W ćwierćfinale ZAKSA, która na koniec fazy zasadniczej drugich w tabeli jastrzębian wyprzedziła aż o 14 punktów, zmierzy się ze Ślepskiem Malow Suwałki. "ZAKSA ma obecnie bardzo mocną tendencję wznoszącą. Pokonała w ćwierćfinale Ligi Mistrzów Cucine Lube Civitanova i to po tzw. złotym secie, a po drugie triumfowała ostatnio w Pucharze Polski. Idąc więc dalej, to myślę, że jako najlepszy zespół w naszej lidze powinna być bardzo mocno podbudowana psychicznie. I nawet jeśli pojawiłyby się pewnego rodzaju niedogodności związane z rywalizacją w półfinale LM z Zenitem Kazań, to z całym szacunkiem dla Ślepska, ale obiektywnie rzecz ujmując i ta rywalizacja powinna zostać rozstrzygnięta na korzyść kędzierzynian" - ocenił Prus.Jastrzębski Węgiel o awans do półfinału powalczy z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Obie drużyny w ostatni weekend brały udział w turnieju finałowym PP i obie przegrały w nim z ZAKSA."Można odnieść wrażenie, że jastrzębianie będą chcieli się zrehabilitować po nieudanym finale PP. Ta porażka była dość gładka. Chciałbym zwrócić uwagę zwłaszcza na ostatni set, w którym podopieczni Andrei Gardiniego zwiesili głowy, nie widać było już u nich woli walki. To może martwić ich kibiców, a z drugiej strony Aluron pewnie też będzie chciał się pokazać. Więc można zatrzeć ręce i czekać na te pojedynki" - zaznaczył były kadrowicz.Jego zdaniem większe doświadczenie w meczach o dużą stawkę mają jednak jastrzębianie i z psychologicznego punktu widzenia przewaga będzie po ich stronie."Tylko pozostaje pytanie, na ile uda im się podnieść po tym finale PP. Z rywalizacji z Aluronem chyba jednak wyjdą zwycięsko, ale to jest sport i mamy świadomość, że niespodzianki się zdarzają" - zastrzegł.Nie potrafił wskazać faworyta w parze Trefl Gdańsk - Verva Warszawa Orlen Paliwa, choć pierwsza z ekip uplasowała się w tabeli przed play off-ami aż o trzy pozycje wyżej. Drużyna Michała Winiarskiego wygrała też oba mecze w fazie zasadniczej z siatkarzami Andrei Anastasiego (3:1, 3:2)."Tu stawiam na remis. Trefl, mając w składzie bardzo doświadczonych zawodników, musi się zmierzyć z zespołem, który jest praktycznie na równym poziomie. Moim zdaniem tu rywalizacja jest sprawą cały czas otwartą" - ocenił ambasador Siatkarskich Ośrodków Szkolnych.PGE Skra Bełchatów i Asseco Resovia Rzeszów jeszcze kilka lat temu mierzyły się w finale mistrzostw Polski lub półfinale. Tym razem trafiły na siebie w pierwszej rundzie play off."Resovia jest sukcesywnie budowana od wielu lat, by sięgać po tytuł. Klub bardzo chce nawiązać do wcześniejszych sukcesów, ale na ten moment chyba nie do końca jest to zespół, który sprostał tym oczekiwaniom. W stosunku do Skry są one również ogromne. Oba kluby mają tradycje. Nie pokuszę się o wskazanie, który z nich awansuje do półfinału" - zaznaczył Prus.Bełchatowianie grają od kilku miesięcy bardzo nierówno. Nie tak dawno mieli wyraźny kryzys, ale ostatnie mecze dały ich kibicom nadzieję, że najgorsze już minęło."Patrząc na Skrę można odnieść wrażenie, podobnie jak i w przypadku innych zespołów, że ten sezon jest wyjątkowo dziwny. Świadomość obecnych czasów odbija się na wszystkich zawodnikach. Podejrzewam, że te zespoły też zupełnie inaczej by funkcjonowały, gdyby były niesione dopingiem swoich kibiców. A tak muszą się mierzyć z przeciwnikami jakby to były mecze sparingowe. Być może większość już się przyzwyczaiła do gry w pustych halach, ale w końcówkach setów często zespoły zwykle grały niesione dopingiem publiczności" - podkreślił były reprezentant Polski.Przyznał, że zarówno w Rzeszowie, jak i w Bełchatowie w przypadku porażki w ćwierćfinale pojawi się duże rozczarowanie."I najprawdopodobniej będzie się to wiązało także z różnymi roszadami, by w przyszłym sezonie już takiego problemu nie było. Nie oszukujmy się - zespół, który przegra, będzie postawiony w dość nieciekawej sytuacji. Przestrzegam oczywiście przed nerwowymi ruchami, ale z drugiej strony jednak gorszy wynik będzie świadectwem, że coś nie było w porządku w tym konkretnym sezonie i pewne rzeczy na pewno trzeba byłoby pozmieniać" - podsumował.Według Prusa zespoły, które nie brały udziału w turnieju finałowym PP i miały w związku z tym trochę inny system treningowy oraz czas na przygotowanie do rundy play off, powinny mieć teraz łatwiej."Trochę się martwię o ZAKS-ę w związku z trudami tych wszystkich spotkań i wyjazdów. Kibic obserwuje to, co dzieje się na bieżąco. Patrząc na drużynę w ćwierćfinale zmagań ligowych nie widzi w niej zespołu, który właśnie walczył w PP lub który wrócił właśnie z Kazania. Chciałbym uczulić na to wszystkich fanów, by w przypadku ewentualnych potknięć zwrócić uwagę na trudy łączenia występów w kilku rozgrywkach. Mam nadzieję, że w ćwierćfinałach zobaczymy jednak pokaz siły na boisku" - podkreślił.Nie obawia się on, że ze względu na pandemię COVID-19 i przerwy w grze poszczególnych zespołów trudniej niż zwykle będzie o wysoki poziom rywalizacji w fazie play off."Sezon, mimo że z różnymi perturbacjami, to przebiegał jednak w miarę spokojnie. Rozgrywki funkcjonują, może na innych nieco zasadach niż zwykle, ale podejrzewam, że dla zawodników staje się to już pewnego rodzaju normą" - dodał.Rywalizacja w play off toczyć się będzie do dwóch zwycięstw. Poza czołową ósemką utworzone zostały pary, które zagrają o miejsca dziewiąte (GKS Katowice - Indykpol AZS Olsztyn) i 11. (Cerrad Enea Czarni Radom - Cuprum Lubin).Agnieszka Niedziałek