Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia siatkarzy z Radomia. Dobrze serwował Dawid Dryja, a w ataku skutecznie prezentował się drugi ze środkowych Wiktor Josifow. Takie połączenie pozwoliło Czarnym szybko odskoczyć na trzy punkty. Tyle że gospodarze błyskawicznie dogonili rywali, a po kilku akcjach prowadzili już 11:7. Efektownymi zbiciami popisywał się Javier Concepcion, a ataki ze skrzydeł opierały się na skutecznym Wojciechu Żalińskim. Goście nie byli w stanie odrobić strat. Mieli problemy z przyjęciem zagrywek Rubena Schotta. Niczego nie zmieniły przerwy na żądanie trenera Roberta Prygla - jego drużyna przegrała 19:25. Zespoły Indykpolu i Czarnych po dotychczasowych meczach były sąsiadami w tabeli PlusLigi. Szkoleniowcy obu ekip nie mogli jednak być zbyt zadowoleni z wyników, obie drużyny plasują się bowiem w dolnych rejonach zestawienia. Do niedzieli radomianie wygrali tylko cztery z jedenastu meczów, a olsztynianie trzy z dziewięciu. Tyle że Czarni w dwóch ostatnich spotkaniach schodzili z parkietu pokonani, tymczasem Indykpol w środę w trzech krótkich setach ograł MKS Będzin. W końcówce pierwszej partii, po kilkutygodniowej przerwie spowodowanej problemami ze zdrowiem, na parkiecie pojawił się Konarski. Dwukrotny mistrz świata najpierw wszedł tylko na krótką zmianę na podwyższenie bloku. Nie najlepsza dyspozycja Daniela Gąsiora sprawiła jednak, że po kilku akcjach drugiego seta Konarski już na stałe zameldował się na boisku. Olsztynianie prowadzili wówczas 6:4, ale Czarni szybko doścignęli rywali. Sam Konarski szybko zdobył pierwszy punkt potężnym atakiem z prawego skrzydła. Do połowy drugiego seta na parkiecie trwało klasyczne przeciąganie liny, ale w końcu Indykpol objął wyraźne prowadzenie 16:13. To jednak wcale nie była zapowiedź łatwej końcówki dla gospodarzy, bo szybko na tablicy wyników znów widniał remis - 18:18. Ostatnie akcje seta przyniosły sporo emocji, ale kluczowa dla jego losów okazała się skuteczność Brendena Sandera. W dużej mierze to dzięki niemu radomianie wygrali 28:26. Czarni kontynuowali skuteczną grę na początku kolejnej partii, szybko wypracowując sobie trzy punkty przewagi. Gospodarze mieli problemy z odrobieniem strat, Żaliński wdawał się w dyskusje z sędziami. Dopiero seria świetnych zagrywek, którą popisał się Dmytro Teriomenko, pozwoliła im doprowadzić do remisu 15:15. To był dla Indykpolu sygnał do ataku. Goście zaczęli mieć kłopoty z wykorzystaniem pierwszej akcji. Efekt? 25:21 dla drużyny z Olsztyna. Początek czwartej partii był wyrównany, z czasem zaczęła się jednak zarysowywać przewaga gospodarzy. Problemy przeżywał Sander i przy stanie 10:7 dla Indykpolu trener Prygiel wprowadził za niego Artura Pasińskiego. 24-letni przyjmujący nie potrafił jednak poprawić gry drużyny i po kilku akcjach ustąpił miejsca wracającemu na parkiet Amerykaninowi. Po chwili jednak Sander został efektownie zablokowany przez Concepciona i gospodarze prowadzili już 18:13.Później ich przewaga nieco stopniała, ale nie pozwolili się dogonić rywalom i to oni dopisali do konta trzy punkty. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Żaliński, który zdobył w niedzielę aż 21 punktów. Indykpol AZS Olsztyn - Cerrad Enea Czarni Radom 3:1 (25:19, 26:28, 25:21, 25:20) Indykpol: Schulz, Teriomenko, Schott, Stępień, Concepcion, Żaliński - Gruszczyński (libero) oraz Ciunajtis (libero), Kapica, Droszyński, Poręba, Andringa Czarni: Gęsior, Josifow, Loh, Kędzierski, Dryja, Sander - Nowowsiak (libero) oraz Masłowski (libero), Konarski, Firszt, Ostrowski, Pasiński Damian Gołąb