Pierwsza partia spotkania od początku do końca przebiegała pod dyktando gości. Szybko zaczęli zdobywać punkty blokiem, zatrzymując Rafała Farynę. Już przy stanie 5:1 o pierwszą przerwę poprosił więc Jakub Bednaruk, trener MKS-u. Jego drużyna miała problem z regularnością, a ich rywale dobrze radzili sobie w ataku - efektownymi zbiciami popisywał się między innymi środkowy Javier Concepcion. Gospodarze najbliżej olsztynian byli przy stanie 17:18. Wtedy jednak szkoleniowiec gości Daniel Castellani umiejętnie uspokoił zawodników, którzy szybko ponownie odskoczyli na trzy punkty. To wyraźnie podcięło skrzydła MKS-owi, który łatwo oddał końcówkę partii, przegrywając 19:25. Wygraną gości przypieczętował atakiem z drugiej linii Wojciech Żaliński. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Siatkarze Indykpolu meczem w Będzinie kontynuowali serię wyjazdów do kilku obiektów PlusLigi. Efekty tych wypraw były różne - w Suwałkach udało im się wygrać, ale potem przegrali w Zawierciu i Bełchatowie. MKS na zwycięstwo czeka znacznie dłużej, bo od rozegranego 9 listopada meczu ze Stalą Nysa. Takie problemy sprawiły, że zespół na dobre okopał się na dnie tabeli. Początek drugiego seta był jednak wyrównany. Tym razem gospodarze nie pozwolili przeciwnikom na szybką ucieczkę, mimo że mieli spore problemy z zagrywką. Na parkiecie długo trwała walka punkt za punkt, dopiero dwa skuteczne bloki pozwoliły Indykpolowi na prowadzenie 15:13. Okazało się, że ta minimalna przewaga wystarczyła do zwycięstwa w drugiej partii. W końcówce w polu serwisowym pomylił się Jose Ademar Santana, za to po drugiej stronie w ataku pewnie spisał się Damian Schulz. Indykpol wygrał 25:23. Trzeci set to dobre zagrywki Faryny i prowadzenie MKS-u 5:1. Castellani nie czekał, aż gospodarze jeszcze bardziej odskoczą jego drużynie, poprosił więc o przerwę. Chwila oddechu przyniosła skutek, bo jego zawodnicy znacznie zmniejszyli straty. Znów nieźle zaczął działać olsztyński blok, a goście już przy stanie 10:9 zdołali przejąć inicjatywę. W drużynie z Będzina na boisku pojawił się rezerwowy rozgrywający Łukasz Makowski, ale to rywale radzili sobie lepiej. Przewaga olsztynian wkrótce wzrosła, duży udział w prowadzeniu 18:14 miał Żaliński. Siatkarze MKS-u próbowali coraz bardziej ryzykownych zagrań, ale efekty były mizerne. Po raz kolejny gospodarzom nie udało się sprawić, by w końcówce seta rywale choć trochę zaczęli się denerwować. Podsumowaniem nieudanego występu drużyny z Będzina była ostatnia akcja, w której Faryna zaserwował w siatkę. To już dziesiąta kolejna porażka MKS-u.Szósta wygrana w tym sezonie pozwoliła natomiast siatkarzom z Olsztyna na zrównanie się z dziewiątą w tabeli Asseco Resovią. Sytuacja drużyny z Będzina staje się coraz trudniejsza, może być jej trudno opuścić ostatnie miejsce w tabeli. Oba zespoły kolejną szansę na ligowe punkty dostaną już we wtorek. MKS Będzin - Indykpol AZS Olsztyn 0:3 (19:25, 23:25, 21:25) MKS: Faryna, Kalembka, Santana, Veloso, Ratajczak, Sobański - Gregorowicz (libero) oraz Teklak, Godlewski, Makowski Indykpol: Schulz, Teriomenko, Żaliński, Stępień, Concepcion, Schott - Gruszczyński (libero) oraz Andringa, Poręba Damian Gołąb