- Gardini w poniedziałek popołudniu dotarł do klubu, odbyliśmy taką ogólną, wprowadzającą rozmowę, potem spotkał się ze sztabem szkoleniowym, a od wtorku przystąpił do realnej pracy z drużyną - dodał prezes. Australijski szkoleniowiec został zwolniony, mimo że jastrzębianie są wiceliderem tabeli, co wywołało sporo komentarzy. - Staram się je zrozumieć. Kiedy Luke obejmował zespół, miałem pewne obawy i mu je przedstawiłem. Sezon rozpoczęliśmy bardzo dobrze, jesteśmy na drugim miejscu. Natomiast moje kilkuletnie doświadczenie nauczyło mnie, żeby zaglądać głębiej w to, co się dzieje w klubie i reagować. Nie gasić pożarów, tylko im zapobiegać - wyjaśnił Gorol. Decyzja o zmianie trenera zapadła po wyjazdowej porażce z Indykpolem AZS Olsztyn 1:3 w minioną środę. Wcześniej jastrzębianie przegrali na wyjeździe z beniaminkiem Stalą Nysa 1:3, a u siebie doznali porażki z Vervą Warszawa Orlen Paliwa 2:3, mimo prowadzenia 2:0 w setach i 24:22 w trzeciej partii. Wygrana ze Skrą w Bełchatowie 3:0 nie zmieniła nastrojów. W sobotnim "domowym" spotkaniu z Indykpolem zespół poprowadził asystent Reynoldsa Leszek Dejewski. Gospodarze wygrali 3:2, przegrywając 0:2. - Zauważyłem mocne zachwianie formy, destabilizację. Nasza druga pozycja w lidze musi być przekuta w sukces. My gramy o mistrzostwo Polski, a liga pędzi, czasu na reakcję i zbudowanie optymalnej dyspozycji przed play off jest bardzo mało- stwierdził prezes. Przyznał, że lista kandydatów na nowego szkoleniowca, chcących pracować w klubie liczyła kilkanaście nazwisk. - Wyznaczyłem dwa kryteria: doświadczenie poparte sukcesem i znajomość PlusLigi. W oparciu o nie podjąłem decyzję. Trener Gardini powinien zadebiutować w sobotnim wyjazdowym meczu z GKS Katowice - powiedział sternik jastrzębskiego klubu. Włoch, w przeszłości świetny siatkarz, trzykrotny mistrz świata, pracował już w polskiej ekstraklasie, z kędzierzyńską Zaksą świętował zdobycie mistrzostwa kraju. Reynolds, zanim w czerwcu został pierwszym trenerem po Serbie Slobodanie Kovacu, zajmował się przygotowaniem motorycznym zawodników, a potem łączył obie funkcje. Jeszcze nie zapadła decyzja, czy Australijczyk pozostanie w sztabie. - Byłem przekonany, że coś nie działało. Dopóki się wygrywa, to wszystko jest dobrze. Kiedy przychodzi trudniejszy moment, szkoleniowiec musi zapanować nad sytuacją. Widziałem, że pewna formuła się wyczerpała, zespół sportowo był dobrze prowadzony, ale mentalnie to siadło. Uważam, że będzie dobrze, jestem wewnętrznie spokojny, że sytuacja została opanowana- podsumował Gorol. Autor: Piotr Girczys gir/ co/