Pierwotnie mecz miał zostać rozegrany w połowie października. Wówczas jednak na przeszkodzie, podobnie jak w przypadku wielu innych spotkań tego sezonu, stanęły zakażenia koronawirusem. Z chorobą zmagali się wtedy zresztą nie tylko siatkarze z Będzina - do dziś udało się rozegrać jedynie pięć z siedmiu meczów 8. kolejki, mimo że w ostatni weekend kibice mogli oglądać już 15. serię gier. Zarówno będzinianie, jak i goście z Radomia w ostatnich tygodniach notowali fatalne wyniki. Obie drużyny przystąpiły do czwartkowego spotkania z balastem czterech przegranych spotkań z rzędu. Nieco więcej powodów do optymizmu mieli jednak gospodarze, którzy w sobotę postawili się mistrzom Polski z Kędzierzyna-Koźla, chociaż ostatecznie przegrali z ZAKS-ą 1:3. Mecz w hali w Sosnowcu, gdzie rywali podejmuje MKS, lepiej rozpoczęli jednak radomianie. Szybko wypracowali sobie drobną przewagę, którą starali się systematycznie powiększać. Nieźle radził sobie powracający do formy po kontuzji Dawid Konarski - po jego ataku Czarni prowadzili 13:9. Już w pierwszej fazie seta jego koledzy dwa razy powstrzymali też rywali blokiem. Czteropunktowe prowadzenie gości błyskawicznie jednak zmalało do skromnego, jednego oczka. Stało się tak w dużej mierze dzięki mocnym serwisom Jose Ademara Santany. Po przerwie, o którą poprosił trener Robert Prygiel, radomianie uspokoili jednak grę. Przy stanie 21:19 niespodziewanie sędzia zarządził kolejną przerwę, którą gospodarze przeznaczyli na... przytwierdzanie do podłoża reklamy, która odkleiła się od parkietu. To nie wybiło jednak z rytmu gości, którzy utrzymali wątłą przewagę do końca partii i wygrali 25:23. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! W 14 dotychczasowych starciach z Czarnymi w PlusLidze MKS zdołał wygrać zaledwie dwukrotnie. Po pierwszym secie, zwiastującym śrubowanie tej niechlubnej serii, będzinianie zaczęli kolejną partię od mocnego uderzenia. I to dosłownie - Rafał Faryna atakował i zagrywał z maksymalną siłą, a ręki w atakach na środku siatki nie wstrzymał także Tomasz Kalembka. Zespół z Będzina był nie do zatrzymania, a skuteczność Konarskiego z pierwszego seta stała się odległym wspomnieniem. Gospodarze objęli prowadzenie 8:1. Ich grą świetnie kierował rozgrywający Thiago Veloso. Znakomite efekty przynosiła zwłaszcza jego współpraca z Kalembką oraz Santaną. Gospodarzom udało się rozegrać kilka efektownych akcji i bez problemów wygrać partię 25:18. Wysoka przegrana nie podłamała jednak radomian, którzy w trzecim secie wrócili do skutecznej gry. Przy stanie 7:4 dla Czarnych Jakub Bednaruk, trener MKS-u, poprosił o czas. To pozwoliło nieco opanować chaos na boisku, a z czasem przejąć inicjatywę. Duża w tym zasługa Brazylijczyków z Będzina - najpierw Santana zdobył punkt zagrywką, a potem Veloso blokiem na Lucasie Lohu. MKS objął prowadzenie 15:14, co było zwiastunem dużych emocji w końcówce.Na parkiecie rozgorzała twarda siatkarska walka. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Prygiel zdecydował się na wprowadzenie do gry Wiktora Josifowa, ale to nie bułgarski środkowy okazał się kluczowy dla losów seta. Blok Konarskiego i błąd Rafała Sobańskiego w przyjęciu zapewniły Czarnym prowadzenie 22:20. To wystarczyło do wygrania seta - ostatnią akcję atakiem z drugiej linii wykończył Brenden Sander. W składzie MKS-u na czwartą partię pojawił się Kacper Bobrowski, który zastąpił Sobańskiego. Postawa gospodarzy nadal pozostawiała jednak wiele do życzenia. Radomianie natomiast prezentowali się coraz pewniej, po atomowej zagrywce Sandera prowadzili już 11:4. Ta przewaga pozwoliła im na komfortową grę. Bednaruk zdecydował się na zmianę rozgrywającego i na parkiecie zameldował się Łukasz Makowski. Czarni nie dali się już jednak zatrzymać i pewnie zgarnęli trzy punkty za zwycięstwo. Sprzyjało im też szczęście - w jednej z ostatnich akcji punkt po odbiciu nogą zdobył nawet libero gości Mateusz Masłowski. PlusLiga w ostatnich dniach wyraźnie przyspieszyła. W tym tygodniu udało się rozegrać trzy zaległe mecze, kolejny został zaplanowany na przyszły tydzień. Wcześniej jednak, bo już w poniedziałek, MKS czeka spotkanie z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Czarni na mecz poczekają dłużej, bo starcie z nadchodzącej serii gier, ze Ślepskiem Malow Suwałki, rozegrali awansem już w październiku. MKS Będzin - Cerrad Enea Czarni Radom 1:3 (23:25, 25:18, 23:25, 17:25) MKS: Sobański, Faryna, Kalembka, Santana, Veloso, Schmidt - Gregorowicz (libero) oraz Teklak, Ratajczak, Godlewski, Bobrowski, Makowski Czarni: Sander, Konarski, Ostrowski, Loh, Kędzierski, Dryja - Masłowski (libero) oraz Gąsior, Josifow Damian Gołąb