Jak dotąd w obecnym sezonie PlusLigi określanie siły zespołów na podstawie miejsca w tabeli bywa bardzo zdradliwe. Z powodu zakażeń koronawirusem - w środę o nowych poinformował Jastrzębski Węgiel - poszczególne drużyny mają na koncie różną liczbę rozegranych meczów. Akurat w przypadku Indykpolu i MKS-u tabela jednak nie kłamie. Obie drużyny w tym sezonie mają duże problemy, obu przed środowym meczem udało się dotąd wygrać tylko dwukrotnie. Wraz ze Stalą Nysa i Cuprum Lubin plasują się w ogonie ligowej stawki. Środowy pojedynek był więc ważny w kontekście walki o utrzymanie, w jaką zamieszane są obecnie oba zespoły. Lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy szybko zbudowali trzypunktową przewagę. Co ważne, potrafili ją utrzymać, a potem nawet powiększać. Dobrze radzili sobie na skrzydłach, gdzie nie do zatrzymania był szczególnie Damian Schulz. Po kolejnym skutecznym ataku tego zawodnika olsztynianie prowadzili już 16:11. Trener gości Jakub Bednaruk próbował odmienić losy seta w czasie przerw na żądanie, ale ostatecznie Indykpol pewnie wygrał 25:18. Olsztynianie mieli nadzieję na przełamanie, bo po przerwie wymuszonej zakażeniami koronawirusem dwa razy schodzili z boiska przegrani. Goście na początku drugiego seta nieco uporządkowali jednak swoją grę, a po asie serwisowym Tomasza Kalembki objęli prowadzenie 5:4. Już po kilku minutach, po efektownym bloku Javiera Concepciona, gospodarze odzyskali inicjatywę. Dwie świetne zagrywki Wojciecha Żalińskiego pozwoliły im odskoczyć na trzy punkty i tego prowadzenia już nie oddali, ponownie wygrywając 25:18.Goście wyraźnie ustępowali rywalom niemal w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Słabiej serwowali, nie najlepiej przyjmowali, nie potrafili powstrzymać siatkarzy Indykpolu blokiem. Tym razem nie błyszczał Jose Ademar Santana, który w ostatnich kolejkach prezentował niezłą dyspozycję. Gospodarzom natomiast wychodziło niemal wszystko. Schulz do skutecznych ataków dołożył mocną zagrywkę i w trzecim secie jego drużyna prowadziła już 7:3.Bednaruk zdecydował się zmienić Santanę i zastąpić go Kacprem Bobrowskim. Wtedy drużyna z Będzina przegrywała już jednak sześcioma punktami. Po chwili na parkiecie zameldował się też Bartosz Gawryszewski. Te zmiany nie zdołały jednak powstrzymać zespołu z Olsztyna, którego przewaga na tym etapie seta sięgnęła już dziewięciu punktów. Przy stanie 18:5 dla Indykpolu nikt nie miał już wątpliwości, że spotkanie zakończy się szybkim 3:0.Gospodarze nie mieli litości dla rywali i błyskawicznie skończyli partię, wygrywając ostatecznie 25:7. Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano Żalińskiego. Dla niego i jego kolegów to trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Szansa na kolejne już w niedzielę, gdy do Olsztyna przyjedzie zespół Cerradu Czarnych Radom. MKS tego samego dnia zagra z Vervą Warszawa Orlen Paliwa.Indykpol AZS Olsztyn - MKS Będzin 3:0 (25:18, 25:18, 25:7) Indykpol: Concepcion, Schott, Schulz, Teryomenko, Żaliński, Stępień - Gruszczyński (libero) oraz Kapica, Droszyński MKS: Kalembka, Sobański, Faryna, Ratajczak, Santana, Veloso - Gregorowicz (libero) oraz Bobrowski, Teklak, Godlewski, Gawryszewski, Makowski DG