"Dobrze weszliśmy w to spotkanie. Podobnie było w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie też pewnie wygraliśmy pierwszego seta. Wówczas, w dalszej części meczu, stanęliśmy. Dziś jeszcze w drugim w miarę kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Jednak taka jest siatkówka - wskutek chwili dekoncentracji, słabości drużyna przeciwna nabiera wiatru w żagle i zaczyna grać coraz lepiej" - powiedział dziennikarzom po meczu w Jastrzębiu-Zdroju przyjmujący Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. Jak przyznał, goście starali się przeciwstawić "nakręconej" drużynie z Jastrzębia, pokazać swoją siatkówkę. "W niektórych momentach nam to się udawało. Chyba w każdym secie mieliśmy na początku przewagę. Cóż, przegraliśmy ten finał, ale moim zdaniem powinniśmy być zadowoleni z tego, jak wykonaliśmy swoją pracę" - dodał. Podkreślił, że dla jego ekipy ten szalenie trudny sezon jeszcze się nie skończył. "Przed nami prawdziwie historyczne wydarzenie, gramy w finale Ligi Mistrzów. Pojedziemy na niego z podniesionymi głowami, z myślą o wygranej" - dodał Semeniuk, uchodzący za jedno z odkryć sezonu. ZAKSA przegrała w niedzielę z Jastrzębskim Węglem 1:3 (25:22, 19:25, 25:27, 23:25). Finał LM odbędzie się 1 maja w Weronie. Kędzierzynianie zmierzą się w nim z siatkarzami włoskiego Itas Trentino.