W tym tygodniu zespoły PlusLigi kontynuują odrabianie zaległości. Spotkanie w Jastrzębiu-Zdroju jest pierwszym z czterech meczów zaplanowanych na najbliższe dni, które z powodu zakażeń koronawirusem odbywają się kilka lub kilkanaście tygodni po pierwotnym terminie. Starcie wicelidera z piątą drużyną ligi zapowiadało się na ciekawe widowisko i nie zawiodło, choć obie drużyny przystąpiły do niego osłabione. Trener Vervy Andrea Anastasi nadal nie może korzystać z kontuzjowanego Artura Szalpuka, a ze składu Jastrzębskiego Węgla w ostatniej chwili z powodu urazu stawu skokowego wypadł Michał Szalacha. W podstawowej szóstce zastąpił go Łukasz Wiśniewski. Zameldował się na boisku mocnym akcentem, już na początku popisując się asem serwisowym. Po nim jastrzębianie objęli prowadzenie 2:0. Po dwóch błędach w ataku Michała Superlaka i punktowej zagrywce Mohameda Al Hachdadiego różnica wzrosła do pięciu punktów. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Serwis był groźną bronią gospodarzy, którzy sprawiali nią spore problemy przede wszystkim Igorowi Grobelnemu. Mimo to, w dużej mierze dzięki dobrej grze w obronie, Verva doprowadziła do stanu 17:18. Po chwili jednak na boisku z zadaniem wzmocnienia zagrywki pojawił się Jakub Bucki. Spisał się znakomicie, dzięki czemu przewaga gospodarzy błyskawicznie wzrosła. Set zakończył się ich wygraną 25:18. Podrażnieni nieudaną końcówką pierwszej partii goście z dużym zapałem podeszli do kolejnego seta. Szybko wypracowali sobie trzypunktową przewagę i Luke Reynolds, szkoleniowiec jastrzębian, przy stanie 5:2 dla Vervy poprosił o czas. Po nim jego drużyna zaczęła powoli odrabiać straty, choć warszawianie utrzymywali niezły poziom gry. Siatkarzom wicelidera ostatecznie udało się jednak wyrównać po zagrywkach Lukasa Kampy. As serwisowy Jurija Gladyra pozwolił im nawet wyjść na prowadzenie 14:13 i Anastasi zdecydował, że jego przyjmującym przyda się kilkadziesiąt sekund wytchnienia. Żadna z drużyn jednak nie odpuszczała, punkt zagrywką, za sprawą Grobelnego, w końcu zdobyli także goście. W końcówce na parkiecie było sporo emocji. Nie zawsze pozytywnych - po tym, jak sędzia odgwizdał piłkę rzuconą po zagraniu Angela Trinidada de Haro, żółtą kartkę za protesty obejrzał Bartosz Kwolek. Decydujące ponownie okazało się wejście Buckiego, którego serwis rozstrzygnął partię: jastrzębianie wygrali 25:23. Wicelider tabeli miał we wtorek coś do udowodnienia. W sobotę niespodziewanie przegrał bowiem z przedostatnią w tabeli Stalą Nysa. Goście odwrotnie - bez większych problemów pokonali niżej notowany Indykpol AZS Olsztyn. Początek trzeciego seta znów był wyrównany, a obie drużyny popełniły kilka błędów w polu zagrywki. Warszawianom wreszcie udało się zatrzymać blokiem Mohameda Al Hachdadiego - punkt zdobył Andrzej Wrona. Po chwili jednak efektownym atakiem z trudnej pozycji popisał się Gladyr i gospodarze prowadzili 8:6. Ponownie kłopoty z przyjęciem zagrywki miał Grobelny, a przewaga gości rosła.Jastrzębianie cały czas mogli liczyć na skuteczne ataki z lewego skrzydła, gdzie dobrze radzili sobie Rafał Szymura i Tomasz Fornal. To również dzięki nim gospodarze utrzymywali bezpieczną, czteropunktową przewagę. Verva także dobrze prezentowała się w ataku, a po lekkim zbiciu Piotra Nowakowskiego jastrzębianie prowadzili już tylko 19:18. Po chwili na tablicy wyników pojawił się zresztą remis. Tym razem to goście lepiej rozegrali końcówkę. Ich rywale w kluczowych momentach się mylili, ręka nie zadrżała za to Grobelnemu i Verva wygrała 27:25.Gospodarze w trzeciej partii popełnili mnóstwo błędów, oddając w ten sposób rywalom aż 12 punktów. Początek czwartej nie przyniósł poprawy gry, a prowadzenie Vervy 4:1. W kolejnych minutach ta różnica się powiększała. - Od końcówki poprzedniego seta nie żyjemy! - wściekał się w czasie przerwy Reynolds. Jego drużyna zerwała się do ataku dopiero po wejściu na boisko Eemiego Tervaporttiego. Jego zagrywki pomogły doprowadzić do stanu 15:16. Po słabszej chwili goście wrócili jednak na dobrą ścieżkę i pewnie doprowadzili do tie-breaka, wygrywając 25:19.Gospodarze, którzy byli przecież o włos od wygranej 3:0, w piątym secie również nie potrafili wrócić do dobrego rytmu. Warszawianie wyraźnie wzmocnili zagrywkę, a w ataku błyszczał Grobelny. Przy prowadzeniu gości 5:1 Reynolds coraz bardziej bezradnie drapał się po głowie. Przy zmianie stron przewaga Vervy wynosiła już pięć punktów. Nawet w tak pełnym zwrotów akcji spotkaniu to wystarczyło do spokojnego zwycięstwa. Jastrzębianie zupełnie nie potrafili zagrozić przeciwnikom zagrywką, za to punkt z pola serwisowego zdobył Kwolek. Wygraną Vervy przypieczętował Grobelny, który po chwili odebrał statuetkę dla MVP spotkania.Jastrzębski Węgiel w najbliższej kolejce ponownie zmierzy się z uznaną firmą - w sobotę w Bełchatowie zagra z PGE Skrą. Verva dzień później wystąpi w Katowicach przeciwko GKS-owi. Jastrzębski Węgiel - Verva Warszawa Orlen Paliwa 2:3 (25:18, 25:23, 25:27, 19:25, 9:15) Jastrzębie: Al Hachdadi, Gladyr, Fornal, Kampa, Wiśniewski, Szymura - Popiwczak (libero) oraz Bucki, Tervaportti Verva: Superlak, Nowakowski, Kwolek, Trinidad, Wrona, Grobelny - Wojtaszek (libero) oraz Kozłowski, Ziobrowski, Król Damian Gołąb