Drużyny z Olsztyna i Jastrzębia-Zdroju w styczniu nieoczekiwanie mają do rozegrania siatkarski dwumecz. W środę odrabiały zaległości z 9. kolejki, a już w sobotę zmierzą się po raz drugi - tym razem już zgodnie z terminarzem, w 22. serii gier. W zdecydowanie lepszych nastrojach do rewanżowego spotkania przystąpią olsztynianie, którzy w środę sprawili sporą niespodziankę. Pierwszy set stał jednak pod znakiem dominacji gości. Wszystko rozpoczęło się od Mohameda Al Hachdadiego. Przy zagrywce Marokańczyka jastrzębianie objęli prowadzenie 3:0, po chwili przewaga wzrosła do pięciu punktów. Trener Indykpolu Daniel Castellani szybko wykorzystał obie przerwy, ale obraz gry się nie zmienił. W ataku gości świetnie radził sobie nie tylko Al Hachdadi, mocno wspierał go bowiem Tomasz Fornal. Efektem było prowadzenie 20:10. W końcówce olsztynianie przeprowadzili kilka niezłych akcji, ale Jastrzębski Węgiel pewnie wygrał partię aż 10 punktami. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Siatkarze Indykpolu po ostatnim zwycięstwie ze Stalą Nysa mogli odzyskać cień nadziei nawet na nawiązanie walki o czołową ósemkę. Do zamykającego ją Ślepska Malow Suwałki tracili bowiem pięć punktów, a mieli na koncie o jeden mecz mniej niż lokalni rywale. Jastrzębski Węgiel to wicelider PlusLigi, który w tym roku ma już jednak na koncie dwie porażki. W drugim secie gospodarze nie oddali już pola tak łatwo, jak w pierwszej partii. Przy prowadzeniu Indykpolu 7:6 trener gości Luke Reynolds poprosił o przerwę. Gra nadal była jednak wyrównana, a jastrzębianie zaczęli mylić się w ataku. Damian Schulz zablokował Yacine’a Louatiego, piłkę w aut posłał Al Hachdadi, i przewaga olsztynian urosła do trzech punktów. Indykpol poprawił przyjęcie, w którym dobrze radził sobie szczególnie Robbert Andringa. Za tym poszła trudna dla rywali zagrywka. Wynik 18:13 zwiastował duże kłopoty dla jastrzębian. Castellani zdecydował się jednak na podwójną zmianę, co nie wyszło jego drużynie na dobre. Kiedy wycofał się z tej decyzji, z przewagi został zaledwie punkt. Po chwili goście prowadzili 22:20 i wydawało się, że cały wysiłek Indykpolu pójdzie na marne. W końcówce gospodarze ponownie wzmocnili jednak serwis i odwrócili losy seta, wygrywając 27:25. Na jednym wygranym secie olsztynianie poprzestawać nie zamierzali. W kolejnym grali z wyżej notowanym przeciwnikiem jak równy z równym. Wśród jastrzębian spore problemy przeżywał Louati. W połowie seta goście przełamali jednak opór Indykpolu i po przytomnym ataku Jurija Gladyra prowadzili 15:12. Drużynę napędzał jednak przede wszystkim Fornal i jastrzębianie szybko wypracowali sobie pięciopunktową przewagę. Tyle że błyskawicznie ją roztrwonili i w końcówce musieli bronić się przy piłkach setowych dla rywali. Dwa razy się udało, w trzeciej próbie skończyło się jednak asem serwisowym Andringi i wygraną gospodarzy 26:24. Olsztynianom wychodziło niemal wszystko, czwartego seta rozpoczęli od prowadzenia 3:0. Pierwszy punkt rywale zdobyli dopiero po błędzie Wojciecha Żalińskiego. Ich gry nie poprawiło wejście Rafała Szymury, który zastąpił Louatiego. Reynolds zmienił też rozgrywającego, ale przewaga Indykpolu nie malała. Gospodarze wciąż świetnie zagrywali i jastrzębianie musieli co rusz zmagać się z potrójnym blokiem. Do tego dochodziły świetne obrony Jędrzeja Gruszczyńskiego. Olsztynianie nie dali wyżej notowanym rywalom szans, wygrywając 25:16. Dzięki temu awansowali na 10. miejsce w ligowej tabeli i do czołowej ósemki tracą już tylko dwa punkty. Indykpol AZS Olsztyn - Jastrzębski Węgiel 3:1 (15:25, 27:25, 26:24, 25:16) Indykpol: Schulz, Teriomenko, Andringa, Stępień, Poręba, Żaliński - Gruszczyński (libero) oraz Czerwiński, Kapica, Droszyński, Schott, Woch Jastrzębski Węgiel: Al Hachdadi, Gladyr, Fornal, Kampa, Wiśniewski, Louati - Popiwczak (libero) oraz Kosok, Szymura, Tervaportti, Bucki, Gierżot Damian Gołąb