Już pierwsze akcje spotkania mogły przypomnieć, kto jest jego faworytem. Zaksa szybko objęła prowadzenie 3:0. Mecz dobrze rozpoczął atakujący Bartłomiej Kluth, który po raz kolejny zajął miejsce w pierwszej szóstce, zastępując powoli wracającego do formy Łukasza Kaczmarka. Goście z Kędzierzyna-Koźla nie ustrzegli się jednak błędów i po jednym z nich - dotknięciu siatki przy próbie bloku - na tablicy wyników pojawił się remis 14:14. Zaksa szybko odzyskała prowadzenie, ale to wcale nie oznaczało dla niej łatwej końcówki seta. Siatkarze z Będzina sporo ryzykowali zagrywką i mocne serwisy w końcu zaczęły przynosić efekty. Po atomowej zagrywce Tomasza Kalembki i przytomnym zachowaniu Rafała Sobańskiego MKS objął prowadzenie 20:19. A gdy po chwili Bartosz Schmidt zatrzymał blokiem Davida Smitha, gospodarze na dobre uwierzyli w zwycięstwo. Szybko przełożyli tę wiarę na boisko - wygrali 25:21. Obie drużyny spotkały się już w drugiej kolejce tego sezonu. Wówczas w Kędzierzynie-Koźlu ZAKSA uporała się z rywalem w niespełna 90 minut. Dla mistrzów Polski była to zapowiedź serii wygranych, pozostają jedyną niepokonaną drużyną w lidze. MKS na pierwsze zwycięstwo - z Cuprum Lubin - czekał do szóstej kolejki. Potem będzinianom udało się wygrać jeszcze tylko raz. W ostatniej kolejce, mimo porażki 0:3 z Vervą Warszawa Orlen Paliwa, podopieczni trenera Jakuba Bednaruka na tle faworyzowanego rywala zaprezentowali się całkiem nieźle. Szkoleniowiec gospodarzy postanowił jednak nieco odświeżyć skład i dał szansę Kacprowi Bobrowskiemu, który zastąpił w podstawowym składzie Jose Ademara Santanę. Brazylijczyk dotąd miał niepodważalne miejsce na parkiecie, ale w sobotę 23-letni Polak popisał się dobrymi zagrywkami na początku drugiego seta i MKS błyskawicznie prowadził 5:1. Nikola Grbić, szkoleniowiec gości, szybko poprosił więc o przerwę. Po kilku kolejnych akcjach zdecydował się wprowadzić na boisko Kaczmarka i Aleksandra Śliwkę, który w poprzedniej kolejce nie zagrał, odpoczywając po przerwie spowodowanej koronawirusem. Przewaga MKS-u nieco stopniała, ale nadal między drużynami utrzymywała się co najmniej dwupunktowa różnica. Ten schemat przełamał dopiero Kamil Semeniuk - najpierw udanym atakiem, a potem blokiem. Do tego doszedł błąd po stronie gospodarzy i Zaksa objęła prowadzenie 19:18. Końcówka partii przyniosła sporo emocji, ale gdy po zagrywce Śliwki piłka zatańczyła na taśmie i spadła po stronie gospodarzy, siatkarze z Kędzierzyna-Koźla mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Śliwka, Kaczmarek, a także wprowadzony po nich na parkiet Krzysztof Rejno rozpoczęli na parkiecie także trzecią partię. Tyle że gospodarze nadal straszyli rywali serwisem i wyszli na prowadzenie 6:2. Zaksa tym samym po raz kolejny skazała się na pogoń za przeciwnikiem. Tym razem doścignęła go jednak w połowie seta, przy wyniku 13:13. Od tej pory prowadzenie kilka razy przechodziło z rąk do rąk. W ostatnich akcjach partii kluczowe okazały się jednak doświadczenie i spryt Śliwki. Reprezentant Polski trzy razy skończył atak z lewego skrzydła, w ostatniej akcji seta zaskakując rywali przebiciem piłki dwoma rękami. Czwarty set w końcu rozpoczął się od niewielkiej przewagi gości. Po zablokowanym ataku Kalembki Zaksa prowadziła 4:2. Po kilku minutach i kontrataku zakończonym mocnym zbiciem Kaczmarka osiągnęła nawet trzy punkty przewagi. Następnie atakujący dodał do tego świetną serię w polu serwisowym i jego zespół prowadził już 18:10. To rozstrzygnęło losy meczu - Zaksa wygrała ostatnią partię 25:17. Ostatnią akcję skutecznym atakiem wykończył Semeniuk, który został wybrany najlepszym graczem spotkania. MKS Będzin - Grupa Azoty Zaksa Kędzierzyn-Koźle 1:3 (25:21, 24:26, 23:25, 17:25) MKS: Faryna, Kalembka, Sobański, Veloso, Schmidt, Bobrowski - Gregorowicz (libero) oraz Ratajczak, Santana, Godlewski, Teklak, Makowski Zaksa: Kluth, Smith, Semeniuk, Toniutti, Kochanowski, Staszewski - Zatorski (libero) oraz Kaczmarek, Śliwka, Rejno, Zawalski, Prokopczuk Damian Gołąb