ZAKSA bryluje w tym sezonie jak na razie zarówno w kraju (pierwsze miejsce w PlusLidze po fazie zasadniczej oraz zdobycie Pucharu Polski i Superpucharu Mistrzów Polski), jak i w Europie (1 maja wystąpi w finale Ligi Mistrzów). Na jej drodze w półfinale zmagań w ekstraklasie stanie Skra, która poza spotkaniami w fazie zasadniczej ligowych zmagań w tym sezonie dwukrotnie musiała uznać także jej wyższość w fazie grupowej LM. "ZAKSA jest obecnie na megafali, zawodnicy są pełni wiary w swoje umiejętności. Skra z kolei, która wcześniej miała kłopoty, gra ostatnio coraz pewniej i lepiej. Biorąc pod uwagę potencjał obu zespołów, to uważam, że jest to przedwczesny finał. Tak też wyobrażałem sobie jego skład przed rozpoczęciem sezonu" - przyznał w rozmowie z PAP Prygiel. Według niego obie ekipy pod względem personalnym prezentują podobny poziom. "Patrząc na zawodników, to Skra wcale nie ma słabszej drużyny. Jej podstawowi przyjmujący i środkowi nie są gorsi od swoich odpowiedników w Zaksie. Moim zdaniem pod względem ataku lepiej prezentuje się klub z Bełchatowa, choć Łukasz Kaczmarek w ostatnich dwóch-trzech miesiącach gra bardzo dobrze. Przewagi kędzierzynian upatruję w dwóch pozycjach - rozegrania i libero. I nie chodzi o to, że w Skrze grają na niej słabi siatkarze, ale w Zaksie są to postacie wybitne" - ocenił. Były reprezentant Polski sądzi, że to drużyna prowadzona przez trenera Nikolę Grbica jest faworytem, ale spodziewa się wyrównanej walki. "Bardzo ważne będzie nastawienie mentalne ekipy z Bełchatowa. ZAKSA jest pewniejsza siebie, bardziej doświadczona, ograła niedawno takie potęgi jak Cucine Lube Civitanova czy Zenit Kazań. Przewaga mentalna będzie więc po jej stronie" - wskazał. Prygiel, który przez wiele lat był trenerem Cerrad Enei Czarnych Radom, przyznał, że kędzierzynianie przez większość czasu grają tym samym, podstawowym składem. "Ma to swoje zalety i wady. Dzięki temu ci zawodnicy są maszynką, w której wszystkie trybiki się zazębiają. Oni bardzo dobrze się rozumieją. Zmęczenia fizycznego bym się nie obawiał. W dzisiejszej siatkówce gracze są dobrze pod tym kątem przygotowani, to profesjonaliści. Mają też czas na regenerację. Zwróciłbym zaś uwagę na to, że ostatnio ZAKSA grała bardzo wyczerpujące spotkania pod względem emocjonalnym. Pojawia się więc kwestia koncentracji. Ale myślę, że doświadczeni zawodnicy i trener poradzą sobie z tym. Nie da się jednak ukryć, że w przypadku Skry będą to bardzo ważne mecze, a dla kędzierzynian kolejne już bardzo ważne ostatnio spotkania" - zaznaczył. Z niecierpliwością czeka ona na rozpoczęcie rywalizacji w tej parze. "Ostrzę sobie na nią zęby. Bardzo życzyłbym sobie, byśmy obejrzeli tu trzy mecze. Jestem bardzo ciekawy końcowego rozstrzygnięcia. Chyba jednak przewaga będzie po stronie Zaksy" - podsumował. Pierwszy pojedynek - w Kędzierzynie-Koźlu - odbędzie się w sobotę. Tego samego dnia rozpocznie się walka jastrzębian z Vervą. "Z jednej strony mamy drużynę, która grała bardzo równo przez cały sezon - czego dowodem jest drugie miejsce Jastrzębskiego Węgla po fazie zasadniczej. Z drugiej jest zaś VERVA, która miała bardzo dużo wzlotów i upadków. Ma ona jednak w składzie doświadczonych zawodników, pięciu mistrzów świata. Myślę, że to będzie zacięta rywalizacja. Nie potrafię wskazać jej faworyta" - zastrzegł Prygiel. Jak dodał, kluczowa będzie dyspozycja zawodników występujących w zespole ze stolicy na rozegraniu i ataku. "Przez cały sezon nie było na nich stabilizacji. Jeśli chodzi o pozostałe pozycje, to uważam, że VERVA ma przewagę. Dotyczy to zarówno środka, jak i skrzydeł. Jeśli Artur Szalpuk zagra bardzo dobrze w półfinale, to będzie można mu wybaczyć wcześniejsze słabsze występy" - analizował. Warszawska ekipa awansowała do półfinału dopiero w środę, bowiem musiała rozegrać trzy mecze z Treflem Gdańsk. Jastrzębianie zmagania z Aluronem CMC Wartą Zawiercie w play off wygrali 2-0. "Podobnie jak w przypadku Zaksy nie obawiam się zmęczenia fizycznego u Vervy. Myślę nawet, że to zwycięstwo nad Treflem może dać jej zawodnikom takiego kopa mentalnego. Jastrzębianie zaś będą mieli atut własnego boiska, jeśli dojdzie do trzeciego, decydującego spotkania, bo wówczas zespoły wrócą na Śląsk" - wskazał Prygiel.