Mateusz Mika zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie i czeka go półroczna rehabilitacja. - Rzuciłem do Mateusza hasło. Jeżeli po operacji się nie załamie i faktycznie przepracuje ten okres, to miejsce w Treflu Gdańsk na sezon 2021/2022 będzie na niego czekało. Ten chłopak ma tyle nieszczęść - najpierw jedno kolano, później drugie, a teraz jeszcze to. Nawet przed chwilą z nim rozmawiałem i mówi, że będzie pracował. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie ponownie założy naszą koszulkę - mówi w rozmowie z Interią Dariusz Gadomski, prezes klubu znad morza. Sternik Trefla wyłożył zatem karty na stół, by zawodnik mógł czuć się komfortowo. - Decyzja należy już tylko do Mateusza. Jak będzie chciał grać, to my na pewno znajdziemy dla niego miejsce w drużynie - podkreśla nasz rozmówca. - Szkoda każdej kontuzji, ale ta przytrafiła mu się w momencie, kiedy wrócił do formy. Taka jest prawda. Mateusz chciał wrócić do Gdańska, fajnie się odbudował, zaczął powoli dochodzić do swojego najlepszego poziomu. Niestety, przydarzył mu się pech na treningu, ale taki jest sport. Szkoda, że akurat jego osobę tak często to dotyka - dodaje. Mice niewątpliwie sprzyja gdańskie środowisko. W ostatnich latach tylko nad morzem potrafił zaprezentować swoją najwyższą formę. - Wielu zawodników pokazuje u nas swój szczyt możliwości lub się odbudowuje. Cieszymy się, że Mateusz do nas wrócił - chciał tutaj przyjść, zna klub, zna osoby pracujące w klubie, zna lekarza, który go leczył. Moim zdaniem jest to recepta na sukces. Niestety jest to kolejna kontuzja Mateusza, ale z drugiej strony przez to Mateusz dobrze też wie, jak ważna jest ta ciężka praca po zabiegu, pomagająca wrócić do formy. Humor go nie opuszcza, to najważniejsze - twierdzi Gadomski. W ostatnich dniach telefony w Gdańsku są rozgrzane do czerwoności, a skrzynka mailowa zapełniona od propozycji innych siatkarzy. - Mamy dużo ofert. Jak tylko wypuściliśmy komunikat o urazie Mateusza, to co chwilę zgłaszali się menedżerowie siatkarzy z propozycjami. Do wzięcia jest wielu zawodników - od Ameryki Południowej, Iranu aż do Europy. Do 31 stycznia jest czas na podjęcie decyzji, będziemy się zastanawiać, zobaczymy jak z budżetem - informuje prezes Trefla. - Na razie gramy obecnymi zawodnikami. Dołączył do nas Michał Ciok z drużyny juniorskiej. Zgłosiliśmy go do ligi i spokojnie się przyglądamy. Jeszcze dwa spotkania, a następnie przyjdą święta i przerwa w rozgrywaniu meczów aż do 9 stycznia. Trochę czasu na zastanowienie jest. Pod kątem budżetowym - oczywiście brakuje nam kibiców - wpływy z biletów stanowiły 10-15 procent budżetu. Mamy jednak ten komfort, że wszyscy Sponsorzy i Partnerzy z nami pozostali i wszystkie transze umów są realizowane terminowo. Póki co finanse klubu są niezagrożone - podsumowuje. Trefl Gdańsk we wtorek zagra w Ergo Arenie ze Stalą Nysa (15 grudnia - transmisja w Polsacie Sport Extra), w sobotę (19 grudnia) natomiast zmierzy się na wyjeździe z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Ten mecz będzie transmitowany w Polsacie Sport.