W zakończonym w niedzielę sezonie 2016/17 PlusLigi ponownie najlepszą drużyną okazała się ZAKSA. Podopieczni włoskiego trenera Ferdinando De Giorgiego obronę mistrzowskiego tytułu świętowali we własnej hali, gdzie pokonali 3:1 PGE Skrę. Było to ich drugie zwycięstwo nad bełchatowianami w finałowej rywalizacji (w Łodzi zwyciężyli 3:0). Dla klubu z Kędzierzyna-Koźla jest to siódme złoto MP w historii. PGE Skra zaś pozostała z ośmioma tytułami i po raz drugi została wicemistrzem Polski. Srebro nie do końca satysfakcjonuje ekipę z Bełchatowa, której jednym z przedsezonowych celów było odzyskanie po trzech latach mistrzostwa Polski. "Srebro jest lepsze od trzeciego, czy czwartego miejsca. Ale niedosyt pozostał, bo na pewno w tych finałowych meczach mogliśmy zagrać dużo lepiej" - tłumaczył środkowy bełchatowian Karol Kłos. Jego zdaniem w niedzielnym rewanżu jego zespół zaprezentował się lepiej niż w pierwszym finałowej konfrontacji w łódzkiej Atlas Arenie, której wynik miał kluczowy wpływ na losy rywalizacji. "Szkoda tego spotkania w Łodzi, bo tam rywale złamali nas w pierwszym secie i nie walczyliśmy, tak jak w rewanżu. W Kędzierzynie-Koźlu był już kawał walki. Prowadziliśmy bardzo wysoko w drugim secie (18:13 - przyp. red), ale nie potrafiliśmy go wygrać. Trzeci był na przewagi, ale w nim była już kompletna nerwówka" - ocenił. Przyjmujący PGE Skry Artur Szalpuk dodał, że jego zespół do drugiego seta prowadził grę i wierzył w to, że może doprowadzić do złotego seta. "To się nie udało i z tego powodu jesteśmy zawiedzeni" - podsumował siatkarz. Kłos przyznał, że ZAKSA zasłużyła na zdobycie tytułu. "Grali najrówniej z czołówki i na przestrzeni całego sezonu prezentowali bardzo dobry i równy poziom. Obronili tytuł i mogę im tylko pogratulować" - podkreślił 27-letni środkowy reprezentacji Polski. Jak dodał "wszystkiego w życiu nie da się wygrać, choć ostatnio za często przegrywam". "W przyszłym roku będzie złoto i mam nadzieję, że moje słowa będzie można odtworzyć i przypomnieć" - zapowiedział.