Stawką rywalizacji o trzecie miejsce jest nie tylko medal PlusLigi, ale i miejsce w najbliższej edycji siatkarskiej Ligi Mistrzów. W tym sezonie grała w niej i drużyna z Bełchatowa, i z Warszawy. Bliżej powtórki tej przygody jest Verva. Jej zawodnicy wyraźnie przegrali dwa sety, ale to oni lepiej poradzili sobie w końcówce tie-breaka. Kalendarz PlusLigi był w tym sezonie bardzo napięty i mordercze tempo nie ustaje do samego końca rozgrywek. Bełchatowianie ledwo trzy dni wcześniej pożegnali się z marzeniami o finale, a już muszą walczyć o miejsce na podium. W pierwszym secie wyglądali jednak na zdecydowanie bardziej świeżych niż ich rywale, którzy mieli przecież kilka dni więcej na odpoczynek. Już pierwszy serwis Mateusza Bieńka zakończył się punktem, po chwili podobną zagrywką popisał się Mikołaj Sawicki i PGE Skra objęła prowadzenie 8-4. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Przewaga gospodarzy szybko rosła - trener Vervy Andrea Anastasi już przy stanie 12-6 wykorzystał drugą przerwę na żądanie. Tyle że bełchatowian nic nie było w stanie powstrzymać, a zawodnicy z Warszawy bezradnie snuli się po parkiecie. Skrzydła podcinała im zagrywka gospodarzy: punkty w ten sposób zdobyli również Duszan Petković i Milad Ebadipour. Seta zakończył atak Sawickiego - PGE Skra wygrała 25-15. A to właśnie dyspozycja 21-letniego przyjmującego była przed meczem największą zagadką. Sawicki wskoczył do składu, bo z kontuzjami zmagają się bardziej doświadczeni Taylor Sander i Milan Katić. W pierwszym secie nieoczekiwanie to on w drużynie gospodarzy atakował najczęściej, kończąc skutecznie trzy z czterech wystawionych mu piłek. PGE Skra Bełchatów - Verva Warszawa Orlen Paliwa. Zagrywka siłą gospodarzy Na początku drugiej partii Verva po raz pierwszy objęła prowadzenie. Goście zachwiali w przyjęciu Sawickim, udało się im też wykonać pierwszy w tym meczu skuteczny blok. A przecież właśnie postawa środkowych to w tym sezonie jeden z ich największych atutów. Verva prowadziła 7-3, ale jej przewaga szybko stopniała. Gdy w pole zagrywki wkroczył Petković, na tablicy wyników pojawił się remis 12-12. Wyrównana gra trwała jednak tylko chwilę. Po kilku akcjach goście znów prowadzili bowiem czterema punktami. Trener PGE Skry zdecydował się zastąpić Sawickiego Robertem Milczarkiem, który na co dzień pełni funkcję rezerwowego libero. Rywale jednak rozpędzili się również w ataku, gdzie świetnie radził sobie Igor Grobelny. Verva wygrała partię 25-20. Początek kolejnej to znów miażdżąca przewaga gospodarzy. Przeprowadzili kilka efektownych akcji, w których pierwsze skrzypce grał Petković, i objęli prowadzenie 8-1. Serię punktów dla PGE Skry przerwał dopiero atak Kwolka. Wkrótce jednak różnica między zespołami urosła do jeszcze większych rozmiarów niż w pierwszym secie. PGE Skra prowadziła aż 12 "oczkami". Punkt zagrywką zdobył Grzegorz Łomacz, uaktywnił się blok gospodarzy. Po drugiej stronie pojawiło się kilku rezerwowych, m.in. Michał Kozłowski i Jan Król, ale gry Vervy to nie poprawiło. Skończyło się na wygranej bełchatowian 25-11. CZYTAJ TEŻ: Fabian Drzyzga podjął ważną decyzję w sprawie swojej przyszłości Czwarta partia w końcu przyniosła dłuższy fragment wyrównanej gry. Łomacz często korzystał ze środkowych, rozgrywający Vervy Angel Trinidad de Haro nieco rozruszał w ataku Kwolka. Drużyna ze stolicy odskoczyła jednak rywalom po bloku Piotra Nowakowskiego i precyzyjnej zagrywce Trinidada - wygrywała wówczas 11-8. Przy stanie 17-13 dla gości Gogol poprosił o czas. Jego zawodnicy odrobili dwa "oczka" po zagrywkach Bieńka, ale goście szybko opanowali sytuację. Gdy Nowakowski do spółki z Michałem Superlakiem zatrzymali blokiem Ebadipoura, ich przewaga sięgnęła sześciu punktów. Ostatecznie wygrali 25-19. PGE Skra Bełchatów - Verva Warszawa Orlen Paliwa. Zdecydował tie-break Obie drużyny przez cały mecz grały nierówno. W piątym secie wiatr w żagle znów złapali gospodarze. Z pomocą przyszła im zagrywka Petkovicia - po jego asie serwisowym prowadzili 4-1. Ręka w polu serwisowym nie zadrżała też Sawickiemu, który także zdobył punkt. Bełchatowianie utrzymali bezpieczną, trzypunktową przewagę, bo rywale nie potrafili odpowiedzieć równie efektownymi serwisami. Sporo piłek wciąż otrzymywał Sawicki, który wyrósł na jednego z bohaterów spotkania.Piach w tryby gospodarzy rzuciły jednak zagrywki Kwolka. Dzięki nim Verva przejęła inicjatywę i doprowadziła do remisu 13-13. Końcówka tie-breaka przyniosła sporo emocji. Najpierw piłki meczowe mieli bełchatowianie, ale przy stanie 19-18 po raz pierwszy szansę na zwycięstwo w meczu zyskali goście. Po chwili ją wykorzystali, gdy piłka po zagrywce Kwolka prześlizgnęła się po taśmie i spadła po stronie rywali.Drugi mecz PGE Skry z Vervą zostanie rozegrany w niedzielę w Warszawie. Rywalizacja o trzecie miejsce PlusLigi toczy się do dwóch zwycięstw. PGE Skra Bełchatów - Verva Warszawa Orlen Paliwa 2-3 (25-15, 20-25, 25-11, 19-25, 19-21) PGE Skra: Petković, Bieniek, Ebadipour, Łomacz, Kłos, Sawicki - Piechocki (libero) oraz Milczarek, Filipiak, Mitić Verva: Superlak, Wrona, Kwolek, Trinidad, Nowakowski, Grobelny - Wojtaszek (libero) oraz Szalpuk, Król, Kozłowski Damian Gołąb