O tym, jak trudny będzie to sezon, siatkarze, kibice i działacze mogli pomyśleć jeszcze przed startem rozgrywek. Już w czasie przygotowań koronawirus rozpanoszył się w drużynie Trefla Gdańsk, przez co ich spotkanie z pierwszej kolejki z Asseco Resovią zostało przełożone. I choć drugą serię gier w całości rozegrano zgodnie z planem, od trzeciej Covid-19 zaczął drwić z organizatorów rozgrywek. Mnóstwo było kolejek, w których zdecydowana większość spotkań była przekładana, a rywalizowały ze sobą zespoły, które były akurat po lub przed kwarantanną. Kalendarz rozgrywek zdobiły gwiazdki i adnotacje, a tabela przez większość sezonu zupełnie nie oddawała formy poszczególnych drużyn. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Ostatecznie, w przeciwieństwie do poprzedniego, przerwanego przez pandemię sezonu, udało się rozegrać wszystkie 182 spotkania fazy zasadniczej, a po niej 26 meczów walki w fazie play-off i o miejsca 5-12. Na koniec los zadrwił już nie z działaczy, a z bukmacherskich notowań. Niedościgniona przez cały sezon Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, murowany kandydat do złota, w finałowej rywalizacji przegrała bowiem z drugim po rundzie zasadniczej Jastrzębskim Węglem. PGE Skra Bełchatów - Verva Warszawa Orlen Paliwa. Odblokowany środek siatki Czy niespodzianką zakończy się również rywalizacja o brązowy medal? Za taką trzeba będzie chyba uznać wygraną PGE Skry. Powodem są kontuzje przyjmujących - z gry na mecze o medal wypadli Taylor Sander i Milan Katić. W składzie wylądował więc mało doświadczony Mikołaj Sawicki. Mimo to bełchatowianie w pierwszym spotkaniu przegrali dopiero po tie-breaku, a w drugim pokonali Vervę na wyjeździe, mimo że sami nie dawali sobie zbyt dużych szans na sukces. - Bardzo się cieszę, że wygraliśmy, choć przyznam, że nie sądziłem, że będziemy w stanie odwrócić losy tej batalii. W Bełchatowie też graliśmy dobrze, a można powiedzieć, że przegraliśmy jedną piłką. Było więc widać, że nasze głowy były przed drugim meczem w jakimś innym położeniu, trudno powiedzieć w jakim. To zwycięstwo da nam dużo pewności siebie, której potrzebowaliśmy - stwierdził przed kamerą klubowej telewizji Norbert Huber. Wejście na boisko młodego środkowego było jednym z momentów, który odmienił niedzielne starcie. Huber zmienił Mateusza Bieńka i wniósł do gry sporo energii oraz żywiołowości. A rozgrywający Grzegorz Łomacz w końcu w pełni wykorzystał fakt, że ma w drużynie trzech środkowych kandydujących do wyjazdu z polską kadrą na igrzyska - w meczu w Warszawie wystawił im piłkę łącznie 30 razy. 23 z tych prób okazało się skutecznych, a Karola Kłosa, właśnie środkowego, wybrano MVP spotkania. PGE Skra Bełchatów - Verva Warszawa Orlen Paliwa. Liga Mistrzów wciąż czeka Liczby środkowych z Bełchatowa mają związek również z problemami rywali w polu zagrywki. Wypadają też szczególnie imponująco, gdy porównuje się je z wynikiem ich konkurentów z Vervy. Piotr Nowakowski i Andrzej Wrona łącznie atakowali w niedzielę tylko 12 razy. A przecież zwłaszcza ten pierwszy jest w tym sezonie jednym z najważniejszych ofensywnych zawodników warszawskiej drużyny. Co prawda środkowi z Warszawy dołożyli sześć punktów blokiem, ale na bełchatowian to było zbyt mało. - Musimy poprawić naszą grę na zagrywce i akcje po naszym przyjęciu. W tych elementach gry mieliśmy największe problemy. Na pewno będziemy w Bełchatowie walczyć o wygraną i brązowy medal. Awans do Ligi Mistrzów po tak ciężkim sezonie to na pewno byłoby coś - przekonuje w rozmowie z Interią Michał Superlak, atakujący Vervy. Perspektywa udziału w Lidze Mistrzów może dodatkowo napędzać zawodników z Warszawy, bo dobrze pamiętają, w jak dramatycznych okolicznościach pożegnali się z ostatnimi rozgrywkami. Do awansu z fazy grupowej LM potrzebowali zdobycia dziewięciu punktów w tie-breaku z Kuzbassem Kemerowo. Skończyło się na porażce 5-15, a po meczu okazało się, że zawodnicy i sztab szkoleniowy nie zdawali sobie sprawy z liczby punktów potrzebnych do kwalifikacji do ćwierćfinału. W LM zagra trzeci zespół PlusLigi. Brak miejsca w kolejnej edycji europejskich rozgrywek dla każdej z drużyn będzie bolesny. PGE Skry w ostatnich 16 sezonach tylko dwukrotnie zabrakło w czołowej trójce ligi, a Verva przyzwyczaiła się do występów na europejskiej arenie w dwóch ostatnich sezonach, w których zajmowała drugą pozycję. Początek ostatniego w tym sezonie spotkania PlusLigi dziś o godz. 17.30. Transmisja w Polsacie Sport. Damian Gołąb