Spotkania PGE Skry z Resovią przez lata decydowały o miejscach na podium PlusLigi. Przed rozpoczęciem tego sezonu obie drużyny również zakładały walkę o najwyższe cele, ale jeden z gigantów ligi pożegna się z nią już w ćwierćfinale. Po sobotnim starciu bliżej gry o medale jest drużyna z Bełchatowa. To gospodarze jako pierwsi objęli prowadzenie, ale rzeszowianie szybko ich dogonili. Po dwóch udanych blokach to oni wygrywali 7:5. Mieli nawet szansę na szybkie powiększenie przewagi, przez blok Mateusza Bieńka nie przebił się jednak Nicolas Szerszeń. Tym razem to on zajął miejsce na przyjęciu obok Klemena Cebulja - trener gości Alberto Giuliani w końcu miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Resovia mocniej odskoczyła przeciwnikom właśnie przy zagrywce Słoweńca, wypracowując cztery punkty przewagi. Bełchatowianie nie spuścili jednak głów i przy serwisie Taylora Sandera odrobili straty z nawiązką, obejmując prowadzenie 19:18. Końcówka była wyrównana, ale tę drobną przewagę PGE Skra utrzymała - partię zakończył blok Bieńka przy ataku Bartłomieja Krulickiego. Resovia przystąpiła do fazy play-off z piątego, a Skra z czwartego miejsca, ale bełchatowianie dopiero w ostatniej kolejce przeskoczyli rywali. Podrażnieni porażką w pierwszym secie goście od mocnego uderzenia rozpoczęli drugą partię. Udało im się zablokować Milada Ebadipoura, wciąż dobrze serwował Cebulj. Efektem było prowadzenie 8:2. Trener PGE Skry Michał Mieszko Gogol zdjął więc z boiska Sandera, wprowadzając Milana Katicia. To nie poprawiło jednak sytuacji jego drużyny, która wkrótce przegrywała już dziewięcioma punktami. Bełchatowianom nie wychodziło niemal nic, a Resovia w pełni korzystała ze swoich atutów, czyli mocnego serwisu i siły w ofensywie. W końcówce dała o sobie znać zwłaszcza zagrywka, którą bombardował rywali Cebulj, zaliczając trzy asy serwisowe z rzędu. Resovia wygrała 25:11. Trzecią partię rozpoczął pojedynek na siatce Krulickiego i Bieńka. Obaj szybko popisali się blokami, a na parkiecie trwała wyrównana walka. Dwa punkty przewagi tym razem wypracowali sobie gospodarze, prowadząc 12:10 po mocnej zagrywce Duszana Petkovicia. Taką różnicę udało im się utrzymać, a przed decydującymi akcjami seta nawet powiększyć. Kiedy w aut zaatakował Karol Butryn, PGE Skra prowadziła już 19:15. To zapewniło podopiecznym Gogola komfort w końcówce - zwycięstwo 25:20 przypieczętował kolejny blok Bieńka. W sobotę obie drużyny rozgrywały już 60. mecz na poziomie PlusLigi. Zdecydowanie więcej zwycięstw, bo aż 41, miała na koncie Skra. Tyle że w obu starciach w tym sezonie lepsza okazywała się Resovia. W Bełchatowie wygrała 3:2. By powalczyć o powtórkę, rzeszowianie musieli wygrać czwartego seta. Kluczem do tego mogło być ograniczenie liczby błędów, których obie drużyny popełniały sporo. Skra Bełchatów pewnie pokonała Asseco Resovię Tyle że poprawy gry nie było. Przy stanie 7:2 dla PGE Skry w czwartym secie Giuliani zdecydował się na głębokie zmiany, wprowadzając na boisko Piotra Haina i Simone Parodiego. To przyniosło efekt, ale kluczowa była postawa Butryna. Najpierw zdobył punkt zagrywką, później dodał do tego skuteczny atak i Resovia prowadziła 11:10. Wtedy przypomniał jednak o sobie Petković, na którym bełchatowianie mogli tego dnia polegać. Przy jego zagrywkach odskoczyli rywalom na trzy punkty. W końcówce powstrzymali jeszcze blokiem Cebulja i zwyciężyli 25:19. Przed zaplanowanym na 27 marca drugim meczem ćwierćfinałowym Resovia stoi więc pod ścianą. Zwycięzca tej rywalizacji zmierzy się w półfinale z lepszym z pary Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Ślepsk Malow Suwałki. Ich pierwsze spotkanie zaplanowano na niedzielę. PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia 3:1 (25:23, 11:25, 25:20, 25:19) Skra: Petković, Bieniek, Ebadipour, Łomacz, Huber, Sander - Piechocki (libero) oraz Kłos Resovia: Butryn, Krulicki, Cebulj, Drzyzga, Tammemaa, Szerszeń - Potera (libero) oraz Domagała, Woicki, Jendryk, Hain, Parodi Damian Gołąb