W poprzednim - zakończonym przedwcześnie w marcu z powodu pandemii - będzinianie zajęli 11. miejsce. Początek był w ich wykonaniu mało efektowny, długo nie mogli wywalczyć żadnego punktu. W dodatku już w listopadzie doszło do zmiany na pozycji pierwszego rozgrywającego - pozostający bez klubu Grzegorz Pająk zastąpił Kanadyjczyka T.J. Sandersa, który za porozumieniem stron rozwiązał umowę z powodu kontuzji.Na początku grudnia nagle opuścił zespół reprezentant Iranu Purya Fayazi, który niespodziewanie wrócił do ojczyzny. Ostatecznie jednak MKS uciekł z dołu tabeli i zakończył rywalizację na bezpiecznej pozycji"Przed koronawirusem inaczej sobie wyobrażaliśmy wszystko. Nasze plany zostały zweryfikowane. Zrobiliśmy wszystko, żeby utrzymać poziom sportowy. Byłem przekonany, że z 14 zawodników uda się nam utrzymać 11 - może 12. A okazało się że zostało czterech, ja to rozumiem - takie są prawa rynku" - dodał szkoleniowiec.Podkreślił, że w ciągu minionych dwóch miesięcy cały plan budowy drużyny musiał zostać zmieniony."Wydaje mi się, że jak na nasze możliwości, udało się stworzyć silny zespół. Jest trudno, ale utrzymujemy się na powierzchni. Pracujemy nad sponsorami, naszym atutem jest oferta miejsca w nazwie drużyny. Nie pierwszy i nie ostatni raz w moim życiu trenerskim trzeba zarządzać kryzysem. Zobaczymy, jak to wypali" - stwierdził Bednaruk.