Tylko początkowa faza pierwszego seta należała do siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. Przy ich prowadzeniu 15:13 z prawego skrzydła skutecznie zaatakował Mariusz Wlazły. Później kapitan PGE Skry poszedł na zagrywkę i doprowadził do wyrównania. Z dwoma kolejnymi serwisami rywale również mieli ogromne problemy i choć udało im się przebić piłkę na drugą stronę siatki, to chwilę później tracili punkty po skutecznych atakach gospodarzy. Dwupunktową przewagę wypracowaną w tej fazie seta bełchatowianie utrzymali już do końca. W drugiej partii przewaga gospodarzy była wyraźniejsza. Goście w tym secie prowadzili tylko raz - 3:2. Później Skra zdobyła cztery punkty z rzędu i trener Jastrzębskiego Węgla Lorenzo Bernardi poprosił o przerwę. Kilkadziesiąt sekund później zespoły znów zeszły z boiska, bo po asie serwisowym Andrzeja Wrony, przy prowadzeniu Skry 8:5 rozpoczęła się pierwsza przerwa techniczna. Na drugą zespoły zeszły po kolejnym punkcie bełchatowian zdobytym z zagrywki. Tym razem zdobył go Facundo Conte. Po wznowieniu gry gospodarze powiększyli jeszcze przewagę (17:11), zmuszając szkoleniowca gości do wykorzystania drugiego czasu. Bełchatowianie nie pozwolili się jednak wybić z rytmu i pewnie wygrali seta 25:20. Znakomicie rozpoczęli również kolejną partię. Tym razem Bernardi o przerwę poprosił już po czterech akcjach. Czwartą był as serwisowy Stephane'a Antigi, po którym gospodarze prowadzili 4:0. Na pierwszą przerwę techniczną, podobnie jak w poprzedniej partii, zespoły zeszły po punktowej zagrywce bełchatowian (Conte). Gospodarze prowadzili wówczas 8:4. Po powrocie na boisko goście zaatakowali w aut, a chwilę później Conte znów zaliczył asa. Przyjezdni mieli ogromny problem również z kolejną zagrywką, a za niedokładne przyjęcie zapłacili stratą kolejnego punktu (Antiga). PGE Skra miała już wówczas siedem oczek przewagi (11:7) i do końca kontrolowała grę. Po ataku Wrony ze środka gospodarze wygrali seta 25:15 i cały mecz 3:0. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Nicolas Uriarte z PGE Skry. W niedzielę w Jastrzębiu rozegrany zostanie trzeci mecz. Początek o g. 14.45. Jastrzębski Węgiel, trzecia drużyna turnieju finałowego Ligi Mistrzów z tego sezonu, musi go wygrać, by jeszcze myśleć o złotym medalu mistrzostw Polski. PGE Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:23, 25:20, 25:15) PGE Skra Bełchatów: Stephane Antiga, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Facundo Conte, Andrzej Wrona, Nicolas Uriarte - Paweł Zatorski (libero) - Aleksa Brdovic, Jędrzej Maćkowiak. Jastrzębski Węgiel: Patryk Czarnowski, Michał Masny, Michał Kubiak, Alen Pajenk, Michał Łasko, Krzysztof Gierczyński - Damian Wojtaszek (libero) - Mateusz Malinowski, Simon van de Voorde, Nicolas Marechal. Stan rywalizacji play off (do trzech wygranych) 2-0. Po meczu powiedzieli: Lorenzo Bernardi (trener Jastrzębskiego Węgla): - Gospodarze agresywną zagrywką wywarli na nas ogromną presję, z którą nie mogliśmy sobie poradzić. Powinniśmy zagrać zdecydowanie lepiej, bo to co pokazaliśmy, to nie jest prawdziwe Jastrzębie. Dlatego wierzę, że u siebie jesteśmy w stanie zagrać tak dobrze jak Skra dzisiaj i po dwóch meczach wrócić jeszcze do Bełchatowa. Miguel Falasca (trener PGE Skry Bełchatów): - Wygrany wczoraj tie-break wzmocnił nas psychicznie i sprawił, że poczuliśmy się pewniej. To było widać dzisiaj na boisku, gdzie na zwycięstwo pracował cały zespół. Wszyscy zasłużyli na pochwałę. Zrobiliśmy kolejny krok do awansu, który jednak jest jeszcze bardzo daleko. W kolejnych meczach Jastrzębie z pewnością będzie bardziej przypominało zespół z wczorajszego meczu, a nie z dzisiaj. Czeka więc nas jeszcze bardzo ciężka walka. Michał Łasko (Jastrzębski Węgiel): - Co można powiedzieć po takim meczu? Jeśli jest taka duża różnica w serwisie obu zespołów, to wynik nie może być inny. Dzisiaj Skra pokazała bardzo, bardzo, bardzo wysoki poziom na zagrywce. Jeśli jest w niej taka siła z jednej strony, to naprawdę bardzo trudno jest grać. Byliśmy cały czas daleko od siatki i niewiele mogliśmy zdziałać. Zrobimy jednak wszystko, żeby do Bełchatowa w tym sezonie jeszcze wrócić.