Ubiegły sezon w klubowej siatkówce w Polsce długo stał pod znakiem Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. Notowała wygraną za wygraną, toczyła heroiczne boje w Lidze Mistrzów. I mimo że została najlepszą drużyną Europy, na krajowym podwórku znalazła lepszego od siebie - Jastrzębski Węgiel w finale wyraźnie pokonał utytułowanego przeciwnika. Na drugi w historii tytuł mistrzowski siatkówka w Jastrzębiu-Zdroju czekała długie 17 lat. Pewnie dlatego złoto widać teraz w klubie niemal na każdym kroku. W czasie uroczystej prezentacji zespołu na nowy sezon nie brakowało złotego konfetti, złote wstawki znalazły się również na białych strojach, w których drużyna będzie występować w nadchodzących rozgrywkach. - Mówiło się o tym, że Jastrzębie jest brązowe - ze względu na dwa brązowe medale wywalczone w krótkim czasie. Marzeniem był finał PlusLigi i dzisiaj możemy powiedzieć, że to już nie jest marzenie, to nie jest sen - podkreślał w czasie prezentacji Adam Gorol, prezes klubu. PlusLiga. Jastrzębski Węgiel po sporych zmianach Droga do złota była burzliwa, po drodze pracę stracił trener Luke Reynolds i cel zrealizował jego następca, Andrea Gardini. Włoch po sukcesie przedłużył kontrakt na kolejny sezon, ale będzie mieć do dyspozycji odmienioną drużynę. Drużynę opuściło siedmiu zawodników. Część z nich odgrywała w drużynie fundamentalne role. Rozgrywający i kapitan Lukas Kampa decydował o obliczu drużyny przez pięć sezonów. Mohammed Al Hachdadi w ostatnich rozgrywkach był podstawowym atakującym. Jego zmiennik Jakub Bucki, nazywany najlepszym rezerwowym ligi, okazał się decydujący w finałowych bojach z ZAKS-ą. Yacine Louati walczył o podstawowy skład z Rafałem Szymurą. Do tego zespół opuściło też dwóch rezerwowych środkowych. Te braki udało się jednak uzupełnić uznanymi nazwiskami. Letnie nabytki sprawiły, że w drużynie będzie jeszcze więcej złota. Do mistrzów Polski dołączyło bowiem trzech mistrzów olimpijskich. Sprowadzenie Benjamina Toniuttiego wygląda na transferowy majstersztyk. Francuz co prawda nie błysnął w czasie igrzysk w Tokio, tracąc miejsce w składzie na rzecz Antoine’a Brizarda, ale to nadal światowa czołówka. W Polsce jest uważany za najlepszego rozgrywającego PlusLigi, który gwarantuje walkę o najwyższe cele. Sprowadzenie go z ZAKS-y to jednocześnie osłabienie najgroźniejszego rywala. Jakości w ataku nie powinien obniżyć Stephen Boyer. Co prawda 25-letni Francuz ostatnie miesiące spędził w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Katarze, ale jego dynamika daje mu nie mniejsze możliwości niż te, które prezentował Al Hachdadi. Jastrzębian do Francuza nie zniechęcił fakt, że w przeszłości sprawiał kłopoty wychowawcze - przed laty w Chaumont VB 52 został odsunięty od zespołu, po mistrzostwach Europy w 2019 r. media donosiły o jego gorącej kłótni z Earvinem Ngapethem, w burzliwych okolicznościach rozstał się też z NBV Werona. Spory w kadrze udało się jednak zażegnać, choć w Tokio Boyer głównie pomagał Francuzom z ławki. Podobnie jak w poprzednim sezonie jastrzębianie będą zresztą mieli godną opcję rezerwową. Po sezonie spędzonym we Włoszech do Polski wraca Jan Hadrava, który na ostatnich ME zabłysnął przede wszystkim w spotkaniu, w którym Czesi pokonali... Francję. Jastrzębski Węgiel. Transfer last minute Najdłużej trzeba było czekać na ostatniego z mistrzów olimpijskich. Mimo sentymentu do francuskich siatkarzy, którego nie kryje prezes Gorol - przed tegorocznymi nabytkami w klubie grało ich już pięciu - nawet on nie zakładał początkowo sięgnięcia po trzech jednego lata. O miejsce na przyjęciu miał walczyć Słoweniec Tine Urnaut. Jastrzębianie ogłosili już jego transfer, doświadczony siatkarz zdążył wypalić, że gra w klubie z województwa śląskiego to dla niego wielka motywacja, ale jeszcze przed końcem lata rozwiązał umowę i zagra w Zenicie Sankt Petersburg. Polski klub i Słoweniec wzajemnie skrytykowali się jeszcze w internecie, ale to mistrz kraju znalazł się w trudniejszej sytuacji. Zastępcą Urnauta został Trevor Clevenot, mimo że jeszcze w maju podpisał kontrakt na nowy sezon z Ziraatem Bankasi Ankara. Jastrzębianie mieli jednak najwyraźniej większy dar przekonywania niż zespół z Turcji. 27-letni siatkarz powinien być wzmocnieniem - w Tokio był pewnym punktem francuskiej drużyny. O jego grze w Polsce mówiło się od sierpnia, klub oficjalnie zaprezentował go jednak dopiero w ubiegłym tygodniu. Wygląda na to, że Clevenot z miejsca wywalczy sobie podstawową szóstkę - wystąpił w niej w obu meczach towarzyskiego turnieju Tauron Giganci Siatkówki. W ostatnich sprawdzianach przed startem sezonu jastrzębianie pokonali Galatasaray Stambuł i Fenerbahce Stambuł. W zwycięskim dla mistrza Polski turnieju wystąpił także środkowy Dawid Dryja, którego również trzeba dopisać do listy istotnych nabytków z tego lata. On najpewniej będzie jednak tylko rezerwowym. Najpoważniejszym problemem Jastrzębskiego Węgla na starcie sezonu jest uraz Eemiego Tervaporttiego. Fiński rozgrywający nabawił się kontuzji w czasie ME i nadal nie jest gotowy do gry. Z drużyną pozostał więc jeszcze Turan Hasanli, azerski rozgrywający, który latem pomagał mistrzowi Polski w przygotowaniach. Nawet przy braku Tervaporttiego w pierwszych meczach sezonu Jastrzębski Węgiel ma jednak wszystko, by znów do końca liczyć się w grze o złoty medal PlusLigi. Pierwszy sprawdzian już w piątek, gdy jastrzębianie na otwarcie sezonu zmierzą się LUK Politechniką Lublin. Początek spotkania o godz. 20.30, transmisja w Polsacie Sport, relacja tekstowa w Interii. Damian Gołąb