Skra i GKS znajdują się w grupie zespołów, które uczestniczą w zaciętej walce o fazę play-off. Przed spotkaniem bełchatowianie zajmowali ósme, a katowiczanie siódme miejsce. Trzy punkty zdobyte przez Skrę są więc niezwykle cenne - pozwalają jej na przeskoczenie rywali i awans na szóstą pozycję w tabeli PlusLigi. Gospodarze rozpoczęli spotkanie zdecydowanie lepiej niż GKS. Gdy po zagrywce Norberta Hubera piłka szczęśliwie prześlizgnęła się po taśmie, Skra prowadziła już 8:3. Rywale mieli duże problemy ze skończeniem ataku i ich straty do bełchatowian rosły. Prowadzenie gospodarzy sięgnęło siedmiu punktów. Rozgrywający Grzegorz Łomacz miał dużą swobodę, bo jego koledzy przyjmowali zagrywki rywali niemal bez żadnych problemów. Mimo pojedynczych błędów w ataku bełchatowianie rozegrali partię z dużym spokojem, wygrywając 25:19. Skra w ostatnich tygodniach ma olbrzymie kłopoty. Bełchatowianie przed sezonem byli wymieniani wśród faworytów rozgrywek, ale zupełnie sobie nie radzą. W trzech ostatnich meczach pokonały ich drużyny Trefla Gdańsk, Asseco Resovii i Jastrzębskiego Węgla. Atmosfery nie poprawiają wątpliwości unoszące się nad głową trenera Michała Mieszko Gogola. Co prawda prezes Konrad Piechocki zapewnił w rozmowie z “Przeglądem Sportowym", że żadnych zmian w sztabie szkoleniowym nie planuje, ale jednocześnie przyznał, że korzysta z rad Jacka Nawrockiego. A przecież selekcjoner kobiecej reprezentacji Polski to były szkoleniowiec Skry. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! W piątek gospodarze mogli jednak liczyć na swoją zagrywkę. Tylko w pierwszym secie zdobyli w ten sposób aż pięć punktów. Drugą partię również rozpoczął as serwisowy, tym razem w wykonaniu Taylora Sandera. Skra szybko wypracowała sobie trzy punkty przewagi, gościom udało się utrzymać w grze jeszcze tylko przez kilka minut. Szkoleniowiec GKS-u Grzegorz Słaby zdecydował się na zmianę rozgrywającego, wprowadzając na boisko Jana Firleja. Chwilę później jego zespół przegrywał jednak już 10:17. Nie najlepiej radzili sobie środkowi z Katowic, czego efektem było zastąpienie Jana Nowakowskiego Kamilem Drzazgą. Mierzący 210 centymetrów siatkarz losów seta nie odmienił. Skra znów szybko rozstrzygnęła partię, którą zakończył atakiem z prawego skrzydła Dusan Petković. Katowiczanie w środę przełamali fatalną serię czterech porażek niespodziewanym zwycięstwem z Treflem Gdańsk. Pięciosetowy bój mógł jednak nadszarpnąć siły drużyny, tym bardziej że trener katowiczan ma niezbyt duże pole manewru. Wciąż nie może korzystać z Jakuba Szymańskiego, który ma problemy z powikłaniami po zarażeniu koronawirusem. Jego siatkarze rozpoczęli jednak trzeciego seta z dużym animuszem. Na parkiecie w końcu trwała wyrównana walka, ze strony GKS-u napędzana udanymi atakami Jakuba Jarosza. Gdy goście objęli prowadzenie 10:8, trener Skry po raz pierwszy w tym meczu poprosił o przerwę. Problemy w ataku nadal miał jednak Petković, a przewaga katowiczan rosła, sięgając aż dziewięciu punktów. Po stronie bełchatowian mnożyły się błędy w polu zagrywki, spadła jakość przyjęcia. GKS wygrał 25:18.Rozpędzeni goście utrzymali wysoki poziom na początku czwartej partii. Do formy z pierwszych dwóch setów wrócili także bełchatowianie, obie drużyny zaprezentowały kilka efektownych akcji. Skra mogła jednak liczyć na skutecznego Sandera i objęła prowadzenie 11:7. Trener Słaby ponownie zmienił rozgrywającego, wracając do Jakuba Nowosielskiego, ale na zatrzymanie gospodarzy było już za późno. Dobrze funkcjonował ich blok - mimo że nie zdobywali nim zbyt wielu punktów, mocno utrudniali rywalom kończenie ataków. Siatkarze Skry w pełni opanowali sytuację i wygrali 25:20, dopisując do konta cenne trzy punkty.Przed Skrą jednak kolejne trudne spotkania - w przyszłym tygodniu będzie bowiem kontynuować walkę o awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. GKS następny mecz rozegra 30 stycznia z Jastrzębskim Węglem. PGE Skra Bełchatów - GKS Katowice 3:1 (25:19, 25:16, 18:25, 25:20) Skra: Petković, Huber, Sander, Łomacz, Kłos, Ebadipour - Piechocki (libero) oraz Sawicki, Katić, Filipiak GKS: Jarosz, Nowakowski, Kwasowski, Nowosielski, Zniszczoł, Buchowski - Watten (libero) oraz Musiał, Firlej, Drzazga Damian Gołąb