Chociaż trener gospodarzy Lorenzo Bernardi zapewniał, że dla niego mecz ze Skrą nie różni się od innych ligowych pojedynków, to jastrzębskich kibiców "węglowo-energetyczne" pojedynki zawsze wyjątkowo elektryzowały. Nie mógł więc dziwić komplet widzów i gorąca atmosfera na trybunach. Z dopingiem potrafiła się też przebić grupka sympatyków gości. Do niedzielnego spotkania oba zespoły przystąpiły po wyjazdowych zwycięstwach w europejskich pucharach. Jastrzębianie awansowali do 1/8 finału Pucharu CEV po zwycięstwie nad francuskim Rennes Volley 35 3:0, Skra takim samym wynikiem zakończyła grupowy pojedynek z rumuńskim Tomisem Konstanca w Lidze Mistrzów. Goście długo utrzymywali 2-3 punktową przewagę w pierwszym secie. Emocje podniósł Michał Kubiak wyrównując zagrywką na 19:19. I on również zakończył atakiem tę partię. Jastrzębskich kibiców uciszył na początku drugiego seta Aleksandar Atanasijevic. Przy jego mocnej zagrywce Skra prowadziła 7:2. A to był dopiero początek "demolki" gospodarzy, którzy na drugą przerwę techniczną zeszli z zapasem dziesięciu punktów (16:6). Jastrzębianie zdołali odrobić tylko część strat. Kompletnie inny przebieg miała trzecia partia. Tym razem to bełchatowianie wystąpili w roli zagubionych uczniów, którym srogiej lekcji udzielili rywale (16:5, 20:7). Goście znaleźli się "pod ścianą", co zapowiadało spore emocje w czwartym secie. Rzeczywiście były. Bardziej ekspresyjnie przeżywał je szkoleniowiec Skry Jacek Nawrocki. Lorenzo Bernardi patrzył na wyrównaną walkę z kamiennym spokojem na twarzy. Przy stanie 24:22 dla gospodarzy piłkę zaserwował Daniel Pliński. Sędzia pokazał aut, co spotkało się z protestami bełchatowian, którzy poprosili o sprawdzenie. Okazało się, że piłka wylądowała na linii i punkt został przyznany Skrze. W następnej akcji jastrzębianie przypieczętowali zwycięstwo. Powiedzieli po meczu: Mariusz Wlazły (kapitan Skry): "Ja jak zwykle nie chciałbym zbyt dużo mówić. Drużynie z Jastrzębia należą się gratulacje za wygraną. My popełniliśmy za dużo błędów. Po gładko wygranym secie równie gładko przegraliśmy następnego". Michał Łasko (kapitan Jastrzębskiego Węgla): "Myślę, że dzisiaj i ci co grali, i ci którzy oglądali mecz mogą być zadowoleni, bo w hali było dużo fajnej siatkówki. Oczywiście jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że wreszcie udało nam się pokonać Skrę i w meczu z tak silnym rywalem zdobyliśmy trzy punkty". Jacek Nawrocki (trener Skry): "Na wyniku tego meczu zaważyły trzy elementy. Po pierwsze w pierwszym secie zepsuliśmy osiem zagrywek, kiedy wydawało się, że mamy grę pod kontrolą. Zabrakło nam chłodnej głowy. W drugim secie roztrwoniliśmy wysoką przewagę, co przełożyło się później na grę w kolejnych setach. Po trzecie nie potrafiliśmy blokiem zatrzymać wielu ataków gospodarzy". Lorenzo Bernardi (trener Jastrzębskiego Węgla): "Po pierwsze chciałem pogratulować bełchatowianom brązowego medalu klubowych mistrzostw świata i zdobycia Superpucharu Polski. Wiem, jak trudne są rozgrywki w Katarze. Jestem oczywiście bardzo szczęśliwy z dzisiejszej wygranej. Mój zespół potrafił się podnieść w trudnych sytuacjach. Mówiłem wtedy zawodnikom, że jeżeli chcą coś jeszcze dziś osiągnąć, to muszą się po prostu od razu pozbierać i oni potrafili to zrealizować". Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów 3:1 (26:24, 20:25, 25:12, 25:23) Jastrzębski Węgiel: Simon Tischer, Michał Łasko, Matteo Martino, Patryk Czarnowski, Russell Holmes, Michał Kubiak, Jakub Popiwczak (libero) - Krzysztof Gierczyński, Tiago Violas, Łukasz Polański, Radosław Zbierski, Mateusz Malinowski. PGE Skra Bełchatów: Paweł Woicki, Wytze Kooistra, Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Aleksandar Atanasijevic, Michał Winiarski, Paweł Zatorski (libero) - Michał Bąkiewicz, Karol Kłos, Yosleyder Cala, Konstantin Cupkovic, Łukasz Zugaj.