Podsumowując ostatni rok prezes bełchatowskiego klubu Konrad Piechocki podkreślił, że drużyna nie tylko awansowała do ścisłego finału trzech rozgrywek (Liga Mistrzów, PlusLiga, Puchar Polski - przyp. red), ale też osiągnęła największy sukces w dotychczasowej historii klubu. "Drugie miejsce w Europie to wielka sprawa. Tym bardziej, gdy weźmie się pod uwagę styl, w jakim zagraliśmy finał Ligi Mistrzów, w którym mieliśmy swoje piłki meczowe. Myślę, że godnie i pięknie reprezentowaliśmy polską siatkówkę klubową" - powiedział Piechocki. Jego zdaniem sukcesem było również zdobycie "loteryjnego" Pucharu Polski, w którym o końcowym wyniku decyduje tylko jeden mecz w półfinale i jeden w finale. Przypomniał, że zadanie było dodatkowo utrudnione, bo turniej finałowy odbył się w Rzeszowie, na parkiecie Asseco Resovii, która później odebrała PGE Skrze tytuł mistrza kraju. "W finale Pucharu Polski pokazaliśmy dużą klasę. Awansowaliśmy też do finału PlusLigi, który tym razem przegraliśmy. Długo jednak musieliśmy pracować na ten srebrny medal, bo aż osiem lat" - podsumował Piechocki. Trener zespołu Jacek Nawrocki powiedział natomiast, że po minionym sezonie mieszają się u niego "szczęście i wściekłość". "Chciałbym bardzo już stanąć przy linii bocznej boiska. Chciałbym, żeby nasz zespół wyszedł już na boisko i - zachowując spokój - wbrew zawiści, wbrew pomyłkom, walczył i pokazał naszą wartość" - powiedział Nawrocki. O odzyskaniu mistrzowskiego tytułu myśli już również kapitan PGE Skry Mariusz Wlazły. Jego zdaniem, przegrany w tym roku finał PlusLigi będzie dla zespołu z Bełchatowa dodatkowym bodźcem do jeszcze lepszej gry. "To srebro jest takim motorem napędowym. Każde kolejne złoto zdobyte po tym sezonie będzie jeszcze lepiej smakowało" - powiedział Wlazły. Prezes Piechocki zapewnił, że przegrany finał ligi nie będzie miał żadnego wpływu na finansowo-organizacyjną sytuację klubu. Jego zdaniem przyszłość PGE Skry rysuje się w dobrych barwach. "Jest pełna wola i deklaracja współpracy sponsora strategicznego, czyli Polskiej Grupy Energetycznej, jak i pozostałych sponsorów. PGE Skra nie powiedziała ostatniego słowa. Mamy do czego dążyć i w przyszłym sezonie podejmiemy walkę o to, by odzyskać mistrzostwo dla Bełchatowa" - powiedział Piechocki. W klubie zdają sobie jednak sprawę z tego, że nie będzie to łatwe zadanie. "W sytuacji, w jakiej jest PGE Skra, hasło "bij mistrza" zamieni się z pewnością w hasło "bij wicemistrza". Nie będzie więc nam łatwiej niż w sezonach, w których broniliśmy tytułu" - wyjaśnił Nawrocki. Do nowych rozgrywek zespół przystąpi już bez Miguela Falaski, którego wygasający w czerwcu kontrakt nie zostanie przedłużony. Nazwiska nowego rozgrywającego klub jeszcze nie ogłosił. W Bełchatowie nadal będą natomiast grali m.in. środkowi Daniel Pliński i Karol Kłos oraz przyjmujący Michał Winiarski, którzy podpisali nowe umowy.