odwołała się od tej decyzji. W swoim komentarzu zamieszczonym w piątek na stronie ZAKS-y Nowosielska zaznaczyła, że "W świetle prawa polskiego i przedstawionych nam dokumentów ZAKSA miała prawo podpisać kontrakt z zawodnikiem i to uczyniła. Klub dopełnił też przed sezonem wszystkich wymaganych prawem obowiązków (w tym przedłożenia kopii kontaktów z zawodnikami) i został dopuszczony do rozgrywek". Nowosielska dodała, że jeśli władze siatkarskiego związku uważały, że Bociek był związany ważnym kontraktem na sezon 2013/2014 z AZS-em "to należało wtedy (przed sezonem - przyp. red.) postawić kontrę, a nie teraz się ośmieszać przed światem siatkarskim i kibicami". Prezes uznała, że ZAKSA nie ma sobie nic do zarzucenia "i dlatego do końca i wykorzystując wszelkie możliwe środki będzie dochodzić swoich racji".