Licznik sezonu 2020/2021 zatrzymał się na 209 meczach. W tym ostatnim spotkały się dwie drużyny, które mierzyły w najwyższe cele, ale nie zdołały wywalczyć miejsca w finale PlusLigi. W pierwszych dwóch spotkaniach rywalizacji o brąz żadna z ekip nie zdołała wykorzystać przewagi własnego parkietu. W środę było podobnie i hala w Bełchatowie nie pomogła zawodnikom Skry. Tym samym Verva trzeci sezon z rzędu kończy w czołowej trójce ligi. Bełchatowianie rozpoczęli spotkanie od błędów. Karol Kłos pomylił się na środku siatki, Milad Ebadipour nadepnął na linię przy ataku z tzw. szóstej strefy. Do tego doszły dwa bloki i goście prowadzili 6-2. Trener PGE Skry Michał Mieszko Gogol szybko poprosił o czas, ale straty jego zespołu do rywali wkrótce wzrosły do siedmiu punktów. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Bełchatowianie mieli także problemy z zagrywką, którą nie sprawiali problemów Vervie - w pierwszym secie popełnili w polu serwisowym sześć błędów. Po drugiej stronie skuteczny był natomiast przede wszystkim Bartosz Kwolek, który radził sobie nawet z sytuacyjnych piłek. W końcówce gospodarze pokazali kilka lepszych zagrań, dwa razy zablokowali na prawym skrzydle Michała Superlaka, ale w końcu na zagrywce pomylił się wprowadzony z ławki Mateusz Bieniek i Verva wygrała 25-20. W ostatnim meczu sezonu obie drużyny musiały radzić sobie z osłabieniami. O ile PGE Skra od początku rywalizacji o trzecie miejsce była pozbawiona wsparcia kontuzjowanych Taylora Sandera i Milana Katicia, o tyle atakującego Vervy Jana Króla problemy ze zdrowiem dopadły tuż przed meczem w Bełchatowie. PGE Skra Bełchatów - Verva Warszawa Orlen Paliwa. Siła przyjmujących ze stolicy Niezłe akcje z końcówki pierwszego seta nie napędziły gospodarzy do udanego początku kolejnego. Warszawianie, którzy w pierwszej partii popełnili tylko dwa błędy, rozpoczęli od prowadzenia 6-1. Szybko dwoma efektownymi atakami ze środka popisał się Andrzej Wrona. PGE Skrę stać było na pojedyncze, spektakularne akcje, zwłaszcza w bloku. Tyle że różnica między drużynami się nie zmniejszała. Kwolka skutecznymi atakami wspierał Igor Grobelny i Verva bez większych problemów wygrała 25-20, pieczętując wygraną blokiem po ataku Milada Ebadipoura. Warszawianie znaleźli się o krok od medalu i trzeciego seta rozpoczęli z mocnym postanowieniem zakończenia meczu już po tej partii. Kwolek szybko popisał się asem serwisowym i Verva wypracowała sobie dwupunktową przewagę, której skrupulatnie pilnowała. Po drugiej stronie efektownymi atakami imponował Duszan Petković. To on skończył kontratak, po którym PGE Skra wreszcie doprowadziła do remisu 14-14.Po chwili prowadziła nawet 17-15, ale błyskawicznie roztrwoniła przewagę. Straciła też prowadzenie - po ataku Kwolka Verva wygrywała 20-19. Trener Gogol dla poprawy przyjęcia wprowadził na boisko Roberta Milczarka, nominalnego libero. Niewiele to pomogło, bo bełchatowianie zawiedli w ataku. Rywale potrafili się dobrze zorganizować w obronie, a spotkanie zakończył niezawodny Kwolek, który dorzucił jeszcze jeden punkt zagrywką.CZYTAJ TEŻ: Daniel Pliński ocenia: Niespodziewany mistrz PolskiDla Vervy to pierwszy brązowy medal w historii klubu. Drużyna zapewniła sobie prawo startu w najbliższej edycji Ligi Mistrzów. PGE Skry zabraknie w tych rozgrywkach - bełchatowianie kończą jako jedni z największych przegranych sezonu. Teraz w obu zespołach może dojść do poważnych zmian, nie tylko kadrowych, Verva może bowiem zmienić właściciela. Siatkarzy czekają rozmowy kontraktowe i wakacje. Dla niektórych przerwa będzie jednak krótka: łącznie aż siedmiu zawodników obu drużyn spotka się niedługo na zgrupowaniu reprezentacji Polski. PGE Skra Bełchatów - Verva Warszawa Orlen Paliwa 0-3 (20-25, 20-25, 22-25) PGE Skra: Petković, Kłos, Ebadipour, Łomacz, Huber, Sawicki - Piechocki (libero) oraz Mitić, Filipiak, Bieniek, Milczarek Verva: Superlak, Wrona, Grobelny, Trinidad, Nowakowski, Kwolek - Wojtaszek (libero) oraz Szalpuk Damian Gołąb