Po tym sezonie siatkarską elitę opuszczą dwie najsłabsze drużyny. Ekipa z Bielska-Białej do znajdującej się na pozycji barażowej Łuczniczki Bydgoszcz traci trzy punkty. W jeszcze gorszej sytuacji są kielczanie, którzy mają dwa punkty mniej od najbliższego rywala. "Dla obu drużyn to mecz o życie. Będzie na pewno bardzo nerwowo. Kto pierwszy będzie potrafił zapanować na emocjami i pokaże pełni swoich umiejętności, ten wygra" - nie ukrywał Pawliński. Trener Dariusz Daszkiewicz stara się zachować spokój, choć też zdaje sobie doskonale sprawę jaka jest stawka najbliższego pojedynku. "Rywala mamy rozpracowanego, ale to tak naprawdę tylko niewielka cześć ewentualnej wygranej. Przede wszystkim musimy się skupić na swojej grze. Jeśli pokażemy swoją najlepszą siatkówkę, jesteśmy w stanie wywieść z Bielska-Białej trzy punkty" - zapewnił szkoleniowiec. Forma kieleckiego zespołu, dla którego ewentualna porażka oznaczać będzie praktycznie pożegnanie z ekstraklasą, jest spora niewiadomą. Dafi potrafiło w tym sezonie wygrać z Asseco Resovią Rzeszów, a w dwóch ostatnich pojedynkach z potencjalnie słabszymi rywalami (GKS Katowice i Espadon Szczecin) ekipa z Kielc we własnej hali nie wygrała nawet jednego seta. "Wydaje mi się, że problem leży w naszych głowach. Przy zbyt dużej presji nie jesteśmy w stanie pokazać pełni swoich możliwości. Gramy mocno spięci i sparaliżowani. Jeśli myślimy o wygranej, to w sobotę nie może to się powtórzyć" - analizował przyczyny ostatnich porażek kapitan zespołu. "Wiemy doskonale, że niektórzy już nas skreślili. Jedziemy na trudny teren, na dodatek BBTS gra ostatnio we własnej hali bardzo dobrze. Zdajemy sobie sprawę jaka jest stawka tej konfrontacji. Przede wszystkim musimy dać z siebie wszystko. Jeśli opanujemy nerwy, to stać nas na zwycięstwo" - zapewnił przyjmujący Dafi Jakub Wachnik. Bielski zespół w ostatnich spotkaniach prezentuje się znacznie lepiej niż Dafi. Przeciwko kieleckiej drużynie przemawia też fatalny bilans wyjazdowych spotkań - przegrali wszystkie 13 pojedynków, zdobywając w nich zaledwie trzy sety. "Jak widać wyjazdy nie są naszą mocną stroną, ale kiedyś musi przyjść to przełamanie. Wiemy, że rywale będą mieli za sobą atut własnej hali, ale jedziemy tam nie tylko powalczyć, ale wygrać ten mecz" - podkreślił stanowczym tonem Wachnik. Sobotnie spotkanie w Bielsku-Białej rozpocznie się o godz. 17.