Zespół prowadzony przez australijskiego trenera Marka Lebedewa uległ Cerrad Enei Czarnym Radom 1:3 i Treflowi Gdańsk 0:3. "Nie było żadnego wzywania "na dywanik". Nie jesteśmy nawet w połowie sezonu. Daję dużo dowolności, jestem zawsze do dyspozycji, kiedy trzeba pomóc, ale też jestem tym obserwującym, chcącym wiedzieć i rozumieć. Po meczu z Treflem długo rozmawialiśmy z trenerem z jego inicjatywy, z chęci wygadania się. Rzeczy samopas też nie mogą iść i zarządzanie polega również na tym, by trzymać rękę na pulsie" - dodał szef klubu z Zawiercia. Przed "Jurajskimi Rycerzami" debiut w europejskich rozgrywkach. We wtorek w Dąbrowie Górniczej, gdyż hala w Zawierciu nie spełnia wymogów, podejmą bułgarski Hebar Pazardżik w pierwszym meczu 1/16 finału Pucharu Challenge. "Dopiero ruszyła promocja imprezy, a sprzedanych jest już 2200 z 2900 biletów i może się zdarzyć, że rozejdą się wszystkie. Odbieramy telefony w sprawie dostępności wejściówek. To potwierdza, że jesteśmy osiągamy coraz wyższy poziom rozpoznawalności poza Zawierciem. Budujemy emocje, gramy ciekawą siatkówkę" - ocenił Baran. Jego zdaniem, gdyby Aluron występował w Lidze Mistrzów, za sukces wypadałoby uznać wyjście z grupy. "Oczywiście możemy odpaść już w pierwszej rundzie. To puchar, po drugiej stronie siatki nie będzie żadnych "ogórków", tylko dobrzy zawodnicy. Challenge Cup jest dedykowany takim klubom, jak nasz. Dlatego chcemy wygrać te rozgrywki, co wynika z ich formuły" - wspomniał Baran. Najbliższy mecz ligowy siatkarze Lebedewa zagrają w niedzielę na wyjeździe z PGE Skrą Bełchatów. "Pamiętam, że podczas wcześniejszych naszych spotkań w tej hali były na widowni puste miejsca. Teraz zaskoczyły mnie informacje, że będzie komplet publiczności. To nas napawa dumą, potwierdza, że wychodzimy poza miasto. Nawet jeśli ponosimy porażki, prezentujemy fajną grę" - powiedział prezes, cały czas amatorsko grający w siatkówkę. Od początku gry w ekstraklasie, a obecny sezon jest trzecim z kolei, zespół może liczyć na duże wsparcie licznej i dobrze zorganizowanej grupy kibiców. "To jest oddolny ruch społeczny. Oni są emocjami. Kiedy coś zrobimy źle, widać to na ich twarzach. To duża odpowiedzialność, ale wielka przyjemność, że taka grupa ludzi istnieje" - podsumował Baran. Autor: Piotr Girczys