Kalendarz PlusLigi sprawił, że Skra przed ostatnim spotkaniem mogła wybrać sobie rywala w ćwierćfinale rywalizacji o mistrzostwo Polski. Trzy punkty gwarantowały jej awans na czwarte miejsce. Przy porażce mogła pozostać na szóstym i trafić na Trefla Gdańsk. To stawiało ją w nieco gorszej pozycji w pierwszej fazie play-off, ale w ewentualnym półfinale pozwalało uniknąć Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. Mimo że trener bełchatowian Michał Mieszko Gogol dokonał kilku zmian w składzie, jego zawodnicy nie kalkulowali i pewnie pokonali ostatni zespół tabeli. Gospodarze rozpoczęli jednak nie najlepiej. W ataku pomylił się Mikołaj Sawicki, który w pierwszym secie miał duże problemy ze skutecznością. Będzinianie prowadzili 2:0, PGE Skra z czasem odrobiła jednak straty, w połowie seta uzyskując nawet trzypunktową przewagę. Grzegorz Łomacz rozgrywał sporo kombinacyjnych akcji, często korzystając w ofensywie ze środkowych. Sytuacja odmieniła się jednak po serii świetnych zagrywek Jose Ademara Santany - po chwili to goście prowadzili 18:15. W końcówce bełchatowianie wypunktowali jednak rywali jak doświadczony bokser. Wystarczyły trzy trudne zagrywki Mateusza Bieńka, by wygrali 25:23. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Dla MKS-u mecz w Bełchatowie był pożegnaniem z PlusLigą. Targany problemami zespół zdołał w tym sezonie wygrać tylko dwa mecze i już kilka tygodni temu stracił szanse na utrzymanie w elicie. W ostatnich kolejkach jego trener Jakub Bednaruk regularnie daje więc szanse gry zawodnikom, którzy przez większość sezonu nie byli czołowymi postaciami drużyny. Będzinianie zaprezentowali kilka niezłych akcji na początku drugiego seta. Zaczęli go od prowadzenia 4:1 po asie serwisowym Rafała Faryny. Problem w tym, że szybko dali się dogonić, a potem również przegonić gospodarzom. Nadal nie do powstrzymania dla MKS-u byli środkowi PGE Skry - oprócz Bieńka dobrze radził sobie Norbert Huber. Dwoma imponującymi blokami popisał się też wprowadzony z ławki rozgrywający Michajlo Mitić, atomowe zagrywki dołożył do tego Duszan Petković. Po serii wygranych akcji gospodarze zupełnie uciekli rywalom, powiększając przewagę do dziewięciu punktów. Ostatecznie wygrali 25:16. Trzecia partia swoim przebiegiem nieco przypominała drugą. Tym razem bełchatowianie jednak jeszcze szybciej wypracowali sobie przewagę. Przy stanie 8:4 Bednaruk poprosił o przerwę, ale efektów nie było, bo tuż po niej Mitić po raz kolejny zablokował atak rywali - tym razem Kacpra Bobrowskiego. Gogol wprowadził na boisko kolejnego rezerwowego, Sebastiana Adamczyka. Tym razem bełchatowianie nie powiększyli przewagi do tak imponujących rozmiarów, jak w poprzedniej partii, ale będzinianie i tak nie byli w stanie im zagrozić. Trzeciego seta i cały mecz zakończył atak Milana Katicia.Zwycięstwo za trzy punkty wywindowało PGE Skrę na czwarte miejsce w tabeli PlusLigi. To oznacza, że w ćwierćfinale zmierzy się z Resovią - kibiców czeka więc ligowy klasyk. Bełchatowianie będą mieć też atut własnego parkietu w ewentualnym trzecim meczu tej rywalizacji. PGE Skra Bełchatów - MKS Będzin 3:0 (25:23, 25:16, 25:21) PGE Skra: Petković, Huber, Sawicki, Łomacz, Bieniek, Katić - Milczarek (libero) oraz Piechocki, Mitić, Adamczyk MKS: Faryna, Schmidt, Bobrowski, Makowski, Kalembka, Santana - Gregorowicz (libero) oraz Haduch, Czyrniański, Gawryszewski, Teklak, Godlewski Damian Gołąb