Zawodnicy Trefla prezentują ostatnio dobrą formę - wygrali bowiem dziewięć z 10 kolejnych ligowych spotkań. Najpierw zanotowali osiem triumfów z rzędu (w tym pięć bez straty seta), później ulegli w Kędzierzynie-Koźlu prowadzącej z kompletem zwycięstw Grupie Azoty ZAKSA 0:3, a w sobotę pokonali w Bełchatowie 3:1 PGE Skrę. - Ostatnie zwycięstwo bardzo pozytywnie nas nakręciło. Na pierwszym treningu po meczu w Bełchatowie powiedziałem jednak chłopakom, że zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, ale musimy o nim jak najszybciej zapomnieć. Sport ma to do siebie, że zarówno szybko daje szansę do rehabilitacji i odbudowania się po przegranych, ale działa to również w drugą stronę. Po wygranej w kolejnym meczu można ponieść porażkę, zwłaszcza jeśli za długo myśli się o tym, co było wcześniej. Ale jesteśmy już zespołem, który wierzy w swoją siłę i potrafi te kwestie wyważyć - stwierdził Winiarski. W styczniu gdańszczanie rywalizować będą tylko na wyjeździe. W obcych halach rozegrają pięć spotkań z rzędu, a następne trzy, podczas trwającego dziewięć dni wyjazdu, czekają ich na południu Polski. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! - Mam nadzieję, że będzie to dla nas udana wyprawa. To bardzo ważny tydzień także z tego względu, że wśród tych trzech trudnych meczów dwa są z pierwszej rundy i mają znaczenie pod kątem awansu do ćwierćfinału Pucharu Polski. To dodatkowy smaczek. Tak jak przed każdym spotkaniem najważniejsze jest, by zagrać swoją dobrą siatkówkę. I to jest cel na ten wyjazd - dodał. W niedzielę, w zaległej potyczce z inauguracyjnej kolejki, które miało się odbyć we wrześniu, Trefl zmierzy się w Rzeszowie z Asseco Resovią (we własnej hali gdańszczanie zwyciężyli 3:0), w środę zagra z GKS Katowice (3:0), a w następną sobotę jego rywalem będzie beniaminek Stal Nysa. - W poprzednim, wygranym 3:2 meczu w Bełchatowie Resovia, szczególnie w dwóch pierwszych setach, pokazała wysoki poziom i zaprezentowała bardzo mocną zagrywkę. Oczekuję ciężkiego spotkania, także z uwagi na to, że rywale mają przewagę własnej hali. Spodziewam się, że będą zagrywali równie dobrze jak ostatnio i musimy być na to gotowi - podkreślił. Niespełna 38-letni szkoleniowiec zabrał 14 zawodników, w tym komplet czterech przyjmujących. Do treningów wrócił już zmiennik Mateusz Janikowski, który miał drobne problemy z plecami, w składzie znalazł się także pozyskany z pierwszoligowej Gwardii Wrocław, w miejsce kontuzjowanego Mateusza Miki, Bartosz Pietruczuk. Autor: Marcin Domański md/ sab/ Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!