Kędzierzynianie od początku sezonu prowadzą w tabeli PlusLigi, od paru spotkań są już pewni pierwszego miejsca po zasadniczej fazie sezonu. Mimo to w niedzielę nie zamierzali odpuszczać katowiczanom i Nikola Grbić posłał na parkiet podstawowy skład z Benjaminem Toniuttim, Aleksandrem Śliwką oraz pozostałymi gwiazdami drużyny. Dla GKS-u gra przeciwko takiej ekipie okazała się zbyt trudnym zadaniem, choć nie oddali meczu bez walki. Pierwszy set w hali Szopienice był jednak dość wyrównany. Co prawda goście szybko wypracowali sobie dwupunktową przewagę, ale siatkarze z Katowic długo nie pozwalali im powiększyć tej różnicy. ZAKSA miała z kolei problemy z zagrywką, jej siatkarze popełniali w tym elemencie stosunkowo dużo błędów. Przełomowym momentem partii okazał się nieudany atak Jakuba Jarosza, którego blokiem powstrzymali David Smith i Kamil Semeniuk. Goście objęli prowadzenie 18:15 i trener GKS-u Grzegorz Słaby poprosił o przerwę. To jednak na niewiele się zdało - przewaga ZAKS-y szybko wzrosła. Partię atakiem z lewego skrzydła zakończył Łukasz Kaczmarek. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Dla katowiczan niedzielny mecz był dużo bardziej istotny niż dla ich rywali. GKS walczy bowiem o udział w fazie play-off. W tabeli PlusLigi zajmuje dziewiąte miejsce, do ósmego Indykpolu AZS Olsztyn traci dwa punkty. To efekt czterech porażek z rzędu. Tym razem trener Słaby miał jednak do dyspozycji nieco szerszą kadrę niż w ostatnich tygodniach - do gry po problemach zdrowotnych wrócił Jakub Szymański. W kolejnym secie 22-letni przyjmujący zmienił Adriana Buchowskiego. Na boisku pojawił się też Jan Nowakowski, który zastąpił Emanuela Kohuta. Te zmiany nie poprawiły jednak gry gospodarzy. W drugiej partii ZAKSA zupełnie rozbiła rywali. Przy stanie 8:4 dla gości boisko na rzecz Wiktora Musiała opuścił jeszcze Jarosz. Przewaga kędzierzynian jednak tylko się powiększała - po bloku Jakuba Kochanowskiego przy ataku Miłosza Zniszczoła wygrywali już 12:5. Grbić dał więc odpocząć kilku podstawowym siatkarzom, wprowadzając na boisko m.in. Bartłomieja Klutha, Rafała Prokopczuka czy Dominika Depowskiego. Ten drugi popisał się asem serwisowym, w ten sam sposób punkt zdobył Semeniuk. Katowiczanie w pewnym momencie tracili do rywali aż dziewięć punktów, ale ostatecznie przegrali 19:25. Zmiennicy w zespole GKS-u pozostali na parkiecie na trzecią partię. Grbić zdecydował się zaś dać kolejną szansę Kluthowi i Depowskiemu, posłał też w bój Krzysztofa Rejnę. To katowiczanie lepiej wyszli na tych zmianach. Kamil Kwasowski swoimi zagrywkami siał popłoch wśród rywali i gospodarze objęli prowadzenie 7:3. Ich przewaga szybko osiągnęła aż siedem punktów, a trener lidera PlusLigi znów wezwał na parkiet Semeniuka. To pozwoliło kędzierzynianom ustabilizować przyjęcie i stopniowo zmniejszać przewagę. Przy stanie 15:13 Słaby wezwał siatkarzy z Katowic do siebie. To przyniosło efekt - po asie serwisowym Musiała znów prowadzili czterema punktami i wkrótce znów na dobre odskoczyli ZAKS-ie. Partię wygraną 25:19 zakończyła kolejna punktowa zagrywka Kwasowskiego.Mimo porażki ZAKS-y w trzecim secie dobrze prezentował się Kluth, który atakował z 80-procentową skutecznością. Rezerwowy atakujący kędzierzynian kontynuował wydajną grę w czwartej partii, a jego drużyna dość szybko wypracowała sobie dwupunktową przewagę. Katowiczanie nie dali rady jej zniwelować i stopniowo ich straty do rywali się powiększały. Po tym, jak Rejno zablokował Szymańskiego, ZAKSA prowadziła już 16:11. W końcówce Grbić musiał jednak udzielić swoim siatkarzom kilku wskazówek, bo problemy w ataku i przyjęciu sprawiły, że wygrywali tylko 21:19. Końcówka była więc wyrównana, ale zakończył ją skuteczny atak Śliwki. Nagrodę dla MVP otrzymał jednak Kluth.W walce o miejsce w czołowej ósemce kluczowym spotkaniem dla GKS-u będzie zaplanowane na 27 lutego starcie z Indykpolem. Kędzierzynianie kolejny mecz rozegrają natomiast już w środę, gdy w ćwierćfinale Pucharu Polski zmierzą się z Asseco Resovią. GKS Katowice - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (20:25, 19:25, 25:19, 23:25) GKS: Jarosz, Zniszczoł, Kwasowski, Firlej, Kohut, Buchowski - Watten (libero) oraz Szymański, Nowakowski ZAKSA: Kaczmarek, Smith, Śliwka, Toniutti, Kochanowski, Semeniuk - Zatorski (libero) oraz Kluth, Depowski, Prokopczuk, Staszewski, Rejno Damian Gołąb