Onico poprzedni pojedynek w lidze rozegrało 21 grudnia z Chemikiem Bydgoszcz. Resovia zaś dzień wcześniej zmierzyła się z Cerrad Czarnymi Radom. - Ta przerwa na pewno nam pomogła. Odpoczęliśmy trochę psychicznie. Mieliśmy kilka dni wolnego. Ja miałem szansę polecieć do Bułgarii, odwiedzić rodzinę i znajomych - zaznaczył Penczew. W podobnym tonie, mimo sobotniej porażki, wypowiadał się środkowy rzeszowian Bartłomiej Lemański. - Dzięki temu mieliśmy czas spotkać się z rodziną i dać odpocząć głowom oraz nabrać trochę świeżości. Mieliśmy więcej czasu na przygotowanie się do tego meczu. Ale jak widać, nie zawsze to wystarczy, by wygrać - podsumował. Jak dodał, tego dnia nie ulegało wątpliwości, kto jest lepszy. - Zdecydowanie zespół z Warszawy lepiej dziś spisywał się na zagrywce. Ciężko było się wybronić. Rywale zasłużyli na wygraną, zagrali lepiej. Ale to nie znaczy, że się poddaliśmy. Staraliśmy się dać z siebie wszystko, ale nie zawsze to wystarczy - zaznaczył. Podopieczni trenera Stephane'a Antigi nękali rywali bardzo mocnymi serwisami. Zanotowali osiem asów, z czego cztery były dziełem Bartosza Kurka. Wiele z zagrywek graczy ONICO goście przyjęli, ale mieli duże kłopoty z wyprowadzeniem ataku. - Mieliśmy za cel od początku tego spotkania nie dać się rozkręcić drużynie z Rzeszowa i przełamać. Udało nam się, ale myślę, że ten wynik jest jednak zaskakujący. Mamy swoje atuty. Dziś wykorzystaliśmy przewagę w tych elementach - skwitował Kurek. Swoich klubowych kolegów komplementował Penczew. - To nie jest tak, że ja dostałem nagrodę dla MVP, więc tylko ja dobrze zagrałem. Jako zespół bardzo dobrze zagrywaliśmy. Robiliśmy też jako drużyna bardzo mało błędów i graliśmy po prostu dobrze - ocenił. Od kilku lat w lidze Resovia często przegrywa z warszawską drużyną i to niezależnie od tego czy gra u siebie, czy na wyjedzie. - Nie wiem, czy to fatum, ale na pewno chcielibyśmy przełamać tę serię - podkreślił Lemański. Rzeszowianie, którzy zaliczyli bardzo słaby początek sezonu, ostatnio radzili sobie już nieco lepiej. Sobotnią porażkę poprzedziły trzy kolejne zwycięstwa. - Nie zawsze się wygrywa. Wynik tego meczu nie wpłynie na nas negatywnie. Dalej będziemy grali swoje i dawali z siebie wszystko - stwierdził środkowy ekipy z Podkarpacia. Jeszcze lepszą serią może pochwalić się Onico, które wygrało sześć ostatnich meczów. Mimo to Kurek zaznaczył, że jego drużyna wciąż nie jest w najlepszej dyspozycji. - Nie czuję się optymalnie przygotowany. To było moje pierwsze oficjalne spotkanie od miesiąca. Miałem też przerwę w treningach spowodowaną drobną kontuzją. Jeszcze trochę czasu potrzebuje i zespół i ja, żeby wrócić na te najlepsze tory, ale idziemy w dobrym kierunku. Etap zgrania mamy już za sobą. Chodzi bardziej o wejście w rytm meczowy i regularną grę - ocenił. Atakujący Onico i MVP wrześniowych mistrzostw świata kilka tygodni temu doznał urazu mięśni brzucha i z tego powodu opuścił w drugiej połowie grudnia spotkanie z Chemikiem Bydgoszcz. Warszawianie musieli sobie w sobotę zaś radzić bez Bartosza Kwolka, który w pierwszym tygodniu stycznia nabawił się kontuzji kolana. Przyjmujący reprezentacji Polski do gry ma wrócić za kilka dni. Spotkanie z Resovią cieszyło się na tyle dużym zainteresowaniem wśród kibiców, że organizatorzy zdecydowali się dostawić dodatkowe trybuny na płycie Torwaru. Warszawscy siatkarze umocnili się na pozycji wicelidera tabeli. Resovia, która przegrała dziewiąty z 13 meczów w tym sezonie, jest 11. Onico Warszawa - Asseco Resovia 3:0 (25:18, 25:21, 25:14) Onico: Antoine Brizard, Nikołaj Penczew, Piotr Łukasik, Bartosz Kurek, Graham Vigrass, Andrzej Wrona - Damian Wojtaszek (libero) - Jan Nowakowski, Mateusz Janikowski, Jakub Kowalczyk, Konrad Buczek. Asseco Resovia: Bartłomiej Lemański, Mateusz Mika, Łukasz Kozub, Damian Schulz, David Smith, Rafał Buszek - Luke Perry (libero) - Thibault Rossard, Nicolas Szerszeń. Agnieszka Niedziałek