Rzeszowianie rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia. Karol Butryn już w trzeciej akcji spotkania popisał się zagrywką, po której piłka leciała z prędkością 127 km/h. Takiej bomby nie był w stanie przyjąć żaden z rywali i Resovia objęła prowadzenie 3:0. Jej przewaga szybko rosła, a podstawą dobrej gry, obok atomowych serwisów, były mocne ataki Butryna i Klemena Cebulja. Gospodarze zmniejszyli straty po udanej zagrywce Taylora Sandera i przegrywali już tylko 11:13. Koncert rzeszowian jednak nie ustawał. Mocnymi serwisami znacznie utrudnili życie Amerykaninowi, efektowny blok na Mateuszu Bieńku zanotował z kolei Timo Tammemaa. Po drugiej stronie mylił się natomiast Duszan Petković. Wygraną w pierwszym secie przypieczętował sprytny atak Rafała Buszka. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! A przecież spotkanie zapowiadało się na wyrównane starcie. Obie drużyny to uznane firmy, które w tym sezonie wypadają poniżej oczekiwań. Wciąż nie mogą być pewne udziału w fazie play-off PlusLigi. Skra przed spotkaniem zajmowała ósme miejsce z przewagą dwóch punktów nad dziewiątą Resovią. Faworyta znaleźć było trudno, bo oba zespoły zdołały wygrać tylko dwa z pięciu swoich ostatnich spotkań. Napór gości trwał na początku drugiej partii. Rozpędzeni siatkarze Alberto Giulianiego szybko wypracowali sobie pięciopunktową przewagę. Kluczem do dobrej gry wciąż był serwis. Bełchatowianie nie potrafili znacząco zmniejszyć strat, ich trener Michał Mieszko Gogol przy stanie 9:12 zdecydował się na kilka akcji zdjąć z boiska Sandera. Zastąpił go wracający po kontuzji Milan Katić, ale Cebulj nadal rozbijał szeregi gospodarzy serwisem. Po chwili przewaga rzeszowian sięgnęła aż ośmiu punktów. Bełchatowianom udawały się jedynie pojedyncze zagrania, jak wtedy, gdy Karol Kłos efektownie zablokował Butryna. Goście ze spokojem i uśmiechem na ustach utrzymali jednak przewagę do końca seta, wygrywając go 25:16. W ostatniej akcji Butryn zrewanżował się rywalom za blok, ponownie punktując w polu zagrywki. Tylko w drugiej partii Resovia zdobyła serwisem aż sześć punktów. Kolejny set przyniósł zmiany w składzie Skry. Na parkiecie pojawili się Bartosz Filipiak i Norbert Huber. Gospodarze już na początku trzeciej partii długo i żywo dyskutowali z sędziami. Efektem nie była jednak zmiana decyzji arbitrów, a żółta kartka dla Hubera. Zamieszanie wyraźnie natomiast rozbudziło Ebadipoura - jego blok i dobra zagrywka zbudowały Skrze dwupunktową przewagę. Każda udana akcja napędzała gospodarzy i ich prowadzenie rosło. Gdy sięgnęło pięciu punktów, szkoleniowiec Resovii zdecydował się na podwójną zmianę. Tym samym na parkiecie pojawił się Woicki, notując 500. mecz w PlusLidze. W trzecim secie nie miał jednak czego świętować. Dobrze serwował Filipiak, nie do zatrzymania w ataku był Sander. Skra wygrała 25:16 i na dobre wróciła do gry o zwycięstwo.Na początku czwartej partii rzeszowianie otrząsnęli się z szoku. Na parkiecie w końcu rozgorzała wyrównana walka. W szeregach gospodarzy nadal było mnóstwo emocji. Po jednej z akcji czerwoną kartkę otrzymał otrzymał Gogol - skutkiem tej decyzji był punkt dla gości, dzięki któremu na tablicy wyników pojawił się remis 7:7. Po chwili Skra wygrała jednak najdłuższą, trwającą aż minutę akcję spotkania, ponownie odskakując rywalom na trzy punkty. I choć gospodarze nie wystrzegali się błędów - spektakularnie w ataku pomylił się Sander - długo utrzymywali prowadzenie. Rzeszowian do gry jeszcze raz przywróciły mocne zagrywki. Najpierw świetnie uderzył Tammemaa, po chwili Fabian Drzyzga, i to Resovia wygrywała 18:17. W końcówce na parkiecie trwała prawdziwa wymiana ognia. Choć Skra prowadziła już 23:20, Resovia zdołała wyrównać. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy, którzy zdołali doprowadzić do tie-breaka.W nim Drzyzga znów częściej zaczął uruchamiać w ataku rzeszowskich środkowych. To Skra odskoczyła jednak rywalom na dwa punkty, a gości z dużych opresji musiał ratować Butryn. Po jego bloku rzeszowianie prowadzili 7:6, a po ataku z prawego skrzydła 9:7. Przewaga Resovii mogła sięgnąć nawet czterech punktów, ale Kacper Piechocki w ekwilibrystyczny sposób zdołał odbić piłkę zza band reklamowych i utrzymać gospodarzy w grze. W końcówce boisko opuścił wycieńczony Cebulj. Jego koledzy utrzymali jednak prowadzenie i to oni wygrali to mordercze starcie, awansując na siódme miejsce w tabeli. W weekend oba zespoły znów zmierzą się z wymagającymi rywalami - PGE Skra zagra z Jastrzębskim Węglem, a Resovia z Treflem Gdańsk. PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia 2:3 (17:25, 16:25, 25:16, 25:23, 11:15) Skra: Petković, Kłos, Sander, Łomacz, Bieniek, Ebadipour - Piechocki (libero) oraz Filipiak, Mitić, Milczarek (libero), Katić, Huber Resovia: Butryn, Tammemaa, Buszek, Drzyzga, Jendryk, Cebulj - Potera (libero) oraz Mariański (libero), Domagała, Woicki, Szerszeń, Krulicki Damian Gołąb