Tegoroczna walka o złoto jest nie tylko starciem dwóch najlepszych zespołów po rundzie zasadniczej i zwycięzców pasjonujących półfinałów, ale również powtórką pojedynku o tytuł z poprzedniego sezonu. Wówczas pewnie triumfowała drużyna z Kędzierzyna-Koźla, jednak gospodarze pierwszego finału zapowiadali, że obrońcom tytułu w toczącej się do dwóch zwycięstw rywalizacji nie będzie już tak łatwo. Tak rzeczywiście było, a środową odsłonę zmagań można uznać za godną finału. Już w otwierającym secie prowadzenie zmieniało się kilkukrotnie, ale żadnej z ekip nie udało się uzyskać większej niż dwupunktowej przewagi (m.in. 10:8 dla PGE Skry i 16:14 dla ZAKS-y). Ozdobą były ataki kapitana bełchatowian Mariusza Wlazłego, który nie pomylił się ani razu i miał dwa asy, oraz Milada Ebadipoura i atakującego ZAKS-y Maurice Torresa. Kluczowy okazał się jednak blok na Rafale Buszku rezerwowego gospodarzy i byłego gracza ZAKS-y Patryka Czarnowskiego, po którym PGE Skra wygrywała 24:22. Goście obronili pierwszą piłkę setową, ale kolejną atakiem ze środka wykorzystał Srecko Lisinac. Jeszcze bardziej wyrównana i zacięta była druga partia. Akcje z obu stron były krótkie i najczęściej kończone mocnymi zbiciami. Kiedy po kolejnych punktach Lisinaca, asie Wlazłego i zatrzymaniu Torresa przez Karola Kłosa PGE Skra prowadziła 21:18 wydawało się, że podopieczni Roberto Piazzy pewnie zmierzają do wygrania drugiego seta. Obrońcy tytułu szybko jednak odrobili straty, a po mocnym ataku Torresa było 23:23. Później jednak na zagrywce pomylił się Benjamin Toniutti, a Sama Deroo pojedynczym blokiem zatrzymał Ebadipour. Niesieni głośnym dopingiem i bardzo zdeterminowani miejscowi siatkarze lepiej zaczęli trzeciego seta (6:3), ale wkrótce role się odwróciły. Przy zagrywce Torresa ZAKSA prowadziła 11:8. Podopieczni trenera Andrei Gardiniego prowadzili do stanu 17:16, ale wówczas w siatkę trafił atakujący ZAKS-y z Portoryko, a po chwili za sprawą dwóch odbić Rafała Szymury i bloku Bartosza Bednorza w lepszej sytuacji byli goście (20:18). Wkrótce po zepsutym ataku Torresa przewaga PGE Skry wzrosła do trzech punktów (22:19), ale mistrzowie Polski pokazali, że nawet w tej fazie meczu można odrobić taką stratę. Po autowym ataku Kłosa był remis 24:24. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy - najpierw do piłki meczowej doprowadził Ebadipour, a ostatni punkt pierwszego finału blokiem na Deroo zdobył Czarnowski. MVP spotkania wybrano atakującego PGE Skry Wlazłego. Kolejny mecz finału odbędzie się Kędzierzynie-Koźlu w sobotę (godz. 20.30), a ewentualny trzeci pojedynek w tej samej hali w niedzielę (20.30). ZAKSA walczy o ósmy mistrzowski tytuł, w tym trzeci z rzędu. Osiem złotych medali w swoim dorobku ma PGE Skra, ale ostatni z nich zdobyła cztery lata temu. Wcześniej odbyło się pierwsze spotkanie o brązowy medal. Indykpol AZS Olsztyn przegrał z Treflem Gdańsk 2:3. Finał PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:23, 25:23, 26:24) Stan rywalizacji (do dwóch zwycięstw) 1-0. PGE Skra Bełchatów: Grzegorz Łomacz, Bartosz Bednorz, Milad Ebadipour, Karol Kłos, Srecko Lisinac, Mariusz Wlazły - Kacper Piechocki (libero) - Nikołaj Penczew, Patryk Czarnowski. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Benjamin Toniutti, Mateusz Bieniek, Rafał Buszek, Sam Deroo, Maurice Torres, Łukasz Wiśniewski - Paweł Zatorski (libero) - Sławomir Jungiewicz, Rafał Szymura.O 3. miejsce: Indykpol AZS Olsztyn - Trefl Gdańsk 2:3 (25:16, 26:24, 26:28, 23:25, 12:15) Stan rywalizacji (do dwóch zwycięstw) 1-0 dla Trefla. Drugi mecz w sobotę w Gdańsku. Indykpol AZS Olsztyn: Robbert Andringa, Jan Hadrava, Jakub Kochanowski, Tomas Rousseaux, Paweł Woicki, Miłosz Zniszczoł - Michał Żurek (libero) - Adrian Buchowski, Mateusz Kańczok, Łukasz Makowski, Daniel Pliński. Trefl Gdańsk: Daniel McDonnell, Mateusz Mika, Piotr Nowakowski, Tyler James Sanders, Damian Schulz, Artur Szalpuk - Maciej Olenderek (libero) - Wojciech Ferens, Bradley Gunter, Szymon Jakubiszak, Michał Kozłowski, Fabian Majcherski, Patryk Niemiec.