Żygałow został pozyskany przez Czarnych latem. Ściągnięcie do dziesiątej drużyny PlusLigi w poprzednim sezonie zawodnika ekipy mistrzów Europy 2017 było jednym z transferowych hitów. Wcześniej występował przez wiele lat w lidze rosyjskiej, głównie w klubie z Biełgorodu (obecnie funkcjonuje on jako Biełogorie, a wcześniej nosił nazwę Lokomotiw). "Polska ekstraklasa to jedna z najsilniejszych lig na świecie. W mojej opinii jest trzecia - po włoskiej i rosyjskiej. Jestem naprawdę wdzięczny, że mam szansę w niej występować" - podkreślił urodzony w Kazachstanie atakujący, który pierwsze siatkarskie kroki zaliczył podczas okresu nauki szkolnej w... Uzbekistanie. Przyznał, że bardzo zależało mu, by latem zmienić otoczenie i wynieść się z Rosji. Wspominał, że miał kłopoty z osiągnięciem porozumienia z rosyjskim klubem, z którym był związany długoletnim kontraktem. "Chciałem po prostu gdzieś odejść. Miałem trudną sytuację w moim poprzednim klubie. Zespół z Radomia był jedną z opcji. Jako pierwszy zgłosił się do mnie z ofertą. Długo się nie namyślałem i przyjechałem tutaj" - wspominał. Na początku rozgrywek Czarni byli jedną z rewelacji rozgrywek i przez pewien czas zajmowali pozycję wicelidera. Dobrze radził sobie wówczas także Żygałow. Później kilku zawodników dopadły kontuzje i drużyna zanotowała serię słabszych wyników. Obecnie plasuje się na czwartem miejscu w tabeli. Wspomniane kłopoty zdrowotne nie ominęły 29-letniego atakującego. "Niedawno miałem problem z dolną partią pleców i byłem w nieco gorszej formie. Teraz wreszcie wróciłem. Mam nadzieję, że będę miał okazję pokazać naszym kibicom, na co mnie stać" - zadeklarował. Obecnie jednak jego pozycja w wyjściowym składzie nie jest pewna. Walczy o nią z Michałem Filipem. "To trener decyduje, kogo wstawić do składu, a kogo nie. Ja czuję się bardzo dobrze i jestem już zdrowy" - zapewnił Rosjanin. Jak dodał, jego umowa z zespołem z Radomia obowiązuje do końca sezonu. "Po nim zobaczymy, co będzie dalej" - zaznaczył. Żygałow zwraca na siebie uwagę nie tylko grą w siatkarskich halach, ale także ciekawym sposobem na spędzanie wolnego czasu. "Tak, można powiedzieć, że czasem zamieniam się w poetę. Miło słyszeć, gdy ktoś ocenia to jako miłą niespodziankę. Zacząłem jako młody chłopak. Moja mama także pisała wiersze. Może więc odziedziczyłem to po niej. Głównie piszę o życiu" - relacjonował. Przyznał, że jego muzą od kilku lat jest żona Alenka. "Tak, zdecydowanie jest moją inspiracją. Niezależnie od tego, gdzie gram, ona jest ze mną zawsze i wszędzie. Jest moim natchnieniem" - komplementował swoją drugą połowę atakujący "Sbornej". Na pytanie o ulubionych poetów nie wskazał żadnego. "Nie mam nikogo takiego. Po prostu, gdy najdzie mnie ochota, to siadam i coś piszę. To nie tak, że kogoś podziwiam pod tym względem i chciałbym się na nim wzorować" - zastrzegł. Jak dodał, nie zamierza także próbować swoich sił w innych formach literackich. "Powieść mojego autorstwa? Nie sądzę, byśmy się jej doczekali. O pisaniu autobiografii też nie myślę" - zaznaczył z uśmiechem Żygałow. Agnieszka Niedziałek